Dwóch polskich trenerów CS:GO zawieszonych przez aferę z coach bugiem!

Kilka tygodni temu na scenie Counter-Strike'a wybuchła potężna afera związana z tzw. coach bugiem. Już wcześniej kary z jej powodu otrzymało kilku szkoleniowców, dziś jednak lista ukaranych powiększyła się, a to za sprawą publikacji Esports Integrity Commission.

ESIC na początku miesiąca zapowiedziało śledztwo, w które zaangażowany miał być admin ESL, Michał Słowiński, który w znacznym stopniu przyczynił się do wyłapania pierwszych winnych szkoleniowców, którzy korzystali z błędu CS:GO – ten pozwalał im umieszczać swoje kamery w dowolnym miejscu na mapie, co w oczywisty sposób dawało ich drużynom przewagę i było zwyczajnie nieuczciwe. Dotychczas zawieszenia z tego powodu otrzymali m.in. Ricardo "dead" Sinigaglia z MIBR-u, Nicolai "HUNDEN" Petersen z Heroic czy też Allan "Rejin" Petersen z mousesports. Dziś okazało się, że buga używali również polscy trenerzy.

Na liście ESIC znalazły się bowiem nazwiska Mariusza "Loorda" Cybulskiego z Wisły All in! Games Kraków oraz Mikołaja "miniroxa" Michałkowa. Ten pierwszy miał korzystać z błędu jeszcze w czasach swojej współpracy z Teamem Kinguin oraz Aristocracy podczas starć z PRIDE w 2017 roku oraz Tricked Esport w roku 2019 – za to otrzymał półroczne zawieszenie. Z kolei Michałkowowi udowodniono oszukiwanie w roku 2018 przy okazji starcia z GODSENT, za co nałożono na niego tymczasowego bana trwającego niespełna cztery miesiące. Poza nimi w zestawieniu znaleźli się również m.in. Robert "RobbaN" Dahlström, Nicholas "guerri" Nogueira czy też Sergey "starix" Ischuk. Najdotkliwsza kara spotkała jednak Aleksandra "⁠zoneRa⁠" Bogatiryeva z Hard Legion Esports, który nie będzie mógł brać udziału w turniejach przez najbliższe 3 lata.

CZYTAJ TEŻ: minirox i Loord zabierają głos po otrzymaniu banów

Pełna lista ukaranych z podanym czasem zawieszenia prezentuje się następująco:

Owe bany są o tyle znaczące, że obowiązują na imprezach organizowanych przez wszystkich partnerów ESIC, wśród których znajdują się chociażby ESL, DreamHack, WePlay czy też BLAST. A to jeszcze nie koniec, bo Esports Integrity Commission przyznało, że przejrzane zostało dopiero około 20 procent z blisko 100 tysięcy uzyskanych z HLTV i ESEA dem. Jednocześnie włodarze organizacji przyznali, że szacują, że już teraz udało im się wyłapać większość przypadków nieuczciwych zachowań. Warto też nadmienić, że spośród 99 650 dem, które udało się sprawdzić do tej pory, zaledwie 0,1% zawierało przykłady karalnych działań.