Żeby nie było, fanem TikToka zdecydowanie nie jestem, ale (jak wierzę) nie jestem odosobnionym przykładem osoby, która czasem z nudów albo tuż przed snem lubi obejrzeć sobie kilka głupawych filmików. Ostatnio właśnie podczas takiego przeglądu treści natrafiłem na bardzo popularny hasztag #2020nauczyłmnie. I o tym dzisiejszy felieton.

#2020nauczył mnie:

Doceniać nawet skromną publikę

Wybuch pandemii w Europie wywrócił nasze życia do góry nogami. Nic dziwnego, że zmiany dotknęły też esport, który niemal w całości przeniósł się do internetu. Lany stały się niemożliwe do zorganizowania, a na trybunach największych aren na całym świecie jeszcze długo pozostaną wolne krzesełka. W takich okolicznościach z tęsknotą patrzymy w stronę nawet niezbyt prestiżowych turniejów z widownią liczoną nawet jedynie w dziesiątkach czy setkach. Brakuje was, esportowi fani.

Podchodzić z szacunkiem do League of Legends

Nie jestem wielkim fanem League of Legends. W samej grze spróbowałem swoich sił góra trzy razy w życiu. Ale z racji pracy dla serwisu, który o LoL-u pisze niemało, staram się na bieżąco śledzić wydarzenia na tamtejszej scenie. No i okazuje się, że ekosystem ligi legend znakomicie wybrnął z pandemicznej pułapki. Riot Games udało się zorganizować Worldsy, dzięki czemu cały sezon miał ręce i nogi. Do tego pasjonujące okienko transferowe, które kumuluje się w jednym czasie, dało masę emocji nawet dla lolowego laika.

Cieszyć się chwilami

Oklepane stwierdzenie w kontekście 2020 roku. Ale jakże prawdziwe. Momentów było przecież całkiem sporo. Mnie najbardziej w pamięci utkwiła cała akcja związana z Łukaszem "puki stylem" Zygmunciakiem, który w jeden wieczór stał się najbardziej viralową postacią nie tylko w środowisku LoL-a, ale pewnie i w całym esporcie. Ileż frajdy dawało, gdy w inicjatywę z ustawianiem profilówek angażowały się coraz bardziej znane postaci, nierzadko skonsternowane całym zamieszaniem.

Ograniczać wyśmiewanie słabszych

Tym roku dałem sobie spokój z publikowaniem tekstów o zabarwieniu negatywnym nakierowanym na polską scenę CS:GO. Odpuściłem, bo ile można pisać o tym samym. Wszyscy wiemy, w jakim położeniu jest krajowe podwórko i dlatego największe sukcesy osiągają ci gracze, którzy decydują się na emigrację. Na przełomie 2020 i 2021 dokonywać będzie się zresztą kolejna szufla, a za parę miesięcy powtórka z rozrywki. "To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać."

Bezgranicznie ufać informacjom moich redakcyjnych kolegów

Zawodowo 2020 rok pewnie nie był dla mnie najbardziej udany, zresztą sam na kilka miesięcy odpuściłem sobie zaaganżowanie w esport. Niemniej były też osoby, które w aktualnej sytuacji odnalazły się zdecydowanie lepiej i zaliczyły przez minionych 12 miesięcy niebywały progres. Tak, tak, panie Tomaszu Jóźwiku, myślę tu przede wszystkim o Tobie. Nie jesteś już tylko jedynym fanem brazylijskiej sceny CS:GO w Polsce, dziś jesteś jednym z najlepiej poinformowanych dziennikarzy esportowych, na którego przecieki powołują się czołowe zagraniczne portale. Chapeau bas, kolego!

Pisać zwięźle

Dlatego tym akcentem kończymy.