Są gry, jak Counter-Strike, gdzie nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy na okrągło grali tylko na jednej mapie. Są też produkcje w stylu Overwatcha, które nie dają nam możliwości wyboru i losowo narzucają nam areny. A jakiego typu tytułem ma być VALORANT?

Z odpowiedzią przychodzi Ian Fielding, starszy producent w Riot Games. – Jeśli chodzi o tryb rywalizacji, koniecznie chcemy upewnić się, że gracze mogą nie tylko walczyć ze sobą na równych warunkach, ale i że nie będą musieli zbyt długo czekać w kolejkach. Podział matchmakingu na oddzielne pule map zmniejszyłby liczbę graczy, których można dobrać. To spowodowałoby nie tylko wydłużenie całego procesu, ale też utrudniłoby zapewnienie wam sprawiedliwych warunków gry. W związku z tym aktualnie nie zamierzamy wprowadzać opcji wyboru map w przypadku matchmakingu – wyjaśnił w kolejnym odcinku cyklu Spytaj VALORANT.

Przypomnijmy, że obecnie w VALORANCIE znajdują się cztery mapy. Trzy z nich, tj. Bind, Haven i Split, dostępne były już w okresie zamkniętej bety, natomiast czwarta, Ascent, pojawiła się na serwerach w dniu pełnoprawnej premiery gry. Cały kwartet przeznaczony jest do zabawy zarówno w klasycznych trybach rankingowym i nierankingowym, jak i w Gorączce Spike'a, która nieco różni się pod względem zasad zabawy.