Wszystko zaczęło się od zaciętego boju na Vertigo, po którym nastąpiły jednostronne Train i Mirage. Ostatecznie jednak to Illuminar Gaming było górą i dzięki zwycięstwu 2:1 nad x-komem AGO sięgnęło po triumf w ESL Mistrzostwach Polski. Gratulacjom nie było końca.

***

Tak było dziesięć miesięcy temu. W tamtym momencie spora część polskiej społeczności kibicowała Illuminar, bo i trudno było Illuminar nie lubić. Ekipa przecież przetrwała mimo problemów, jakie pojawiły się w momencie, gdy x-kom team połączył się z AGO Esports. Po tej fuzji gracze zostali bez stałego zatrudnienia i gdyby każdy z nich podążył w swoim kierunku, to raczej nikogo by to nie dziwiło. Ale oni zdecydowali się przeć nadal dalej i to się opłaciło, bo najpierw sięgnęli po niespodziewany tytuł podczas Games Clash Masters, by kilka tygodni później w katowickiej ESL Arenie móc wznieść w górę mistrzowski puchar dla krajowych czempionów. Wydawało się, że międzynarodowa scena stoi przed iHG otworem, a pierwszym dowodem na to miały być eliminacje do Intel Extreme Masters Katowice, na które rodzimy skład otrzymał zaproszenie właśnie dzięki sukcesowi w ESL MP. Ale cóż, dziś, niespełna rok później, aż czterech z pięciu członków tamtej drużyny pozostaje albo poza grą, albo też bez stałego zatrudnienia.

Najgorzej pod tym względem wygląda sytuacja Michała "mono" Gabszewicza, który już w lutym znalazł się na cenzurowanym, ale definitywnie na ławce rezerwowych wylądował w kwietniu. Od tego czasu 25-latek nie występował nigdzie i dopiero niedawno otrzymał ponowną szansę na pokazanie swoich umiejętności w rywalizującym w ESL Mistrzostwach Polski PLMIXIE. Odmiennie wygląda sytuacja trzech byłych jego klubowych kolegów, którzy z kolei dopiero co znaleźli się na uboczu. Tyczy się to np. Daniela "STOMPA" Płomińskiego, który sam zdecydował się ustąpić ze składu HONORIS, nie widząc szans na osiągnięcie oczekiwanych rezultatów. Z kolei za Pawła "innocenta" Mocka i Oskara "oskarisha" Stenborowskiego decyzje takie podjęli inni, przez co ten pierwszy trafił na ławkę w MAD Lions (po niespełna dwóch miesiącach!), drugi stał się rezerwowym w x-komie AGO. Jedynie Paweł "reatz" Jańczak gra dalej i to wciąż w barwach Illuminar!

Wygląda więc na to, że o ile piątka iHG z końcówki 2019 roku była mocna, tak osobno nie idzie jej członkom już tak dobrze. Tak naprawdę od momentu rozpadu zespołu jedynie oskarish odnosił jakiekolwiek sukcesy i zdołał nawet ponownie zatriumfować w ESL Mistrzostwach Polski, chociaż już pod banderą AGO. Mocek, chociaż oferta z MAD Lions była sporą nobilitacją, nie zdołał odmienić formy międzynarodowej drużyny. Podobnie Płomiński, który mimo niezłych występów nie wprowadził HONORIS na krajowe salony. Ewentualnie możemy wyróżnić też reatza, który z Illuminar wygrał 3. tydzień Eden Arena: Malta Vibes, ale był to tylko pojedynczy wyskok, poza którym odmieniona ekipa raczej nie zachwycała. Nie uwzględniam w tej wyliczance mono, bo jak zostało wspomniane, ten ostatnie miesiące był tylko ławkowym.

I smutno się na to wszystko patrzy, gdy człowiek przypomni sobie, jakie nadzieje pokładał w tamtym Illuminar. Trudno było nie ulec wtedy tej ekscytacji, bo chociaż ekipa znana wcześniej jako x-kom bynajmniej stabilnością formy nie grzeszyła, to dawała nadzieje, że skład znad Wisły w końcu wyściubi nos poza kraj i być może spróbuje zadomowić się w czołowej trzydziestce rankingu HLTV. Nadzieje te wydawały się uzasadnione, a pompowanie balonika nie budziło zgorszenia. Dawno nie było chyba mistrza Polski, który budziłby tak pozytywne emocje. Ale jak wiadomo – łaska kibiców na pstrym koniu jeździ i już kilka miesięcy później po słabych występach i jeszcze słabszych zmianach kadrowych sytuacja odwróciła się o 180 stopni, a atmosfera wokół iHG zmieniła się nie do poznania. Jakież to było rozczarowanie, jak wielkie.

Wygrana Illuminar 1 grudnia 2019 roku dziś wydaje się przecież niezwykle odległa w czasie. I chociaż dziesięć miesięcy w esporcie to wieczność, to na dobrą sprawę owa wygrana miała miejsce stosunkowo niedawno. Na tyle niedawno, by nadal było szkoda, że ani drużynowo, ani nawet indywidualnie nie udało się z tego projektu wykrzesać niczego więcej, co dziś byłoby jakimś powodem do zadowolenia. Ale biorąc pod uwagę, że dziś czterech członków tamtej drużyny to wolni strzelcy, to... Panowie, może jakiś reunion?

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn