Największe hity ulubionego zespołu danego streamera, playlista puszczona z którejś usługi do streamingu muzyki, czy po prostu muzyka z gry – to po prostu nieodłączna część streamów. Niestety, streamerzy mają niemały problem. Wszystko przez falę oskarżeń związanych z DMCA.

Gwoli przypomnienia, DMCA to Digital Millennium Copyright Act, czyli zbiór praw w Stanach Zjednoczonych, które ustalają, w jaki sposób twórcy między innymi na takich platformach jak Twitch mogą wykorzystywać daną muzykę. Jeżeli okazałoby się, że na którymś z waszych klipów czy też na którejś z archiwalnych transmisji znalazł się utwór, do którego streamowania nie mieliście praw, dostaniecie po prostu maila z prośbą o usunięcie danego fragmentu i sprawa załatwiona.

Do tej pory streamerzy na Twitchu dostawali około 50 takich próśb rocznie, co było relatywnie małą liczbą, w porównaniu do tego, co się dzieje teraz. Jak informują przedstawiciele platformy, od początku maja wytwórnie wysyłają tysiące takich powiadomień. Prośby o usuwanie contentu w związku z nielegalnie wykorzystaną muzyką sięgają głównie wspomnianych archiwalnych klipów i transmisji, a konkretniej muzyki, którą usłyszeć można w tle.

Tak nagły szturm wymusił na Twitchu reakcję. Platforma przede wszystkim prosi swoich twórców, aby nie puszczali podczas streamowania nagranej muzyki. Wyjątkiem mogą być sytuacje, kiedy posiada się do niej pełne prawa, bądź też gdy ma się wszystkie wymagane pozwolenia od właścicieli ów praw. Twitch sugeruje, żeby na razie streamerzy ograniczyli się do bibliotek muzycznych pokroju Soundstripe, które z założenia nie są objęte ochroną prawną.

Co więcej, Twitch już jakiś czas temu poprosił twórców, aby przejrzeli swoje archiwalne zapisy z transmisji i sprawdzili, czy nie posiadają one nielicencjonowanej muzyki. Jeżeli nie mają na to czasu, mogą po prostu skorzystać ze specjalnie stworzonej opcji przez platformę, która polega na usunięciu wszystkich zapisów.

Prawdziwą perłą w całym zamieszaniu okazuje się być jednak post w  mediach społecznościowych, który pojawił się w odpowiedzi na zadany pytanie, a który dotyczy muzyki pochodzącej bezpośrednio z gry (takiej jak ścieżki dźwiękowe czy chociażby radio w seriach pokroju Grand Theft Auto). Twitch prosi twórców o zapoznawanie się z EULA każdej produkcji, czyli umową określającą licencję na wykorzystanie m.in. muzyki. Jeżeli nie ma takiego przyzwolenia, to streamerzy powinni... transmitować grę bez audio z gry.

Trudno ocenić, jak potoczy się dalej sprawa. Niemniej, nie jest to wypadek sprzed kilku dni, wszak sprawa ciągnąca się od maja. Jeżeli prawnicy Twitcha nie znajdą prędko kompleksowego rozwiązania, streamerzy jak i ich widzowie mogliby zacząć przygotowywać się do pożegnania się z muzyką na transmisjach.