Polak zwycięzcą pierwszego europejskiego turnieju VALORANT Masters! Patryk "starxo" Kopczyński i jego koledzy z Acend przystępowali do imprezy jako outsiderzy, ale mimo to pokonywali kolejnych rywali i także dziś byli górą, pozostawiając w pokonanym polu faworytów z Teamu Heretics. Drużyna Polaka dokonała tego jednak dopiero po pełnym zwrotów akcji i zaciętym, pięciomapowym spotkaniu finałowym.

Acend 3 : 2 Team Heretics
Split 7:13 Bind 13:9 Haven 9:13
Icebox 14:12 Ascent 13:11

Zdecydowanie lepiej w niedzielny finał weszli Heretics, którzy już na samym początku znaleźli skuteczny sposób, by powstrzymać swoich oponentów. Ci w trakcie całej pierwszej połowy tylko trzykrotnie znaleźli skuteczny sposób na atak na którykolwiek z BS-ów, a to było zdecydowanie za mało, by móc myśleć o korzystnym rezultacie. W efekcie to podopieczni hiszpańskiej organizacji schodzili na przerwę z sześciopunktowym prowadzeniem i mogli z optymizmem patrzeć w przyszłość. Owy optymizm co prawda nieco zmącił słaby start połowy numer dwa, w którego trakcie Acend odrobiło większość strat, ale były to tylko chwilowe problemy. Przy wyniku 11:7 TH odzyskało animusz i zadało dwa decydujące ciosy, zaś rywalom nie pomogła nawet fantastyczna dyspozycja Mehmeta Yağıza "cNeda" İpeka, który serwer opuszczał z aż 22 eliminacjami na koncie.

Mimo tego niepowodzenia starxo i spółka nie zamierzali się poddawać i na Bind pojawili się z nowym zapasem sił, od razu biorąc się do roboty. W związku tym nim zdążyliśmy na dobre rozsiąść się w fotelach, Acend prowadziło już 6:0 i było w fantastycznej sytuacji! Wydawało się, że outsiderzy tym razem boleśnie utrą nosa faworytom, ale ci drudzy nie zamierzali bezczynnie przyglądać się poczynaniom przeciwnej piątki i zdecydowanie ruszyli po comeback. To przyniosło wymierne efekty, bo tuż przed zmianą stron oba zespoły dzieliły już tylko dwa oczka, a końcowy wynik wciąż pozostawał sprawą otwartą. Ba, po przejściu do ataku to Heretics pierwszy raz tego wieczora zyskali na Bind przewagę, jednak stan ten nie utrzymał się długo. Acend w końcu uzbierało bowiem odpowiednie fundusze i ruszyło do kontrofensywy, ponownie przejmując inicjatywę i doprowadzając wszystko do korzystnego dla siebie zakończenia.

Potem przyszła pora na Icebox, które było pewnym odświeżeniem w stosunku do dwóch poprzednich map. Na nich byliśmy wszak świadkami długich okresów dominacji to jednych, to drugich, na lodowej arenie uczestnicy finału poszli natomiast na wymianę ciosów. Dzięki niej trzeciej potyczce towarzyszyło sporo emocji, szkoda tylko, że niewielki w nich udział miał starxo. Polak zdecydowanie odstawał tym razem od swoich kolegów i trudno nie odnieść wrażenia, że w decydujących momentach nieco go zabrakło. Mimo to Acend m.in. dzięki świetnej grze cNeda grało z Heretics jak równy z równym i na przerwę schodziło nawet z dwupunktową przewagą. Problem w tym, że w drugiej połowie podopieczni powstałej niedawno organizacji zniknęli nam z radarów, bo grali głównie Ruben "RUBINO" Villarroel i spółka. Sam Norweg, który na serwerze pojawił się dopiero przy okazji starcia na Bind, był wyróżniającą się postacią i w dużej mierze przyczynił się do tego, że to jego zespół zatriumfował wynikiem 13:9, będąc już o krok od upragnionego mistrzostwa.

W tej sytuacji Acend nie mogło już pozwolić sobie na potknięcie, bo to byłoby opłakane w skutkach. Na całe szczęście drużyna starxo przeniosła się na wybranego przez siebie Iceboksa, na którym mogła czuć się pewniej. I tę pewność było czuć, bo sformowany dwa miesiące temu skład mimo gry w ataku nie miał większych problemów z dokładaniem do swojego dorobku kolejnych rund. Co prawda te zgarniali także Heretics, ale oni występowali po teoretycznie łatwiejszej stronie i w ich wypadku rezultat 6:6, którego świadkami byliśmy tuż przed przerwą, nie był wcale dobrą informacją. Zawodnicy hiszpańskiej organizacji dopiero po chwili mogli nieco się rozluźnić, bo udało im się rozpocząć drugą połowę od trzech zwycięstw z rzędu. Jak się później okazało, był to jeden z ważniejszych momentów tego starcia, który na długo uprzykrzył życie Acend. Ale ekipa Polaka się nie poddała i twardo parła przed siebie, zgarniając nawet te najbardziej wyrównane rundy i rzutem na taśmę doprowadzając do dogrywki. Dogrywki, w której finalnie przechyliła szalę na swoją stronę, triumfując 14:12.

O losach mistrzowskiego tytułu przesądzić miała więc mapa numer pięć, Ascent. Ta jednak początkowo mogła mieć dla niektórych rozczarowujący przebieg, bo tym razem obyło się bez wielkich emocji czy też zwrotów akcji. Zamiast tego od pierwszych minut stroną dominującą byli Kopczyński i jego koledzy, którzy nie mieli większych problemów z powstrzymywaniem ataków Heretics. Te bowiem były dość niemrawe i przyniosły faworytom finału zaledwie trzy punkty, co nie było najlepszym prognostykiem przed ostatnią tego wieczoru połową. Jeżeli drużyna RUBINO chciała jeszcze powrócić do gry o tytuł, to musiała wziąć się do roboty – problem w tym, że to Acend zgarnęło drugą pistoletówkę i było na najlepszej drodze do widowiskowego przypieczętowania swojego zwycięstwa. Wtedy wydawało się, że tylko cud uratuje TH przed dotkliwą porażką. Niespodziewanie jednak do takiego cudu zaczęło powoli dochodzić, bo wraz z upływającym czasem comeback stawał się coraz bardziej realną opcją. Niemniej w ostatniej chwili starxo i spółka w końcu zatrzymali swoich rywali i wykorzystali ostatnią szansę na zamknięcie meczu w regulaminowym czasie gry. Możemy więc ogłosić – Acend pierwszym w historii europejskim mistrzem VALORANT Masters!

Klasyfikacja końcowa europejskiego VALORANT Masters prezentuje się następująco:

1. Acend 60 000 $
2. Team Heretics 30 000 $
3-4. FPX, Guild Esports 15 000 $
5-6. DfuseTeam, Ninjas in Pyjamas 10 000 $
7-8. Alliance, Ballista Esports 5 000 $