W ostatnim dzisiejszym meczu League of Legends European Championship Fnatic Oskara "Selfmade'a" Boderka zmierzyło się z Astralis. Mimo problemów Pomarańczowo-Czarnych w zeszłym tygodniu tym razem nie zawiedli oni oczekiwań swoich kibiców i sięgnęli po zwycięstwo. Duży wkład w ten sukces miał wspomniany Selfmade, który za swoją grę Gravesem w dzisiejszym spotkaniu został uhonorowany tytułem MVP spotkania.

Fnatic 1:0 Astralis
Bwipo
Gragas
WhiteKnight
Shen
Selfmade
Graves
Zanzarah
Hecarim
Nisqy
Ryze
MagiFelix
Seraphine
Upset
Kai'Sa
Jeskla
Caitlyn
Hylissang
Rell
promisq
Morgana

W tym meczu nie musieliśmy długo czekać na rozwój akcji. Tuż po pojawieniu się na linii duet Fnatic ruszył na rywali i był dosłownie o jeden punkt życia od przelania pierwszej krwi na Hampusie "promisq" Abrahamssonie. Ale co się odwlecze to nie uciecze – wynik zabójstw jeszcze w trzeciej minucie otworzył Selfmade. Niespełna pięć minut później wspierający Astralis został wyeliminowany po raz drugi, a po pozbyciu się również jego kompana przewaga polskiego dżunglera nad Nikolayem "Zanzarahem" Akatovem osiągnęła blisko 1600 złota, co w dziewiątej minucie jest astronomiczną kwotą. Bardzo szybka Potęga Wichury w ekwipunku Selfmade'a pomogła mu kontynuować swoją dominację w dolnej części mapy, nieustannie uprzykrzając się przeciwnikowi z Rosji.

Wszystko wyglądało pięknie dla Fnatic, o ile dżungler formacji był w okolicy. Bo gdy go brakowało, to Pomarańczowo-Czarni przesadzali z agresywnymi wejściami, a Astralis przykładnie ich karało. Ogromna przewaga Selfmade'a w złocie nie oznaczała bynajmniej definitywnego zwycięstwa jego zespołu, aczkolwiek po zniszczeniu całej zewnętrznej linii obrony przeciwników Fnatic mogło złapać na nowo wiatr w żagle. Kluczowa okazała się walka w dwudziestej minucie o trzeciego smoka w grze – nie dość, że bestię wykradł Yasin "Nisqy" Dinçer, to w późniejszym teamfighcie padło trzech graczy Astralis, co pozwoliło FNC zdobyć łatwego Nashora. Z fioletowym wzmocnieniem wicemistrzowie Europy zniszczyli pozostałe wieże drugiego kręgu, ale na więcej rywale im nie pozwolili, pokonując Zdravetsa "Hylissanga" Galabova oraz Selfmade'a.

Mimo sporej nagrody za zabicie polskiego dżunglera sytuacja Astralis wciąż była opłakana. Nawet gdy w 28. minucie podopieczni duńskiej organizacji pozbawili życia Gabriëla "Bwipo" Raua i skierowali się na Nashora, to w tym samym czasie Nisqy napierał na dolnej alejce. Na domiar złego Astralis nie było w stanie zadać śmiertelnego ciosu bestii z Pustki – sytuację uratował Selfmade swoim heroicznym wejściem, ale najważniejsze było i tak to, co działo się w bazie AST. Tam Nisqy z późniejszą pomocą Bwipo sami dopełnili dzieła zniszczenia, stawiając kropkę nad i w 29. minucie.

To było ostatnie spotkanie w ramach dzisiejszych zmagań w LEC. Kolejne mecze czekają nas jutro od godziny 17:00 – w pierwszym meczu zmierzą się FC Schalke 04 oraz Misfits Gaming, a następnie SK Gaming stanie w szranki z EXCEL ESPORTS. Najbardziej emocjonujące spotkanie czeka nas standardowo na sam koniec – w meczu tygodnia G2 Esports podejmie Fnatic. Pełny harmonogram i więcej informacji dotyczących LEC 2021 Spring Split znajdziecie w naszej relacji tekstowej: