Czas pandemii to okres, w którym wielu ludzi straciło pracę lub też zamknęło swoje biznesy. W oczywisty sposób oberwało się także światowi gamingu, czego następstwem są m.in. działania Blizzarda. Amerykańska firma zwolniła bowiem właśnie ok. 50 osób.
Zwolnieni pracowali na co dzień w różnych oddziałach, ale większość z nich zaangażowana była dotychczas w tworzenie imprez na żywo, w tym także tych esportowych dotyczących Overwatch League oraz Call of Duty League. Ma to oczywiście związek z faktem, że od roku organizacja tego typu eventów jest zwyczajnie niemożliwa i na ten moment trudno powiedzieć, kiedy sytuacja się zmieni, zwłaszcza że świat musi mierzyć się z kolejnymi falami pandemii COVID-19.
– Gracze coraz częściej wybierają cyfrowe łączenie się z naszymi grami i zespół esportowy, podobnie jak te związane z tradycyjnym sportem, rozrywką oraz nadawaniem, musiał zaadaptować się do warunków z uwagi na fakt, jaki wpływ pandemia wywarła na imprezy na żywo – przyznał rzecznik prasowy Blizzarda. Sami zwolnieni otrzymają co najmniej 90-dniowe odprawy, roczne świadczenia zdrowotne, a także karty podarunkowe o wartości 200 dolarów do sklepu Battle.net.
Jednocześnie jednak Tony Petitti, który w Blizzardzie sprawuje funkcję prezesa do spraw sportu i rozgrywki, zapewnił, że firma nie zamierza definitywnie wycofać się z organizacji eventów na żywo. Oczywiście na ten moment zarówno Call of Duty League, jak i Overwatch League odbywać się będą tylko w internecie, ale gdy tylko stanie się to możliwe, Amerykanie zamierzają ponownie rozważyć powrót do poprzedniej formuły imprez.