Dokonywane w ostatnim czasie zmiany w League of Legends zdecydowanie wpłynęły na panującą na serwerach metę. Coraz częściej widzimy przecież farmiących dżunglerów, a na dolnej alejce znów królują głównie typowi strzelcy, którzy także otrzymali spore wzmocnienia w poprzednim patchu. Modyfikacje te wpływają nie tylko na zwykłe mecze entuzjastów flagowej produkcji Riot Games, ale także na profesjonalną scenę, o czym w najnowszym odcinku Summoning Insight mówił Marcin "Jankos" Jankowski.

Dżungler G2 Esports skupił się głównie na zmianach, które dotknęły jego rolę. Zapytany o to, co sądzi na temat najnowszych modyfikacji, stwierdził, że nie są one aż tak ograniczające, jakby się mogło wydawać. – To naprawdę dziwne. Na scrimach widzimy teraz coraz więcej farmiących dżunglerów, którzy pojawiali się także w Korei, Chinach czy nawet w trakcie Mid-Season Cup. Oczywiście pojawia się też Lee Sin, który jest dobrym wyborem w niemalże każdej sytuacji, jeśli tylko potrafisz nim dobrze grać. Mimo wszystko gra się teraz wieloma farmiącymi dżunglerami, bo mamy Trundle'a, Kayna, Gravesa, Kindred, a nawet Karthusa – kontynuuje Jankos. – Nie mogę się już doczekać, by zobaczyć, czym ostatecznie będziemy grać. Myślę, że nadal da się grać pod snowball, a ludzie trochę o tym zapomnieli. Jeśli w zespole masz Kayna, który nie robi nic w early, a w przeciwnym będą postacie zdolne do dive'owania bocznych linii bez przerwy, to gra wyślizgnie ci się spod kontroli. Nadal można więc grać pod snowball, jeśli chcesz zaryzykować, bo bezpieczniej jest grać teraz pod późną fazę meczu – wyjaśnił aktualny mistrz Europy. I trudno się z nim nie zgodzić, wszak niejednokrotnie widzieliśmy skalujące się kompozycje, które nie zdołały wytrzymać chociażby do 30. minuty potyczki, a taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy, gdy po drugiej stronie barykady pojawi się niebywale agresywny leśnik w początkowych minutach.

Jankos nie uważa jednak, że kolejna fala mety farmiących dżunglerów będzie oznaczać nudę dla jego roli. – Mimo wszystko granie farmiącym dżunglerem może być wymagające ze względu na to, że nie siedzisz w swojej części lasu bez przerwy czyszcząc obozy, tylko starasz się wchodzić do przeciwnej dżungli razem ze swoim midlanerem. Nie musisz zatem wyłącznie farmić swojej dżungli, nadal możesz być naprawdę kreatywny pod względem pathingu. Oprócz tego wciąż można wybierać agresywnych bohaterów na mida i do dżungli. Jednakże nie przeszkadza mi farmienie do late'a, bo to również ciekawe – jest inaczej, gra się zmienia. Cały ostatni split grałem głównie agresywnymi postaciami, którymi musiałem rozpędzić nasze early, a teraz jako G2 nadal polegamy trochę na mojej aktywności w early, ale gramy stylem, w którym jestem bardziej z tyłu, farmię i ufam moim kolegom, że nie będą umierać. Muszę prowadzić mecz w inny sposób, rozstawiając wardy i asekurując resztę – wyjawił Jankowski. Można zatem spodziewać się, że G2 kolejny raz będzie prezentować mieszany styl, dzięki czemu postaciami prowadzącymi grę mogą być nie tylko Martin "Caps" Winther oraz Luka "PERKZ" Perković, ale także Jankos.

Jakie zatem cele stawiają sobie zawodnicy G2 Esports na nadchodzący letni split, a przede wszystkim na zbliżające się wielkimi krokami Mistrzostwa Świata w LoL-a? – Z pewnością celujemy w wygranie Mistrzostw Świata w dalszej perspektywie. Najpierw skupiamy się jednak na letnim splicie. W poprzednim roku w trakcie Worldsów czuliśmy się wypaleni, byliśmy bardziej emocjonalni i denerwowaliśmy się na siebie, czego nie robiliśmy w trakcie splitów – mówi dżungler G2. – W tym roku nie było jednak MSI, co na pewno nam pomoże, ale na razie skupiamy się na letniej rundzie, którą chcemy wygrać i pojechać na MŚ. Zasady letniego splitu nieco się zmieniły, bo aż cztery drużyny z Europy pojadą na mistrzostwa, dlatego też niezakwalifikowanie się na Worldsy byłoby niemożliwe. Naprawdę nie ma opcji, żeby G2 nie awansowało – przyznał z uśmiechem na twarzy Jankowski. Patrząc z perspektywy tego, jak świetnie radziło sobie G2 w ubiegłym roku, gdy PERKZ występował na dolnej alejce, trudno jest wyobrazić sobie, że ekipa Jankosa nie awansuje na Worldsy. G2 pojawia się na MŚ regularnie od 2016 roku, dlatego też brak awansu tej drużyny byłby niebywale zaskakujący.

Jankos nie jest jednak aż tak pewny, co do możliwości swojej formacji, gdyż ta ewidentnie nie jest aż tak mocna względem pozostałych drużyn w Europie, jak rok temu. – W poprzednim roku radziliśmy sobie nawet lepiej niż teraz, gdyż byliśmy o wiele bardziej dominującą ekipą. Na koniec wiosennej rundy można było zauważyć, że jesteśmy najlepszą formacją Europy, a na dodatek potem wygraliśmy MSI. Latem również szło nam dobrze, do momentu potyczek z Fnatic, które wygrywaliśmy wynikami 3-2. Każdy nas hype'ował, nawet gdy awansowaliśmy do finału Worldsów, ale potem stało się to, co się stało. Jestem bardzo podekscytowany i mam nadzieję, że zagram na Worldsach w tym roku, nawet jeśli będą zorganizowane online lub w inny sposób. To rok odkupienia dla G2 – skwitował dwukrotny MVP LEC.

Przypomnijmy, że najbliższą okazją do zobaczenia Jankosa i jego kolegów w akcji będzie inauguracyjne starcie letniej rundy LEC 2020, w którym w szranki staną G2 Esports z MAD Lions. Mecz ten będzie miał miejsce już w najbliższy piątek, 12 czerwca, o godzinie 18:00. Cały odcinek Summoning Insight, w którym wystąpił Jankowski możecie obejrzeć tutaj: