Okienko transferowe na scenie League of Legends nadal trwa, ale wiele drużyn skompletowało już swoje składy na przyszły rok. Jedną z nich jest Fnatic, w którego szeregach pojawiło się kilka nowych twarzy. Pomarańczowo-czarnego trykotu nie będą już przywdziewać Martin „Rekkles” Larsson oraz Tim „Nemesis” Lipovšek, których miejsce zajęli odpowiednio Elias „Upset” Lipp i Yasin „Nisqy” Dinçer. Roszady objęły także pozycję szkoleniowca, którym został dobrze nam znany Jacob „YamatoCannon” Mebdi. Zakontraktowane przez brytyjską organizację trio w poniedziałkowy wieczór przeszło swój chrzest w nowych barwach, razem z resztą zespołu biorąc udział w transmisji na żywo na kanale Fnatic na Twitchu. Nie zabrakło ciekawych wypowiedzi, które zebraliśmy dla was w poniższym artykule.

Najwięcej do powiedzenia miał oczywiście YamatoCannon, ale trudno się temu dziwić. Charyzmatyczny trener za mikrofonem czuje się wszak jak ryba w wodzie, co wielokrotnie udowadniał podczas transmisji z wszelakich turniejów w LoL-a. Teraz ambicje Szweda skupiają się jednak na rywalizacji: – Fnatic od zawsze jest zespołem, który pragnie się pokonać. Każdy mecz przeciwko tej drużynie to wielkie wydarzenie. Jestem związany z LoL-em już od dziesięciu lat i najwyższa pora na wygranie czegoś. Kiedy patrzę na listę moich osiągnięć, mogę wskazać pewne sukcesy, ale to, co naprawdę się liczy, to pierwsze miejsce. I je właśnie chcę zdobyć – nie kryje Mebdi.

24-latek będzie musiał od podstaw budować nowe oblicze Fnatic, gdyż zmiany kadrowe dotknęły aż dwie pozycje. No i nie na co dzień traci się gwiazdę pokroju Rekklesa. Pracy do wykonania jest zatem sporo, lecz według YamatoCannona na najważniejsze ustalenia przyjdzie dopiero czas: – Myślę, że w tym momencie przypisywanie konkretnych łatek poszczególnym graczom byłoby głupie. Dopiero dowiemy się, jak ułożyć naszą grę w najlepszy możliwy sposób. Przed startem sezonu wiele może się jeszcze zmienić, jeśli chodzi o samą rozgrywkę, ale my tak czy inaczej będziemy gotowi. Mamy wszak w drużynie pięciu bardzo mocnych graczy, którzy będą w stanie dostosować się do wspólnie wybranego przez nas stylu. Kto wie, może gra na przykład opierać się będzie na carry dżunglerach, a może na tankach? My będziemy w takich kwestiach do bólu pragmatyczni, by wypracować najlepsze dostępne rozwiązania – zapowiada trener.

Pod skrzydłami Mebdiego znaleźli się zawodnicy przez większość obserwatorów uznawani za preferujących agresywny styl gry. Czy to dla skandynawskiego szkoleniowca problem? – Nie, w żadnym wypadku. Uważam, że drużyny oraz gracze, którzy ciągle starają się przesuwać swoje granice, prędzej czy później dotrą na wyższy poziom. Jeśli z każdej sytuacji starasz się wyciągnąć maksimum, to będziesz rozwijał się znacznie gwałtowniej – dotyczy to zarówno scrimów, jak i oficjalnych potyczek. To coś, na co zwracałem uwagę podczas mojej dotychczasowej kariery szkoleniowej. Ważne jest, by nigdy nie czuć się w pełni komfortowo. Rozwój nie jest komfortowy; jego częścią są także niepowodzenia – wyjaśnia.

YamatoCannon w 2020 roku przez pewien czas trenował koreańskie SANDBOX Gaming, a więc do LEC w roli trenera wraca po roku przerwy. Nieco dłużej poza Starym Kontynentem przebywał nowy midlaner Fnatic, Nisqy. Po dwóch latach spędzonych w Cloud9 zawodnik wskazał kontrast między rywalizacją na środkowej linii w Ameryce Północnej oraz w Europie: – Dla mnie największą różnicą między Europą i NA są midlanerzy, którzy grają kompletnie inaczej. Za oceanem zawodnicy nie podejmują niepotrzebnego ryzyka i posiadają skromną pulę bohaterów, podczas gdy na Starym Kontynencie trudno przewidzieć, na co zdecyduje się rywal i w jaki sposób podejdzie do rozgrywki. [...] Nie mogę się doczekać, by sprawdzić się na tle przeciwników, którzy będą w stanie lepiej wykorzystywać moje niedoskonałości. Uważam, że sobie poradzę – to właściwie jeden z powodów, dla których wróciłem do Europy. Czułem, że mój styl może tu działać, a nawet stać się jeszcze lepszy dzięki rywalizacji z mocniejszymi oponentami – stwierdził.

A jakie myśli chodzą po głowie zawodnikom, którzy znają już smak występów pod banderą głównego składu Fnatic? Oddajmy głos sympatycznemu toplanerowi, Gabriëlowi "Bwipo" Rau: – Jestem zadowolony, zespół wygląda dobrze. Wiem, że wielu kibiców irytuje moje nastawienie, ale moja krytyka kolegów z drużyny nie oznacza, że ich nienawidzę i będę beznadziejnym partnerem do współpracy – zaczął Belg, odnosząc się przy okazji do komentarzy krytykujących jego bezpośredniość. – Prawdę mówiąc, możliwość swobodnego wyrażania szczerych opinii jest bardzo ważna, a uważam, że w ostatnich latach brakowało mi jej. Oczywiście można się zastanawiać, czy powinienem robić to publicznie, ale to już temat na inną rozmowę – dodał. – W przeszłości jednym z moich największych problemów było to, że nie mogłem porozmawiać twarzą w twarz z pewnymi członkami drużyny i przedstawić swojego zdania na niektóre tematy. Fakt, że teraz mogę otwarcie mówić kolegom o swoich odczuciach, to dla mnie coś fantastycznego. Dzięki temu mogę wierzyć, że będziemy w stanie adaptować się jako zespół do każdej sytuacji, a to najważniejsze. [...] To nawet cenniejsze niż posiadanie w składzie utalentowanych graczy, choć my akurat takich mamy, więc ja widzę same plusy. Zebraliśmy uzdolnionych zawodników, którzy są chętni ciężko pracować. Większość z nas w ostatnich latach ponosiła porażki i myślę, że mamy już ich po prostu dość. To jedna z rzeczy, które najbardziej nas do siebie zbliżą – zakończył Bwipo.

Każdy z nas pochodzi z innego państwa, z innego środowiska, więc w nieco inny sposób postrzega rzeczywistość. Najważniejsze będzie, by zwracać uwagę na rzeczy, które nas łączą. Wszyscy chcemy wygrywać, wszyscy chcemy się doskonalić. Dopóki będziemy się tego trzymać, dopóty będziemy w stanie radzić sobie z różnicą zdań. Nie możemy o tym zapomnieć, bo każda drużyna w pewnym momencie napotka jakieś problemy. Jeśli twoim celem jest wzmocnienie istniejących już więzi, to wszystko zależy od twojego podejścia.

Jacob „YamatoCannon” Mebdi

I to tyle, jeśli chodzi o wieści z obozu Fnatic. Ekipę Oskara "Selfmade'a" Boderka czeka teraz ważny okres przygotowawczy do kolejnego sezonu. LEC powróci jednak dopiero w przyszłym roku. Czy pomarańczowo-czarni ponownie będą poważnym kandydatem do mistrzowskiego tytułu? To zaledwie jedno z wielu pytań, które krążą nam dziś po głowie. Poniższy utwór nie traci zatem na aktualności, prawda?


Śledź transfery na scenie League of Legends z Cybersport.pl: