Oczy całego esportowego świata skierowane są w tej chwili na turniej CS:GO rozgrywany w ramach Intel Extreme Masters Katowice. Niemniej zmagania te to niejedyny akcent w ramach tegorocznej imprezy pod szyldem IEM-a. Już w najbliższą sobotę wystartuje rywalizacja w StarCrafta II, której uczestnikiem będzie Mikołaj "Elazer" Ogonowski. Reprezentant x-komu AGO w rozmowie przed turniejem opowiedział nam o przygotowaniach do występu, problemach zawodów w formacie online, jak i podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat sceny gier typu RTS.
Adam Suski: Dla ciebie to kolejny występ na IEM Katowice. Tym razem jednak turniej będzie rozgrywany online. Przyzwyczaiłeś się już do tej nowej rzeczywistości?
Mikołaj "Elazer" Ogonowski: Wiesz, ciężko jest się do tego przyzwyczaić, ale cóż, jakoś trzeba funkcjonować. W dalszym ciągu to dziwne uczucie, że każdy turniej rozgrywany jest online – zwłaszcza jeśli mówimy o najważniejszej imprezie w sezonie. Mam jednak nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy.
Mimo wszystkich tych okoliczności występ na tych zawodach jest dla ciebie czymś wyjątkowym?
Na pewno jest to turniej dużo ważniejszy niż pozostałe. Każdemu szczególnie zależy na wygranej przez prestiż zmagań, ale trudno nie odnieść wrażenia, że każde zmagania są teraz niezwykle podobne do siebie. Nie będę się więc oszukiwał, mówiąc, że to zupełnie inny turniej. Tak naprawdę jedyną różnicą jest fakt, że mamy tutaj większą liczbę graczy z czołówki i zmagania są bez podziału na regiony. Ranga przez to jest wyższa, ale środowisko online mocno psuje atmosferę tego wydarzenia.
W tym roku jesteś jedynym Polakiem na turnieju StarCrafta II w ramach IEM-a. Czy wiąże się to z dodatkową presją?
Nieszczególnie. Przywykłem już, że często jestem polskim rodzynkiem w stawce, więc nie robi mi to większej różnicy. Ja zawsze staram się osiągać jak najlepsze rezultaty na scenie europejskiej, nie patrzę na to, który jestem w Polsce. Nawet jeżeli któryś z rodaków wyprzedziłby mnie w rankingach, nie stanowiłoby to dla mnie ujmy. Dla mnie priorytetem jest bycie w światowej czołówce.
Czy przygotowujesz się bardziej intensywnie na te zawody? Są jakieś elementy gry, nad którym szczególnie pracowałeś w ostatnim czasie?
Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, ostatnio skupiam się przede wszystkim na podstawach – na mechanice gry czy początkowej fazie meczu. Chcę przez to wyeliminować jakieś głupie błędy, które nadal mi się przydarzają. Szczegółowe elementy rozgrywki dopracowuję tak naprawdę dopiero od tygodnia.
Czyli zgłaszasz stuprocentową gotowość do turnieju?
Przygotowałem się, jak mogłem, ale na takich zawodach nie da się być w 100% gotowym na wszystko. Jest za dużo dobrych graczy, do tego tysiące różnych strategii, które należałoby przeanalizować. Wykonałem jednak sporo pracy, z której mogę być zadowolony.
Rozpoczynająca się w sobotę impreza jest też zwieńczeniem całego sezonu ESL Pro Tour. Jak oceniłbyś cały cykl, który oczywiście w dużym stopniu storpedowała pandemia?
Fajnie, że udało się zorganizować turnieje przynajmniej w formie online, bo dzięki temu miałem, co robić! (śmiech) Oczywiście odbiór takich wydarzeń, także z perspektywy gracza, jest dużo gorszy. Mimo wszystko uważam, że cały cykl był na obecne możliwości i ograniczenia zorganizowany został naprawdę dobrze, jednak wszyscy czekamy z niecierpliwością na powrót lanów.
A jak po całym sezonie w twoim odczuciu sprawdza się aktualny system kwalifikacji na IEM?
Znalazłyby się pewnie systemy, które mi osobiście bardziej pasowały. Niemniej gdy spojrzę na EPT z perspektywy organizatora, to myślę, że jest to aktualnie najlepsza opcja. Jedynym mankamentem w moim odczuciu jest jednak przydział miejsc dla Europy. W tegorocznych zawodach bierze udział tylko siedmiu graczy ze Starego Kontynentu, podczas gdy z Korei jest to delegacja licząca kilkunastu zawodników.
Te proporcje powinny być wyrównane?
Na pewno Europa zasługuje na więcej miejsc. To oczywiście tylko moja propozycja, ale wierzę, że całkiem słuszna. Z uwagi na aktualny przydział slotów kilku naprawdę dobrych europejskich graczy ominie ten turniej, a zamiast nich wystąpią, moim zdaniem, słabsi zawodnicy z pozostałych regionów.
Czyli jeden ranking obejmujący cały świat byłby bardziej wymierny?
Tak to funkcjonowało do tej pory. Oczywiście rozumiem, że ze względu na obecną sytuację większość imprez musiała się odbywać z podziałem na regiony, przez co system kwalifikacji też musiał być do tego jakoś przystosowany. Jestem jednak niemal pewny, że w przypadku globalnego zestawienia na IEM mogłoby dostać się nie 7, a, załóżmy, 12 Europejczyków. To spora różnica.
Ty ostatecznie w kontynentalnym zestawieniu uplasowałeś się na szóstej lokacie, zabrakło ci jednego miejsca, by od razu awansować do grup IEM-a. To w dalszym ciągu satysfakcjonujący wynik?
Po porażkach na turniejach na początku roku nie powinienem spodziewać się niczego więcej. Zakończenie 2020 było jednak całkiem udane, jednak top 5 odskoczyło na przestrzeni całego sezonu na tyle, że straty były już za duże. Wobec tego mogę być zadowolony ze swojej lokaty, bo to wystarcza, żebym wziął udział we wstępnej fazie najważniejszej imprezy EPT.
Da się zauważyć tendencję wzrostową w przypadku twojej formy. Na DreamHacku Summer wypadłeś dość kiepsko, na jesiennych zawodach było dużo lepiej, zaś zimowe zmagania ukończyłeś już na 5-6. miejscu.
Pod koniec roku zdecydowanie bardziej się spiąłem, bo nie byłem przecież jeszcze pewny awansu na IEM, a bardzo chciałem na nim zagrać. To była dodatkowa motywacja. Gdybym grał na takim poziomie od początku sezonu, myślę, że mógłbym myśleć nawet o czołowej trójce w Europie.
Ze względu na miejsce w rankingu turniej rozpoczniesz od Ro36. Jak oceniasz swoje szanse na awans do głównej części rywalizacji?
Z 16-osobowej drabinki dalej przechodzi raptem czwórka graczy, niemniej wydaje mi się, że jestem postrzegany jako jeden z faworytów, ale na pewno nie aż taki zdecydowany. Realnie oceniałbym swoje szanse powyżej 50%. Ale nie mogę tutaj niczego zagwarantować, bo mam świadomość, że oprócz mnie jest też cała masa dobrych graczy, którym tak samo zależy na kwalifikacji.
Pamiętam, że w naszej rozmowie przed rokiem mówiłeś, że masz szczególne problemy z koreańskimi Terranami. Tymczasem już w pierwszym meczu na turnieju trafiłeś właśnie na takiego przeciwnika. Coś zmieniło się w twoim podejściu do takich spotkań?
Na pewno dużo w tym aspekcie udało mi się poprawić. Mówiąc, że boję się grać z koreańskimi Terranami, miałem jednak na myśli głównie tych ze ścisłego topu, typu INnoVation czy Maru. Z Bunnym nie powinienem mieć jednak szczególnych problemów. Oczywiście, jest dobry i zawsze mogę z nim przegrać, ale na pewno nie będę podchodził do tej konfrontacji ze strachem.
Pytam o mecz otwarcia nie bez powodu, bo ewentualna porażka skazuje cię na niezwykle trudną przeprawę przez dolną drabinkę. Zakładam więc, że inauguracja będzie szalenie istotna.
Zdecydowanie – kwalifikacja z górnej drabinki jest dużo prostsza. Muszę przyznać, że trafiłem całkiem szczęśliwie, bo po drugiej części bracketu znaleźli się nieco lepsi gracze. W przypadku porażki mogę się z nimi spotkać na którymś z etapów zmagań, a więc sytuacja może się nieźle skomplikować.
fot. x-kom AGO |
Wspomniałeś o dotychczasowych turniejach, które rozgrywane były z podziałem na regiony. IEM Katowice to ciągle zawody online, ale już bez takowego rozdziału. Jak więc rozwiązana będzie kwestia serwerowa?
Będziemy dopasowywać serwer pod lokalizację obu graczy, tak by udało się osiągnąć optymalny ping. Jeżeli będę mierzył się z innym Europejczykiem, to problemu nie ma – mierzymy się na europejskim serwerze. Jeśli trafię na kogoś z Ameryki, będziemy zmieniać się pomiędzy "moim" a "jego" serwerem. W przypadku starć z Koreańczykami do naszej dyspozycji będzie serwer amerykański centralny lub zachodni – ten pierwszy jest minimalnie lepszy dla nas, natomiast drugi delikatnie sprzyja Azjatom.
Czy wobec tego wyniki mogą być w pewnym stopniu wypaczone?
Bez względu na wszystko uważam, że całą imprezę wygra ktoś z faworytów. Jeśli natomiast chodzi o poszczególne spotkania, to z pewnością mogą zdarzyć się niespodzianki. Dla przykładu w formacie BO3, w przypadku gdy dojdzie do trzeciej mapy, jeden z graczy będzie miał przewagę, bo będzie mógł rozgrywać decydującą batalię na korzystniejszym dla siebie serwerze. Można wyobrazić sobie sytuację, gdy ja wygrywam na europejskim serwerze, mój przeciwnik triumfuje na "swoim" i dochodzi do trzeciej potyczki, w której do kogoś z nas uśmiechnie się szczęście i będzie w lepszej sytuacji już na starcie.
To dla mnie dość zaskakujące, bo przykładowo turniej CS:GO, mimo że toczony przez internet, to rozgrywany jest wyłącznie na europejskim połączeniu, wszak nawet drużyny zza oceanu przyleciały na Stary Kontynent, by rywalizować z innymi. Nie było podobnych pomysłów w przypadku SC2?
Generalnie na samym początku mówiło się przecież, że imprezę być może uda się zorganizować offline. Później nastąpiła zmiana planów, w którą nie wnikam – staram się dostosować do każdej sytuacji.
Czy uważasz, że w obecnych realiach dałoby się bezpiecznie zorganizować taką imprezę na lanie?
Nie znam się na organizacji eventów, więc trudno mi to ocenić. Sam chciałbym, aby doszło do tego jak najwcześniej. Ja nie czuję żadnego oporu przed zmaganiami na żywo, jestem gotów nawet w tym momencie zacząć podróżowanie, przemieszczanie się z miejsca na miejsce. Oczywiście poza względami bezpieczeństwa musimy też mieć na względzie ograniczenia związane z lotami, kwarantannę w różnych krajach i tak dalej.
Zostawmy kwestie organizacyjne. Zakładając szczęśliwy scenariusz, w którym dostajesz się do głównej części zawodów, do której grupy najbardziej chciałbyś trafić?
Wszystkie grupy na papierze wyglądają strasznie groźnie... Skłaniałbym się jednak ku grupie D – wygląda na potencjalnie najbardziej przystępną. Najciężej zdecydowanie byłoby w moim odczuciu w koszyku A lub B. C umieściłbym gdzieś pośrodku skali trudności.
Grupa D ma moim zdaniem jeszcze jedną zaletę – startuje dopiero 25 lutego, więc miałbyś potencjalnie najwięcej czasu na odpoczynek i przygotowanie. Odgrywa to jakąś rolę?
Myślę, że na tym etapie nie będzie robiło to już większej różnicy.
Kto wobec tego będzie w twoim mniemaniu faworytem imprezy?
Teraz naprawdę trudno wyrokować, bo sam nie wiem, na jakim poziomie grają Koreańczycy. Nie mieliśmy za wiele okazji sprawdzić się na ich tle w tym sezonie, stąd ich forma to duża niewiadoma. Z Europy największe szanse mają Serral i Reynor.
Porozmawiajmy jeszcze trochę o samym StarCraftcie. Jak w twoim odczuciu pandemia wpłynęła na zainteresowanie sceną?
Myślę, że w tej kwestii wiele się nie zmieniło. Widownia turniejów utrzymuje się raczej na stałym poziomie. StarCraft dalej trzyma się całkiem dobrze i pewnie ta oglądalność pozostanie taka sama jeszcze przez kilka lat. Wzrostu raczej bym się nie spodziewał. Za to z moich obserwacji wynika, że nieco większym zainteresowaniem cieszą się obecnie streamy poszczególnych graczy.
Aby liczby poszły zdecydowanie do góry, potrzebne jest coś świeżego, więc wszyscy czekamy już na jakąś nową grę typu RTS. Jest już taka zapowiedziana zresztą przez studio Frost Giants [firmę tę założyli byli pracownicy Blizzarda - przyp. red.], ale na razie mało w tym temacie konkretów. Myślę, że coś więcej na temat tej produkcji usłyszymy najwcześniej za dwa lata.
Myślisz, że rozwój widowni SC2 blokuje w pewnym sensie wysoki pułap wejścia do gry?
Na pewno taki CS jest łatwiejszy w odbiorze, ale szczerze mówiąc, StarCraft nie jest wcale taki trudny do oglądania. Ludzie są chyba po prostu trochę przestraszeni, gdy widzą, ile rzeczy dzieje się w danym momencie na ekranie. Podejrzewam jednak, że gdybym ja z taką osobą usiadł, to na spokojnie nawet w 5 minut mógłbym wytłumaczyć jej podstawy rozgrywki. Większości natomiast nie chce się poświęcać na to czasu, uczyć się, powiedzmy sobie szczerze, już starej gry. Wszyscy skłaniamy się ku nowościom, dlatego one cieszą się największym zainteresowaniem
Sam jestem ciekawy, co się stanie, gdy wyjdzie już nowy, podobny do StarCrafta tytuł. Zakładam, że szybko może stać się on naprawdę popularny. Ciężko, by zachęcić teraz nowe osoby do SC2, kiedy gra ta ma już przeszło 10 lat.
Śledź autora wywiadu na Twitterze – Adam Suski | |
Śledź rozmówcę na Twitterze – Mikołaj "Elazer" Ogonowski |