Zwycięstwo było już o krok. Wydawało się, że nic go MAD Lions nie odbierze! Ale stało się inaczej – Paweł "innocent" Mocek i jego koledzy przegrali drugi mecz w ramach DreamHack Open Summer 2020 i tym samym odpadli z online'owej imprezy. W tej sytuacji marnym pocieszeniem jest bardzo dobry indywidualnie występ Polaka, który zwłaszcza na trzeciej mapie był najjaśniejszym punktem swojego zespołu.

Endpoint 2:1 MAD Lions
Vertigo 0:16 Mirage 16:8 Train 16:14

Już pierwsze minuty meczu pokazały, że Lwy pojawiły się na serwerze niezwykle wygłodniałe. Duńsko-amerykański skład nie tylko bowiem wygrał pistoletówkę, ale również... wszystkie następujące po niej rundy. Przewaga graczy Luisa "peacemakera" Tadeu była zatrważająca i najlepiej niech świadczy o niej fakt, że na przestrzeni całej pierwszej połowy Endpoint tylko czterokrotnie zdołało podłożyć bombę – a ta i tak była za każdym razem rozbrajana. W efekcie tuż przed przerwą tablica wyników wskazywała aż 15:0 na korzyść MAD Lions, którzy po chwili dopełnili dzieła zniszczenia triumfując 16:0. Ogromna w tym zasługa Frederika "acoRa" Gyldstranda, czyli autora aż 22 eliminacji, ale i innocent przyłożył do tego rękę. Polak zgarnął 17 fragów, co było drugim rezultatem na serwerze.

Tak wysoka wygrana najwyraźniej nie wpłynęła na Lwy zbyt dobrze, bo na wybranym przez siebie Mirage'u pozwoliły się one kompletnie zdominować. W pierwszej połowie Mocek i jego koledzy byli niemalże bezsilni i tylko okazjonalnie przeprowadzali udane ataki na BS-y rywali. To dało im finalnie trzy punkty zdobyte po stronie terrorystów, co trudno uznać za wynik zadowalający. Potrzebny był więc comeback i po przerwie wszystko wskazywało, że może do niego dość. Zawodnicy peacemakera po przejściu do obrony od razu zgarnęli pistoletówkę i trzy kolejne rundy, co pozwoliło im zmniejszyć stratę do pięciu oczek. Ale niewiele to dało, bo Endpoint nie zamierzało roztrwonić ciężko wywalczonej przewagi i szybko odzyskało inicjatywę, doprowadzając wszystko do korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia 16:8.

Wobec tego do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była trzecia mapa, Train. A na niej powtórzył się scenariusz z Vertigo – no, może nie była to powtórka 1:1, bo tym razem zespół Thomasa "Thomasa" Uttinga zdobywał jakiekolwiek punkty, ale na dobrą sprawę nie miało to znaczenia. Wszystko dlatego, że Lwy zaprezentowały prawdziwie lwią bezwzględność, a przodował w tym innocent. Polski strzelec tylko w pierwszej połowie zanotował 20 eliminacji, ginąć przy tym tylko pięciokrotnie! Nic więc dziwnego, że jego ekipa kończyła pierwszą połowę z aż dziewięciopunktowym prowadzeniem. Wydawało się więc, że za chwilę będzie po meczu, ale nic takiego się nie stało. Zamiast tego Endpoint zaczęło powoli, acz sukcesywnie wracać do tego spotkania. Dla MAD Lions był to szok i to poważny na tyle, że gracze peacemaker stali się zupełnie bezsilni. W końcu nadeszła 26. runda, gdy jakakolwiek przewaga stała się tylko wspomnieniem – zamiast tego byliśmy świadkami remisu 13:13.


Dzięki dzisiejszej wygranej Endpoint zachowało szansę na awans do fazy pucharowej. O ten powalczy już w najbliższy czwartek mierząc się z BIG lub Heroic. Po więcej informacji na temat europejskiej dywizji DreamHack Open Summer 2020 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.