Gdy słuchawki Logitech G Pro X debiutowały na rynku w 2019 r., z miejsca stały się produktem uwielbianym przez graczy. Trudno się dziwić, albowiem jest to niezwykle udana konstrukcja, która łączy w sobie bezkompromisową jakość dźwięku z technologią BLUE VO!CE. W ten sposób Logitech dołożył do swojej serii Pro produkt, który w końcu był w stanie konkurować z rozwiązaniami technologicznymi innych producentów. Co więcej, z rywalizacji tej wyszedł zwycięsko, albowiem przewodowy model słuchawek po dziś dzień cieszy się ogromną popularnością.
Rynek jednakże nie znosi próżni, a obecni gracze zdecydowanie nie przepadają za ograniczającymi ich kablami. Logitech postanowił zatem zaspokoić oczekiwania fanów marki i w ręce graczy oddał bezprzewodowy wariant słuchawek Logitech G Pro X. W ten sposób wszystkie zalety przewodowej konstrukcji zostały wzbogacone o autorską bezprzewodową technologię LIGHTSPEED, a Logitech po raz kolejny udowodnił, iż potrafi słuchać społeczności skupionej wokół swoich produktów.
Specyfikacja
Słuchawki:
- Konstrukcja: Wokółuszne, zamknięte
- Membrana: PRO-G o średnicy 50 mm z hybrydowych materiałów siateczkowych
- Magnes: neodymowy
- Pasmo przenoszenia: 20 Hz–20 kHz
- Impedancja: 32 omy
- Czułość: 91,7 dB SPL przy 1 mW i 1 cm
- Waga: 370 g
Mikrofon Pro:
- Zakres odbierania dźwięków mikrofonu: odpinany, nerkowy (jednokierunkowy)
- Typ: kondensator elektretowy
- Wymiary: 6 mm
- Pasmo przenoszenia: 100 Hz – 10 kHz
Bezprzewodowość:
- Żywotność akumulatora (z możliwością ładowania): do 20 godzin
- Zasięg bezprzewodowy: do 15 m
- Typ połączenia: 2,4 GHz LIGHTSPEED
Cena:
- Sugerowana cena: 879 zł
Zawartość pudełka
Słuchawki Logitech G Pro X Wireless, jak wszystkie produkty z serii Pro, zapakowane zostały w eleganckie, czarne pudełko. Na froncie ukazany został wygląd słuchawek, informacja o wykorzystaniu technologii LIGHTSPEED, nazwa modelu oraz logo producenta. W ten sposób producent daje konsumentowi odczuć, że produkt, który trzyma w dłoniach, należy do segmentu premium i nie mam tu na myśli, tylko ceny.
Po otworzeniu opakowania i wysunięcia kartonowego pudełka, naszym oczom ukazują się zapakowane w białą folię ochronną słuchawki oraz adapter USB. Oprócz tych dwóch najważniejszych elementów zestawu pudełko skrywa w sobie jeszcze oczywiście mikrofon, drugi komplet nauszników, kabel USB – USB Type-C do ładowania słuchawek, materiałowy worek z logiem Logitecha do transportu oraz oczywiście papierkologię w postaci instrukcji użytkowania oraz gwarancji. W efekcie dostajemy wszystko, co niezbędne do korzystania z produktu.
Budowa i jakość wykonania
Zwykło się mawiać, iż lepsze jest wrogiem dobrego i z tego samego założenia wyszli inżynierowie Logitecha. Skoro konstrukcja przewodowej wersji G Pro X przypadła wszystkim do gustu, to po co to zmieniać. W efekcie poza zmianami wynikających z zastosowania technologii LIGHTSPEED model G Pro X Wireless niczym nie różni się od swojego poprzednika. Otrzymujemy zatem bardzo elegancką konstrukcję, będącą połączeniem aluminium, stali, plastiku oraz ekoskóry. Efekt jest taki, że jest to gamingowy headset, w którym nie wstyd pokazać się na ulicy w przeciwieństwie do fikuśnych konstrukcji raczących nas setkami różnokolorowych światełek.
Logitech G Pro X Wireless to wokółuszne słuchawki o zamkniętej budowie. Już przewodowy model nie należał do najlżejszych, gdyż jego waga wynosiła 320 gramów. Edycja Wireless jest cięższa o kolejne 50 gramów, co zawdzięcza oczywiście wbudowanemu akumulatorowi. Osoby, które lubią czuć, że mają słuchawki na głowie, będą zachwycone. Połączenie materiałów najwyższej jakości wraz z eleganckim designem przekłada się na ich bardzo solidne wykonanie. W konsekwencji nie usłyszycie żadnych zbędnych dźwięków, które sugerowałyby złe dopasowanie tworzących je elementów.
Muszle słuchawek G Pro X Wireless są całkiem duże, więc bez problemu zarówno posiadacze mniejszych, jak i większych uszu będą mogli w komfortowy sposób korzystać z tego modelu. Podobnie jak w swoim poprzedniku, słuchawki te docierają do nas wyposażone w pady z ekoskóry, które mi osobiście bardziej przypadły do gustu. Komponują się świetnie z wykonanym z tego samego materiału pałąku, na którego szczycie dumnie widnieje napis PRO. Osoby, które preferują bardziej oddychający materiał, mogą wymienić podstawowe pady na dołączone do zestawu materiałowe nauszniki. W ten sposób zapewnią sobie lepszą wymianę powietrza, kosztem jedynie słabszego wytłumienia.
Sekcja sterowania słuchawkami Logitech G Pro X Wireless została umieszczona na lewej pokrywie muszli. Jest to bardzo wygodne, gdyż pozwala nam na manipulowanie dostępnymi przyciskami i pokrętłem bez konieczności zdejmowania ręki z myszki. Spoglądając na lewą słuchawkę od góry mamy do dyspozycji przycisk włączania i wyłączania mikrofonu, potencjometr służący do zmiany głośności, przełącznik włączania słuchawek, złącze USB Type-C oraz dwukolorową diodę, która poprzez barwę zieloną i czerwoną informuje nas o stanie naładowania akumulatora.
Słuchawki Logitech G Pro X Wireless należą do elastycznych konstrukcji. Pałąk jest giętki i jak już wspominałem, przy dopasowywaniu ich do naszego kształtu głowy nie usłyszymy żadnych trzasków. Większość kabli została poprowadzona w pałąku, a jedyne fragmenty, jakie możemy naocznie zobaczyć, ukryte są od wewnętrznej strony i zwinięte. W konsekwencji nie przeszkadzają one w codziennym korzystaniu. Nie ma też ryzyka przypadkowego ich naruszenia.
Podłączenie, zasięg działania i bateria
Obok samych słuchawek G Pro X Wireless, drugim istotnym elementem zestawu jest dedykowany adapter, z którym łączą się Logitechy. Wielkiej filozofii w podłączeniu oczywiście nie ma, gdyż adapter wystarczy włożyć do dowolnego złącza USB. Jest on także niewielkich rozmiarów, zbliżonych do standardowego pendrive’a, więc z łatwością możemy nasze słuchawki zabrać w dalszą podróż, chowając całość do dołączonego do zestawu materiałowego worka. Ponadto Windows 10 bardzo sprawnie wykrył nową kartę dźwiękową, płynnie przełączył się na nią i pozostało mi już tylko włączyć same słuchawki.
W przypadku G Pro X Wireless nie ma też najmniejszych problemów z parowaniem urządzenia. Znamy przecież te wszystkie historie o skomplikowanych procedurach podłączania urządzeń bezprzewodowych. W tym modelu tego nie uświadczycie, a wszystko, co trzeba zrobić, to wpiąć adapter USB, przestawić przełącznik na słuchawkach na „on”, wysłuchać sygnału dźwiękowego włączania słuchawek i voila, słuchawki są gotowe do działania.
Skoro mowa o sprzęcie bezprzewodowym, to skupmy się na zasięgu działania. Co prawda logiczne jest, że sprzętu dedykowanego dla graczy używamy głównie, siedząc przy komputerze stacjonarnym, czy laptopie, jednakże po to decydujemy się na bezprzewodowe rozwiązania, aby nie być „uwiązanym” do biurka. Producent w specyfikacji deklaruje zasięg do 15 m i wartość ta odpowiada rzeczywistości. Spora w tym zasługa autorskiej technologii LIGHTSPEED, która jak widać, nie tylko sprawdza się w myszkach, czy klawiaturach, ale także z sukcesem może zostać zastosowana w produkowanych przez Logitecha słuchawkach. Znajdując się w pomieszczeniu z adapterem nie uświadczymy żadnych opóźnień, zakłóceń, czy zrywania połączenia – efekt to stabilne połączenie i pewność, że w najważniejszym momencie rozgrywki sprzęt nas nie zawiedzie. W trakcie wędrówek po mieszkaniu sygnał zrywał się w jego skrajnych punktach, a więc miejscu, gdzie musiał on dotrzeć przez kilka ścian, niemniej klasyczne wyjście do lodówki nie stanowi dla G Pro Wireless żadnego problemu. Chyba że macie ją w piwnicy lub na strychu. Plus także za szybkie nawiązywanie zerwanego połączenia, które pojawiało się natychmiast po znalezieniu się w zasięgu sygnału adaptera.
Na koniec jeszcze kwestia baterii, która obok zasięgu determinuje dobry sprzęt bezprzewodowy. Odwołując się do specyfikacji producenta, zamontowany w słuchawkach akumulator wystarczać ma na ok. 20 godzin pracy przy dźwięku ustawionym na poziomie 50%. Wartości deklarowane przez producenta należy uznać za realne, wszak w trakcie korzystania z G Pro X Wireless musiałem ładować je średnio co ok. 3-4 dni w zależności od intensywności moich sesji gamingowych oraz zwykłego, codziennego korzystania z nich przy takich czynnościach jak słuchanie muzyki, oglądanie filmów czy słuchanie audiobooków.
Ładowanie odbywa się poprzez kabel USB – USB Type-C i w jego trakcie możemy korzystać ze słuchawek, przy czym nie ma możliwości korzystania z nich tylko w oparciu o kabel. Zatem używając ich w trakcie procesu ładowania i tak wykorzystują one technologię LIGHTSPEED. Jedyne czego brakowało mi, to informacji, czy można ładować je za pomocą ładowarek sieciowych. Niestety z uwagi na cenę sprzętu nie odważyłem się testować tej możliwości, gdyż w pamięci miałem to, co działo się z padami do PlayStation 4, które zostały uraczone ładowarkami QuickCharge. Proces ładowania od prawie pustego akumulatora do 100% trwał nieco ponad godzinę, co w porównaniu do czasu ich działania na poziomie dwudziestu kilku godzin jest niezwykle przyzwoitym wynikiem.
Oprogramowanie
Pracę Logitech G Pro X Wireless nadzoruje oczywiście Logitech G HUB. Nowa wersja oprogramowania już dawno zastąpiła wcześniejszą iterację — Logitech Gaming Software. Jak sama nazwa wskazuje, jest to miejsce, gdzie znajdziemy wszystkie nasze produkty ze stajni Logitecha, o ile posiadamy ich więcej i są wspierane przez HUB. Niemniej wszystkie nowe produkty wsparcie to posiadają, a Logitech dba, aby także starsze urządzenia trafiły pod skrzydła nowej aplikacji. Ekran główny aplikacji oczywiście pokazuje te urządzenia, które w tym momencie podpięte są do naszego komputera. Ponadto każdy produkt reprezentowany jest przez zdjęcie oraz oczywiście nazwę, która pozwala w łatwy sposób rozeznać się w nich, jeżeli mamy kilka peryferiów Logitecha.
Po wybraniu modelu Logitech G Pro X Wireless przeniesiemy się na główny ekran zarządzania słuchawkami. Zakładka otrzymała nazwę akustyka, bowiem w tym miejscu znajdują się wszystkie najważniejsze ustawienia związane z odtwarzanym dźwiękiem. Mamy zatem klasycznie głośność, mikrofon, dźwięk boczny oraz oczywiście korektor. Ustawienia equalizera możemy w dowolny sposób modyfikować, zależnie od naszych preferencji lub skorzystać z kilku dostępnych predefiniowanych ustawień. Wśród nich znajdziemy te poświęcone gamingowi, tak jak FPS lub MOBA, ale również znajdziemy tu ustawienia dedykowane szeroko pojętej rozrywce, jak chociażby kino czy basy. Oprócz tego możemy stworzyć i zapisać własne ustawienia, tak aby łatwo między nimi nawigować. Po odznaczeniu opcji zaawansowany korektor, pełny equalizer zostaje zastąpiony przez dwa suwaki, odpowiadające za basy i soprany.
Zakładka dźwięk przestrzenny, jak nazwa wskazuje, odpowiada oczywiście za ustawienia związane z dźwiękiem 7.1, które potrafią generować G Pro X Wireless. Celem uruchomienia tej funkcji musimy zaznaczyć ptaszek w odpowiedniej kratce i już możemy modyfikować ustawienia opcji surround. Następnie wybieramy opcję dla dźwięku przestrzennego oraz tryb funkcji DTS Stereo. Logitech G HUB w zależności od źródła dźwięku sprawia, że otrzymujemy poszerzoną scenę lub ulepszony dźwięk stereo. Dodatkowo możemy według własnego uznania dopasować indywdidualne ustawienia konkretnych kanałów dźwięku surround.
Druga zakładka dedykowana jest ustawieniom mikrofonu. To właśnie w tym miejscu dzieje się cała magia związana z technologią BLUE VO!CE, która jest istotnym aspektem G Pro X Wireless. Obowiązkowo zatem zaznaczamy ptaszka przy tej opcji i już swobodnie możemy modyfikować wszelkie ustawienia związane z mikrofonem naszych słuchawek. Oczywiście dodatkowo możemy, a nawet musimy zaznaczyć krateczkę z zaawansowanymi ustawieniami, albowiem dopiero wówczas otrzymujemy dostęp do pełnego spektrum opcji mikrofonu. Zatem nie pozostaje nam nic innego jak nagrać próbkę naszego głosu, a następnie poprzez zmiany widocznych suwaczków, dopasować go do naszych potrzeb. Logitech zadbał, aby pod pytajnikami ukryć opis funkcji, aby w łatwo sposób można było się rozeznać, za co odpowiadają poszczególne opcje. Znajdziemy tutaj także ustawienia wstępne, zdefiniowane przez producenta, a które odpowiadają ustawieniom znanym (mam taką nadzieję) prograczom. Gdy nie chcemy kombinować, wybieramy sobie np. G2 Capsa i już możemy cieszyć się jego ustawieniami mikrofonu w naszym zestawie.
Logitech G HUB to także miejsce, gdzie możemy dzielić się ze społecznością naszymi ustawieniami. Niestety w wariancie G Pro X Wireless możemy to uczynić tylko z ustawieniami BLUE VO!CE. Jest to niezwykle dziwne, gdyż w przewodowym wariancie mozemy pobrać ustawienia innych użytkowników dla samych słuchawek, z czego osobiście korzystam. Zakładam, że jest to drobne przeoczenie Logitecha i wkrótce także ustawienia z sekcji akustyka będą możliwe do pobrania. Póki co pozostaje nam zadowolić się jedynie ustawieniami mikrofonu.
Na koniec muszę wspomnieć jeszcze o karcie, do której dostajemy się, klikając mechanizm zębatki. Znajdziemy na niej takie informacje jak poziom naładowania słuchawek i czas, na jaki jeszcze wystarczy nam energii zgromadzonej we wbudowanym akumulatorze, pobór mocy, informacje o oprogramowaniu układowym, czy moim zdaniem najistotniejsza opcja, czyli wyłączanie zasilania w przypadku gdy G Pro X Wireless nie są przez nas użytkowane, wszakże nie zawsze przecież pamiętamy, aby je wyłączyć ręcznie. W ten sposób Logitech pozwala nam zaoszczędzić trochę energii, aby nie zaskoczył nas jej brak w trakcie najważniejszej dla nas rozgrywki.
Wrażenia z użytkowania
Na początku recenzji wspominałem, iż przewodowy model Logitech G Pro X ma wielu oddanych fanów na całym świecie. Sam również należę do tego grona, gdyż od 2019 r. korzystam z przewodowego modelu G Pro X i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że trudno o coś lepszego w jego cenie. W efekcie trzeba poszukać odpowiedzi na trzy pytania.
Po pierwsze, czy przejście na bezprzewodową łączność uzasadnia wzrost ceny o 300 zł, co dla sporej części graczy z pewnością jest niemałym wydatkiem. Po drugie, czy skoro posiadamy przewodowy wariant słuchawek G Pro X to także powinniśmy zwrócić nasz wzrok na edycję wyposażoną w technologię LIGHTSPEED. Trzecie z pytań brzmi zaś, jeżeli nie mamy żadnych słuchawek to, czy warto sięgnąć po Logitech G Pro X Wireless. Odpowiadając skrótowo na zadane pytania, wyglądałoby to mniej więcej w taki sposób: „Tak”, moje ulubione prawnicze „To zależy” i „Zdecydowanie”.
Nim jednak odpowiem na zadane pytania, skupię się na samym produkcie i tym, jakie możliwości oferuje w praktyce w kontekście grania, codziennego użytku, jak również oddawania się wszelakim innym rozrywkom, które z graniem mają niewiele wspólnego.
Zacznijmy od początku, a więc podłączenia słuchawek do komputera czy laptopa. Nie nastręcza to żadnych trudności, wpinamy adapter do wolnego portu USB, Windows 10 szybciutko odnajduje niezbędne sterowniki i sam je instaluje, włączamy słuchawki i jesteśmy gotowi do działania. Oczywiście nie zapominamy o oprogramowaniu Logitech G HUB, jeżeli G Pro X Wireless są naszym pierwszym produktem ze stajni Logitecha.
Logitech G HUB jest niezwykle intuicyjnym oprogramowaniem, dostępnym w języku polskim. Także nawet największy laik poradzi sobie z jego obsługą. Szczegółowo dostępne w nim opcje zostały przedstawione we wcześniejszym fragmencie, więc nie będę was już zanudzał dokładnymi opisami. Niemniej to właśnie dzięki zastosowanemu przez Logitecha oprogramowaniu dzieje się magia, która sprawia, że G Pro X oraz G Pro X Wireless uważane są za bardzo udaną konstrukcję.
Nie ulega wątpliwości, że najważniejszą częścią recenzji słuchawek, jest jakość dźwięku, jakiego dostarcza nam dany produkt. Ta natomiast w G Pro X Wireless bez wątpienia jest bardzo dobra, a zyskuje jeszcze bardziej przy poświęceniu paru chwil na zabawę dostępnymi w Logitech G HUB opcjami. Zdaję sobie jednak sprawę, że gro osób po prostu wyjmie sprzęt z opakowania i będzie z niego korzystać tak, jak go dostarczył producent. W tym miejscu muszę wskazać, że po wyjęciu z pudełka dużo bardziej do gustu przypadło mi brzmienie G Pro X Wireless. Wydawało się pełniejsze, dużo bardziej wyważone niż w przypadku swojego przewodowego poprzednika. Widać, że czas, jaki upłynął od premiery pierwszej iteracji produktu, nie został spożytkowany tylko i wyłącznie na stworzenie bezprzewodowej konstrukcji, ale także na lepsze wyważenie dźwięku, aby brzmiał dużo lepiej bez zgłębiania tajnik obsługi korektora dźwięku.
Przewodowy wariant G Pro X Wireless został stworzony przy współpracy z wieloma profesjonalnymi zawodnikami z całego świata. Czuć to bardzo wyraźnie, że mamy styczność z produktem od graczy dla graczy, lecz muśniętym przez osobę, która na co dzień lubi także posłuchać muzyki. Oczywiście, nie twierdzę, że G Pro X Wireless są produktem typowo audiofiliskim, ale dla zdecydowanej większości świetnie sprawdzą się jako słuchawki do wszystkiego, w tym do słuchania muzyki. W efekcie otrzymujemy bardzo dobrze wyważony bas oraz dół, które nie dominują jak w konkurencyjnych rozwiązaniach. W efekcie dźwięki eksplozji i wybuchów brzmią efektownie, ale nie przytłaczają i nie męczą przy dłuższych sesjach. Także środek w G Pro X Wireless jest dobrze zbalansowany i subtelnie otula nas brzmieniem zarówno linii dialogowych, jak i otoczenia. Klasycznie w produktach gamingowych można mieć zastrzeżenia do góry i Logitech G Pro X nie jest tutaj wyjątkiem, niemniej ścinanie góry zaobserwujemy jedynie podczas zastosowań, które z rozgrywką komputerową mają niewiele wspólnego. Odnosząc się jeszcze do kwestii sceny oraz odwzorowania dźwięku w przestrzeni bezsprzecznie Logitech G Pro X Wireless radzą sobie z tym znakomicie. Nie ma żadnego problemu z „odnalezieniem się” na polu wirtualnej walki, a usłyszenie najdrobniejszych szczególików, które mają największe znaczenie dla prawidłowego określenia naszej pozycji względem przeciwników jest bezproblemowe.
Drugi istotny aspekt gamingowych słuchawek to oczywiście mikrofon. Logitech G Pro X Wireless używa tego samego mikrofonu co ich przewodowy odpowiednik. Nie ma żadnych problemów z kompatybilność i swobodnie mogłem żonglować jednym mikrofonem pomiędzy dwoma wariantami słuchawek Logitecha. W szczególności schować w bezpiecznym miejscu, gdy oddawałem się samotnym zmaganiom w grach dla pojedynczego gracza. Przechodząc zaś do samego mikrofonu, muszę przyznać, że jego drobna konstrukcja może nie sprawiać imponującego wrażenia, a cała magia BLUE VO!CE dzieje się natomiast w oprogramowaniu Logitech G HUB. O ile jeszcze w przypadku dźwięku można sobie poradzić bez korektora, który moim zdaniem i tak warto odwiedzić, gdyż ze słuchawek można wycisnąć znacznie więcej. Tak w przypadku mikrofonu wizyta w poświęconej mu zakładce to wręcz obowiązek. To tutaj uruchamiamy sprzętową technologię BLUE, która odpowiada za brzmienie naszego głosu. Oczywiście początkowo niezwykle trudno odnaleźć się w gąszczu dostępnych opcji i suwaczków. Szczególnie że ustawienie wstępne w przypadku mikrofonu mogą skutecznie zniekształcić nasz dźwięk i chwilę zajmuje ich prawidłowe ustawienie. Niemniej jest to niezwykle łatwe, gdyż Logitech G HUB pozwala nam nagrać próbkę naszego głosu, a następnie modyfikować ją poprzez zmianę wszystkich dostępnych opcji. Efekt jest taki, że nawet największy laik poradzi sobie z ustawieniem, opierając się o odsłuch i zdanie kompanów rozgrywki, którzy z pewnością dadzą znać jak nas słyszą.
Po tych technicznych aspektach pora przejść do chleba powszedniego każdego sprzętu audio, a więc praktycznego zastosowania. Skoro są to słuchawki gamingowe to w pierwszej kolejności trzeba przetestować je w muzy… oczywiście, że w grach! Na pierwszy ogień poszło League of Legends, które towarzyszy mi już dziesięć lat. Logitech G Pro X Wireless spisały się oczywiście w graniu w Lola znakomicie. Wszystkie dźwięki w grze było bardzo dobrze słyszalne, a odróżnienie poszczególnych efektów umiejętności postaci nie sprawiało żadnych trudności. Całość dopełniała bezproblemowa komunikacja z kolegami z drużyny, którzy słyszeli mnie bardzo wyraźnie, tak samo, jak ja ich. Oczywiście w League of Legends pozycjonowanie na słuch ma mniejsze znaczenie niż w FPS-ach, aczkolwiek jakość dochodzącego do naszych uszu dźwięku także ma niebagatelne znaczenie. Niemniej możliwość pójścia do kuchni w trakcie wyszukiwania rozgrywki i sprint do komputera, żeby zaakceptować grę po usłyszeniu dźwięku jej znalezienia to także niezaprzeczalny atutu bezprzewodowej konstrukcji :P
Skoro jesteśmy już przy produkcji Riot Games i potrzebie wypróbowania Logitech G Pro X Wireless w FPS-ach to mój wybór padł na VALORANTA. Oczywiście nigdy nie byłem super graczem w FPS-y, ale dobrego heada sprzedać potrafię, pytanie, czy więcej w tym szczęścia, czy skilla. Niemniej jednak jednemu i drugiemu z pewnością pomaga możliwość dobrego spozycjonowania przeciwnika w przestrzeni. W tym zaś świetnie sprawdzają się Logitech G Pro X Wireless, które już przy dźwięku stereo raczą nas bardzo dobrą sceną i łatwością zlokalizowania rywali. Pełnię swoich możliwości ukazują natomiast przy aktywacji dźwięku przestrzennego. Otrzymujemy wówczas niezwykle rozbudowaną scenę, która wręcz z chirurgiczną precyzją pozwala nam określić położenie rywali na mapie.
Nie samą rywalizacją żyje człowiek, a i poeksperymentować lubię także postanowiłem sprawdzić, czy Logitech G Pro X Wireless polubią się z moją konsolą. Na pudełku nie mogłem się doszukać informacji w tej kwestii, tak samo było ze stroną internetową produktu. No nic, do odważnych świat należy, a adapter USB powędrował wprost do portu na przodzie mojego PS4 Pro. Logitech może nie napisał na pudełku o kompatybilności, ale Sony dobrze wiedziało na co będzie przekazywać dźwięk. Moim oczom ukazała się informacja o podpięciu słuchawek, a konsola prawidłowo rozpoznała jaki to model. Oczywiście trzeba pamiętać, że konsola nie pozwoli na skorzystać z dobrodziejstwa Logitech G HUB, niemniej dostępne opcje pozwalają na dostosowanie G Pro X Wireless do naszych potrzeb.
W pierwszej kolejności zdecydowałem się na przetestowanie słuchawek podczas przemierzania postapokaliptycznego Seattle w The Last of Us Part II. O ile zazwyczaj grywam na konsoli, używając do tego zestawu kina domowego, tak w przypadku TLoU Part II do końca gry towarzyszyły mi słuchawki G Pro X Wireless. Otulony ich brzmieniem przemierzałem kolejne części zniszczonego Zachodniego Wybrzeża USA. Słuchawki okazały się świetnym kompanem podróży, w łatwy sposób pozwalając na określenie położenia zarażonych, Blizn, czy Wilków. Także efekty dźwiękowe rozgrywki jak świst nielicznych kul, odgłosy eksplorowania zapuszczonych terenów Seattle, czy walki wręcz z przeciwnikami brzmiały na Logitechach fantastycznie. Całość dopełniało cudowne brzmienie muzyki wykreowanej przez Gustavo Santaolalle, z którą G Pro X Wireless poradziły sobie wyśmienicie.
Po The Last of Us Part II przyszedł czas na wrześniową premierę w postaci Marvel's Avengers. Tutaj G Pro X Wireless czuły się jak ryba w wodzie. Wszechobecne eksplozje, rozbłyski, dźwięki ataków Avengersów brzmiały fenomenalnie. Nie czarujmy się, o żadnym pozycjonowaniu w tej grze nie było mowy, bo w końcu jesteśmy członkiem Avengers, także idziemy od razu w bezpośrednie zwarcie. Niemniej jednak w tak dynamicznej rozgrywce, Logitechy także sprostały postawionemu im zadaniu. Skomponowana specjalnie na potrzeby gry ścieżka dźwiękowa w brzmieniu na Logitech G Pro X Wireless, niczym nie ustępowała efektom specjalnym, których w Marvel's Avengers nie brakuje. W efekcie eliminowanie kolejnych hord przeciwników przy akompaniamencie wszechobecnych wybuchów i soundtracku były czystą przyjemnością.
Na koniec zostało mi do sprawdzenia, czy Logitech G Pro X Wireless sprawdzą się także w codziennym użytkowaniu. No i okazało się, że oczywiście tak. Trudno to nazwać zaskoczeniem, szczególnie że do tej pory korzystałem w takim samym zakresie z przewodowego wariantu G Pro X. W tym wypadku wersja bezprzewodowa robi wszystko to co jej starszy brat, z tym że dużo wygodniej. Oczywiście należy pamiętać, że produkt Logitecha to nie audiofilski sprzęt, jednakże widać, że oprócz sugestii graczy, producent dodał też coś od siebie względem dźwięku w ogóle. W efekcie muzyka brzmi bardzo przyzwoicie, a G Pro X najbardziej leży rock, electro, czy współczesny pop. W ten sposób słuchawki te towarzyszyły mi codziennie przy oglądaniu filmów na Netflixie, słuchaniu muzyki ze Spotify, czy oglądaniu słodkich kotków na YouTube. Bywało też, że odpalałem jakiegoś audiobooka, rozwalałem się na kanapie i słuchałem. Robiłem też tak z wykładami, które były prowadzone zdalnie, także krótko mówiąc, G Pro X Wireless to zdecydowane rozwiązanie z gatunku komfort+.
Podsumowanie
Przed przystąpieniem do opisu wrażeń z użytkowania Logitech G Pro X Wireless postawiłem trzy pytania. Czas więc na nie odpowiedzieć. Czy stworzenie bezprzewodowej konstrukcji uzasadnia wzrost ceny o 300 zł względem poprzednika? W mojej ocenie tak. Trzeba pamiętać, że pomimo tego, że bezprzewodowego peryferia są coraz popularniejsze. wciąż nie przekłada się to na ich niższą cenę. Szczególnie że w parze z ceną idzie konkretna jakość. Tak jest też w przypadku Logitech G Pro X Wireless, gdzie mamy pewność, że zakupione słuchawki spełnią nasze oczekiwania.
Dużo trudniej znaleźć odpowiedź na pytanie, czy warto wymienić przewodowy wariant G Pro X na ten bez kabli. Jakościowo oba modele praktycznie niczym się nie różnią, a na korzyść wersji Wireless przemawia oczywiście komfort ich używania, nieskrępowany żadnymi przewodami. Jeżeli dysponujesz wolnym budżetem, zdecydowanie warto zmienić na G Pro X Wireless. Natomiast jeżeli planujesz inne wydatki, podstawowy wariant G Pro X z pewnością będzie jeszcze długo Ci służył!
Natomiast jeżeli nie posiadasz żadnych słuchawek i rozglądasz się za bezprzewodowym wariantem to nie szukaj już dalej! Wszystko, czego potrzebujesz, zapewnią Ci Logitech G Pro X Wireless. To świetnie wykonane słuchawki, eleganckie, które z pewnością przyciągają wzrok. Do tego fenomenalnie sprawdzają się w gamingu, do którego przecież zostały stworzone. Najnowszy produkt ze stajni Logitecha trafi w gusta wszystkich osób, które szukają słuchawek codziennego użytku, lecz nie są fanatycznymi audiofilami albo zapalonymi graczami. G Pro X Wireless to praktycznie produkt bez wad, no może cena to troszkę wada, ale jeżeli jesteśmy w stanie ją przełknąć, będziemy zadowoleni z zakupu.