Przygoda Pawła "innocenta" Mocka z MAD Lions zakończyła się równie niespodziewanie, jak się zaczęła. Dziś polski gracz po niespełna dwóch miesiącach wylądował na ławce rezerwowych i prawdopodobnie w najbliższych tygodniach definitywnie pożegna się z hiszpańską organizacją.

Już same przenosiny Mocka z Illuminar Gaming były sporym zaskoczeniem, tym bardziej że został on zaangażowany przez zespół złożony z czterech Duńczyków i trenowany przez Brazylijczyka. – Muszę przyznać, że było trudno – przyznał Polak w rozmowie z serwisem HLTV. – Wcześniej nie miałem specjalnie kontaktu z zawodnikami czy trenerem, a ponadto grałem na głównie nowych dla siebie pozycjach, będąc pasywnym lurkerem, bo czułem, że nie ma tu miejsca na indywidualne ruchy, mimo że od początku zapewniano, że takie miejsce będzie. Oczywiście od razu musiałem zapamiętać ogromną liczbę taktyk i ustawień na wszystkich mapach, a potem radzić sobie przeciwko dobrym zespołom na dużych turniejach. I... podobało mi się to. Lubię duże wyzwania, a to zdecydowanie do małych nie należało. Mówiłem sobie i wszystkim moim kolegom, że jeżeli jest jakaś pozycja, na której nie chcą grać, to ja ją przejmę, nauczę się jej i stanie się ona pozycją, którą polubię. Z czasem radziłem sobie na tych pozycjach lepiej [...] – dodał.

CZYTAJ TEŻ:
innocent opuszcza MAD Lions! „Mam nadzieję, że jak najszybciej wrócę do aktywnej gry”

Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że w trakcie tych kilku tygodni, gdy innocent przebywał w ekipie, gra Lwów nie ulegał poprawie. Jak stwierdził rodzimy gracz, ekipie doskwierały nie tylko problemy związane ze zmianą w składzie. – Przegraliśmy przynajmniej dwa spotkania z powodu słabej gry po stronie terro i myślę, że wszyscy byli tego świadomi, muszę jednak przyznać, że gdy trafiłem do drużyny czuć było, że coś jest nie tak. Wszyscy wydawali się szczęśliwi podczas gry, ale nawet bez znajomości wszystkich członków drużyny oraz bez wiedzy na temat ich relacji od pierwszego dnia czułem napięcie. To nie jest dobry znak, gdy zespół wraca po półtoramiesięcznej przerwie, więc coś musiało być nie tak i to zaczęło się, zanim jeszcze trafiłem do składu. Czasami słyszałem też sugestie, że przegraliśmy rundę z powodu języka angielskiego. Wiem, że to nie było skierowane bezpośrednio w moją stronę, ale sądzę, że branie takich rzeczy do siebie jest naturalne, bo nikt inny nie wymagał komunikacji po angielsku [...] – wyznał.

Teraz przed Mockiem proces poszukiwania nowego pracodawcy. Proces dość trudny, bo przecież 26-latek dopiero co związał się z MAD Lions, co oznacza, że organizacja może żądać za jego sprzedaż sumy odstępnego. – Podpisałem długoterminowy kontrakt, ale wierzę, że nie minie dużo czasu nim znajdzie się organizacja, która będzie w stanie się z MAD Lions dogadać – zapewnił jednak innocent. Tak czy inaczej, na ten moment trudno przewidzieć, czy Polak jeszcze raz zdecyduje się na powrót na rodzimą scenę, czy też spróbuje utrzymać się na zagranicznej arenie i znajdzie dla siebie miejsce w innej międzynarodowej drużynie.