W najnowszym odcinku programu HLTV Confirmed, którego gospodarzem są przedstawiciele najbardziej rozpoznawalnego serwisu związanego z Counter-Strikiem na świcie, mieliśmy dwa bardzo wyraźne polskie akcenty. Obok Michała "michaua" Słowińskiego – bohatera niedawnej afery z coaching bugiem – w ogniu pytań prowadzących stanął Wiktor "TaZ" Wojtas, któremu poświęcona została pierwsza część transmisji.
Już w początkowych minutach TaZ wspomina, że wraz z Filipem "NEO" Kubskim rozważał wyjazd za granicę i dołączenie do istniejących już zespołów. Legendy CS-a stwierdziły jednak, że znacznie lepiej będzie stworzyć projekt, który pozwoli wesprzeć mentalnie młodych zawodników i zostawić jakiś ślad po sobie na rodzimej scenie. Niemniej 34-latek przyznał, iż kwestie rodzinne nie odegrałby w jego przypadku większej roli w kwestii przeprowadzki na inny kontynent. – Trochę irytuje mnie fakt, że jestem tak oddany temu, co robię, że nawet konieczność rozstania z najbliższymi nie powstrzymałaby mnie przed wyjazdem. Mam kochającą rodzinę, żonę, która wierzy we mnie – i wiem, że gdybym rozważał rozpoczęcie życia np. w USA czy Chinach, ona nie negowałaby tego. Oczywiście dołożyłbym wszelkich starań, by móc zabrać ją ze sobą, ale esport to moje życie – tłumaczy zawodnik i właściciel HONORIS.
Wojtas odniósł się również do ogłoszonych niedawno tryoutów do drużyny. – Chcemy pokazać fanom i naszym partnerom, że jesteśmy w stanie pomóc zawodnikom w ich rozwoju i stworzyć zespół, który jest w stanie rywalizować. Nawet jeśli były takie spotkania, w których przegrywaliśmy po dogrywkach czy bliskim wynikiem, dla mnie porażka to porażka, dlatego konieczne jest wypróbowanie nowej ścieżki, szukanie rozwiązań. Otrzymaliśmy już sporą lekcję, a winę za kiepskie rezultaty bierzemy z NEO na siebie – tłumaczy. Nie ma w tym zresztą przesady, bo według danych HLTV HONORIS do tej pory wygrało jedynie 27% rozegranych spotkań, a prawdziwym ciosem dla zespołu był brak awansu na ESL Mistrzostwa Polski, które przecież w bieżącym sezonie zostały powiększone do 10 zespołów. Trudno więc mówić, by od początku działalności projektu wszystko układało się po myśli szefów ekipy.
CZYTAJ TEŻ: ESL Mistrzostwa Polski nie dla HONORIS |
Nieustępującą ambicję u TaZa do ciągłego rozwijania się w roli zawodnika potwierdza jego odpowiedź na pytanie o potencjalne zawieszenie klawiatury i myszki na kołku i praca przy turniejowych transmisjach jako ekspert lub komentator. – Miałem już okazję castować mistrzostwa świata w League of Legends z Veggim – przywołuje anegdotę Polak. – Straciliśmy głównego komentatora i trzeba było sobie jakoś radzić, więc jakieś doświadczenie w tej roli już mam. Faktycznie myślałem co nieco o tym w kontekście CS-a, ale nie jestem jeszcze na takim etapie. Chcę grać i rozwijać się. Kiedyś rzecz jasna nadzieje taki moment, że zakończę karierę, wtedy z wielką przyjemnością skomentuje jakieś zawody lub przeprowadzę analizę np. dla was.
W końcu w trakcie rozmowy przyszedł także czas na przemyślenia na temat rodzimej sceny Counter-Strike'a. Najpierw głos zabrał Chad "SPUNJ" Burchill, mówiąc, że czuje się źle z faktem, że w tym momencie nie wspiera swoimi działaniami ojczystego CS-a i stąd też pojawiło się pytanie do TaZa, czy ten uważał się za wystarczająco zaangażowanego w rozwój polskiego esportu jeszcze jako reprezentant Virtus.pro, czyli organizacji z korzeniami w Rosji. – Będąc w VP w ogóle się nad tym nie zastanawiałem, bo byłem niezwykle skoncentrowany na tym, co aktualnie robiłem. Jeszcze za czasów Złotej Piątki, czyli w erze 1.6, nie wykorzystaliśmy doskonałego momentu, by pociągnąć za sobą naszą społeczność. Oczywiście były to inne czasy i podejście ludzi do gamingu było skrajnie różne. Teraz wszystko da się zarejestrować, dlatego tak świetnie odbierane są vlogi czy transmisje na Twitchu. Bardzo podoba mi się to, co w tej materii robi się w MIBR – przyznaje doświadczony strzelec.
Pod koniec gościnnego występu TaZa w programie gospodarze zadali także kilka pytań przewijających się przez chat. Jednym z dominujących było to o Mercedesa, którego kilka lat temu Wojtas otrzymał od właściciela VP. – Jeżeli ekskluzywny samochód był faktycznie powodem jakichś podziałów w Virtus.pro, to jak niestabilna musiała wobec tego być ta drużyna? – stawia pytanie jednokrotny triumfator Majora. – Z tamtego składu jestem obecnie w kontakcie tylko z NEO, pozostałe kwestie są mocno skomplikowane i nie chciałbym się w nie zagłębiać. To już za nami, a ja nie chcę rozdrapywać ran z przeszłości. Jeśli ludzie chcą komentować to, co wydarzyło się z VP, pozwólmy im to robić, ale sam umywam już od tego ręce. Mam tylko marzenie, by tamten skład nie został zapamiętany jako piątka dzieci, które nie umiały się dogadać. Tak samo życzyłbym sobie, byśmy przestali szukać winnych tego rozpadu. Każdy cieszył się, że mógł nas oglądać, tak samo my cieszyliśmy się z tych pięknych chwil i mam nadzieję, że wszyscy będą wspominać Virtus.pro najlepiej, jak tylko to możliwe – zakończył.
Cały wywiad w języku angielskim można obejrzeć poniżej.