Hampus Mikael "promisq" Abrahamsson ma dosyć nietypową karierę. Szwed od kilku lat szuka miejsca na stałe w League of Legends European Championship. W 2019 roku udało mu się zagrzać miejsce w G2 Esports, jednakże tylko na pozycji rezerwowego. 26-latek powróci do rozgrywek najwyższego szczebla w przyszłym sezonie w barwach Astralis, które zdecydowało się poeksperymentować ze swoim składem. Z poprzedniej piątki organizacja zostawiła jedynie Erlenda "Nukeducka" Våtevika Holma. Właśnie o przygotowaniach na kolejny rok i o kolegach z drużyny wypowiedział się wspierający na łamach portalu Hotspawn.

Prawie z każdym z nowego składu znałem się już przed dołączeniem do Astralis. Jedynym wyjątkiem jest Zanzarah. Pokazuje on wiele bardzo dobrych cech, których po nim nie oczekiwałem. To świetna wiadomość, jako że mamy na czym budować naszą grę. Synergia leśnika ze wspierającym jest niezwykle ważna, a my mamy bardzo podobne do siebie style – komentował promisq. Dla Rosjanina będzie to druga przygoda z LEC, jako że w 2019 pomagał on Origen w próbie zakwalifikowania się na Mistrzostwa Świata. Próba ta niefortunnie dla niego była nieudana, jako że Zanzarah i spółka przegrali wówczas 2:3 w finałach regionalnych.

Szwed nie szczędził także komentarzy na temat oczekiwań pod względem przyszłego sezonu. – Nie mogę powiedzieć, że wygramy tytuł już podczas wiosny. To byłoby niemożliwe, bądźmy poważni. Uważam, że dostanie się do play-offów, będzie dobrym startem. Najważniejszą rzeczą jest wspólna praca nad jednym celem – dodał Abrahamsson. Trudno w jakikolwiek sensowny sposób ocenić siłę Astralis przed startem 2021 roku. Najłatwiejszym określeniem składu duńskiej organizacji będzie "wybuchowa i nieprzewidywalna". Wygląda na to, że musimy poczekać i przekonać się sami, jakie wyniki dowiezie ekipa promisqa.

Pełen wywiad możecie przeczytać pod tym linkiem.