Od kilkunastu miesięcy na światło dzienne wychodzą coraz to kolejne informacje o licznych obozach w regionie Xinjiang w Chinach. Według zachodnich mediów pokroju BBC przebywają w nich głównie Ujgurowie i często nazywane są "obozami koncentracyjnymi o ostrym rygorze" czy też "obozami śmierci". To ze względu na to, że chiński rząd domniemanie ma doprowadzać w nich do ludobójstw bądź też do odgórnej, ekstremalnej indoktrynacji. Same władze Państwa Środka zaprzeczają oskarżeniom, mówiąc, że oferują one ochotniczą edukację i treningi.
Pomimo nagłośnienia sprawy w mediach, nic nie wskazuje na to, żeby Chiny zamierzały coś z tym zrobić. Do bojkotu, który jest popularyzowany, przyłączyło się Nike. – Jesteśmy zaangażowani w etyczną i odpowiedzialną produkcję. Podtrzymujemy standardy międzynarodowej pracy. Niepokoją nas raporty i doniesienia o wymuszaniu pracy w regionie Xinjiang – możemy przeczytać w obszernym ogłoszeniu firmy, które znajdziecie w pełni pod tym linkiem.
Na chwilę obecną sam rząd chiński nie odniósł się do apelacji Nike. Jednakże ciekawa rzecz miała miejsce podczas League of Legends Pro League. Jak zauważono wczoraj, logotyp firmy zaczął być zakrywany na transmisji. Zdarzyło się to podczas dwóch meczów – LGD Gaming z Invictus Gaming oraz LNG Esports z Rogue Warriors. Znak Nike zakryty był przez logo LPL.
Jak mówi James Fudge z The Esports Observer, ruch ten może być reakcją włodarzy ligi na coraz to głośniejszy bojkot ze strony zachodnich producentów odzieżowych, takich jak właśnie Nike. Na ten moment sprawa nie doczekała się oficjalnego komentarza ze żadnej ze stron.