Gdy Esports Integrity Commission opublikowało wyniki swojego śledztwa na temat używania coach buga przez ponad 30 trenerów, Valve chwilowo wstrzymało się od głosu. Twórcy Counter-Strike'a przyznali jednak, że przyjrzą się sprawie. No więc przyjrzeli się jej i dziś ogłosili wyrok – wyrok niezwykle surowy.
Okazało się bowiem, że firma Gabe'a Newella niezależnie od kar przyznanych przez ESIC postanowiła nałożyć również własne bany. Te dotyczyć będą tylko takich imprez, jak Majory, Minory czy turniej RMR i w zależności od skali przewinienia oznaczać będą niemożność wzięcia udziału w co najmniej jednym Majorze, a w skrajnych przypadkach oznaczać mogą nawet dożywotnią dyskwalifikację. Pięć najbliższych eventów o randze Majora ominie np. Mariusza "Loorda" Cybulskiego z Wisły All in! Games Kraków, który był przecież jedną z osób nagłaśniających istniejący w CS-ie problem z kamerą trenerów.
CZYTAJ TEŻ: Valve ukarało trenerów, którzy korzystali z coach buga! Bany od jednego Majora do dożywocia |
– O, jaka piękna informacja z rana. Sam się zgłaszasz po karę, którą uważasz za sprawiedliwą, grzecznie sobie odsiadujesz. Zbliża się jej koniec a tutaj jednak przybijają ci jeszcze kolejną karę. Piękny dzień – nie krył rozgoryczenia Loord. – Jeszcze mógłbym dodać, że to ja nagłośniłem publicznie cały ten problem, co mam wrażenie przyspieszyło cały proces. Fajnie się żyje na tej wsi – dodał później. Co ciekawe, spore znaczenie w kontekście długości kary Wisły miał jeden mecz. – Taka ciekawostka: Jedna runda w meczu na PRIDE w 2017, kiedy miałem styczność z tym zjawiskiem po raz pierwszy, nie mając pojęcia co jest grane i wychodząc od razu po rundzie z tego widoku (reconnect) dokłada mi 2 Majory, bo ktoś mądry wymyślił sobie punktację – przyznał Cybulski.
Na tym jednak nie koniec, gdyż rykoszetem oberwali także ci, którzy nie oszukiwali. Wszystko dlatego, że Valve drastycznie ograniczyło rolę szkoleniowców na własnych turniejach, uniemożliwiając im komunikację podczas spotkań oraz zakazując nawet przebywania w tym samym pomieszczeniu. – Bzdura, że trener drużyny, który nie miał żadnej kary, nie będzie mógł aktywnie uczestniczyć w meczach online w kwalifikacjach do Majora – przyznał wprost Mikołaj "minirox" Michałków, opiekun x-komu AGO, który również znalazł się w gronie ukaranych przez ESIC. Co prawda okres zawieszenia 23-latka przez Esports Integrity Commission już minął, ale w związku z dzisiejszym ogłoszeniem Valve na pewno ominie go PGL Major Stockholm 2021.
Nic więc dziwnego, że sprawa wywołała ogromne poruszenie w całym CS-owym środowisku, a wielu nie szczędziło twórcom CS-a gorzkich słów. Faruk "pita" Pita przyznał np. że w przeszłości Valve w o wiele większym stopniu interesowało się sceną i było skłonne do rozmów. –Wyglądało na to, że autentycznie zależało im na grze i na profesjonalnej scenie. Łatwo było się z nimi kontaktować. Gdzie jesteście dziś? Zwracam się do was, odpowiedzialnych z tę grę, kimkolwiek jesteście. Dla dobra tej gry i jej funkcjonowania wróćcie do tego, co robiliście w 2014 roku. Zróbcie krok w tył albo, kr*wa, ustąpcie – zaapelował Szwed, którego poparł Jakub "kuben" Gurczyński. – Masz rację. W przeszłości spotykali się oni ze wszystkimi drużynami podczas Majorów. Teraz natomiast podejmują swoje decyzje, karząc niewinnych ludzi i rujnując naturalny sposób, w jaki rozwinęła się ta gra – stwierdził Polak. Były trener Virtus.pro i Teamu Envy ma też swoją własną teorię na temat opieszałości Valve jeżeli chodzi o naprawę błędu. – Do głowy przyszło mi, że być może twórcy CS:GO specjalnie nie naprawili coach buga, by mieć dowody i móc wykluczyć trenerów z bycia częścią zespołów?
CZYTAJ TEŻ: Majora nie było, ale naklejki są! Valve wprowadza nowe przedmioty i zmiany w cyklu RMR CS:GO |
Wprowadzona przez firmę Gabe'a Newella zmiana w wyraźny sposób dotknęła również samych graczy, o czym nie omieszkał wspomnieć Nicolai "dev1ce" Reedtz. Trzeci gracz 2020 roku nie stronił przy wygłaszaniu swojego komentarza od ironii. – Jestem naprawdę szczęśliwy, że Valve postanowiło ukarać wszystkich trenerów zamiast tylko tych, którzy oszukiwali. To wydaje się być jedyną sensowną opcją! Kocham Valve, a Valve kocha trenerów – zauważył. Zdaniem Duńczyka twórcy gry od dawna już chcieli zająć się kwestią szkoleniowców i sprawić, by stracili oni na znaczeniu, a teraz mieli ku temu idealną okazję. – Valve od dawna szukało pretekstu, by ograniczyć rolę trenerów, co czyni grę bardziej amatorską. To naprawdę proste słuchać, co trenerzy mówią podczas przerw technicznych, i banować tylko, którzy oszukują – przyznał reprezentant Astralis.
Mimo tego głośnego sprzeciwu trudno jednak spodziewać się, by amerykańska firma w minimalnym choćby stopniu złagodził swoje stanowisko. Na ten moment znosi się więc na to, że podczas Majorów trenerzy nie będą mieli możliwości, by w trakcie spotkań wpływać na grę swoich podopiecznych.