W ostatnich dniach polska społeczność Counter-Strike'a żyła zamkniętymi kwalifikacjami do Flashpoint Season 3. Ileż osób śledziło streamy, kibicując czy to x-kom AGO, czy też Anonymo Esports. Ostatecznie przepustkę wywalczyła tylko ta druga drużyna. Tuż po jej ostatnim meczu w eliminacjach porozmawialiśmy z Kacprem "Kylarem" Walukiewiczem. Czy jest jednym z najlepszych polskich graczy CS:GO? Jak radzi sobie z hejtem? I co sprawiło, że Anonymo zaczęło grać równo? Między innymi te pytania zadaliśmy zawodnikowi.


Grzegorz Łatka: Prawie dokładnie rok temu też walczyłeś o awans na Flashpointa. Wówczas był to jednak turniej niższej rangi. Spodziewałeś się, że tak szybko rozwinie się Twoja kariera?

Kylar: Potoczyła się w bardzo szybkim tempie, ale dla mnie mogła rozwinąć się jeszcze szybciej. Tamten turniej był dla mnie sukcesem, to był mój pierwszy większy lan. Teraz już czułem, że Flashpoint mi sprzyja.

Grało się przyjemniej niż ostatnie kwalifikacje, a dodatkowo złapaliśmy rytm drużynowy. My cieszyliśmy się grą, a społeczność mówiła, że dobrze się nas oglądało. Aktualnie gram z najlepszymi graczami w Polsce. Zawsze miałem nadzieję, że tak będzie i cieszę się, że udało się do tego dojść.

Mówisz, że grasz z najlepszymi zawodnikami w Polsce. A czy sam czujesz, że jesteś w gronie tych najlepszych?

Myślę, że jestem dobry. Skoro z nimi gram, to chyba uważają, że jestem jednym z najlepszych.

CZYTAJ TEŻ:
dev1ce zadebiutuje przeciwko Anonymo. Znamy pary pierwszej rundy Flashpointa

Jak wspomniałeś, złapaliście rytm. Przed kwalifikacjami graliście w kratkę i trudno było spodziewać się, że wywalczycie ten awans. Pojawiło się u ciebie zwątpienie w skład?

Nasza gra w kratkę podłamała nas. Wszyscy mieli duże oczekiwania, a dodatkowo na początku dobrze nam szło. Potem wszystko się zaczęło sypać, ale na szczęście znaleźliśmy przyczynę.

Za bardzo poddaliśmy się presji i zapomnieliśmy cieszyć się z gry. Porozmawialiśmy jednak wspólnie i postanowiliśmy grać luźniej. Dzięki temu wszyscy się pewniej czują, jest lepsza atmosfera. Teraz to wszystko samo wychodzi.

Na początku, jak się poznawaliśmy, też było luźniej i wtedy dobrze nam szło. Później zaczęliśmy tryhardować aż za bardzo. Staraliśmy się grać perfekcyjnie, a tak się nie da.

Zdaliście sobie z tego sprawę sami czy pomógł wam w tym ktoś z zewnątrz, na przykład psycholog?

Doszliśmy do tego sami. Sztywna atmosfera nam się nie podobała, wręcz zaczęła przeszkadzać. Podczas drużynowej rozmowy stwierdziliśmy, że nikt się nie cieszy grą. Gdy coś nie wychodziło, to załamywaliśmy się, zamiast się pocieszać. Teraz jest odwrotnie. Nawet jak przegrywamy, to śmiejemy się i liczymy na comeback. Jak się nie uda, to próbujemy od nowa na kolejnej mapie, a dobre humory nas nie opuszczają.

W takim razie luźniejsze podejście i czerpanie radości z gry to też klucz do comebacków, które w ostatnich dniach prezentowaliście?

Luz pozwala podejmować ryzykowne decyzje. Nikt się nie waha, bo nie ma w głowie tego, że ktoś się obrazi, gdy coś nie wyjdzie. Mamy do siebie pretensje, gdy ktoś nie podejmuje ryzyka, choć czuje, że powinien to zrobić.

Czy w trakcie kwalifikacji był jakiś moment, który dodał ci pewności siebie?

Gdy wygraliśmy pierwszy mecz w tych kwalifikacjach, to poczułem, że damy radę. Jednak przed tym turniejem, kiedy byłem nieco podłamany naszą formą, powiedziałem sobie, że muszę się starać na 200%. Chciałem grać najlepiej, jak potrafię.

Główny etap Flashpointa, gdzie będą drużyny z europejskiej czołówki, rozpocznie się 10 maja. Przeciwko którym zespołom i zawodnikom chciałbyś zagrać najbardziej?

Najchętniej z wszystkimi bym zagrał, ale niestety się nie da. (śmiech)

Chciałbym zagrać z Astralis, żeby zobaczyć i poczuć jak to jest. Jeszcze nigdy z nimi nie graliśmy. Zmierzyłbym się też z OG, gdzie niedawno dołączył flameZ. Czasami z nim gadam, teraz chciałbym go pokonać. Zawsze podziwiałem ropza, byłoby mi miło, gdy mogłem dziś zagrać z nim oficjalny mecz. Chętnie znów zagrałbym z mousesports.

Fakt, że we Flashpoincie będziecie grać oficjalne mecze, a nie tylko treningi, z najlepszymi drużynami może wam też pozwolić na zdobycie bardzo cennego doświadczenia, którego większość polskich zespołów nie ma szans uzyskać.

Oj tak. Zawsze, gdy gramy treningi z zespołami z topki, jak np. Astralis albo BIG, które jest pionierem nowych taktyk, to można odczuć zmianę stylu w porównaniu do tego, co jest na turniejach tier 2 albo 3. Lubię podpatrzeć, jak te drużyny grają, nawet w trakcie treningu.

Oficjalne mecze przeciwko lepszym drużynom to inna sprawa. Nawet gdy jestem ogrywany, to obserwuję, jak to robią. Dodatkowo dzięki temu czuję, że muszę się jeszcze bardziej rozwijać i daje mi to większą motywację do lepszego grania.

Poza tym, jeśli wygramy chociaż jeden mecz lub dojdziemy gdzieś dalej we Flashpoincie, to otrzymamy dużo punktów do rankingu. Dzięki temu będziemy mogli grać z lepszymi zespołami, a to na pewno przyśpieszy nasz rozwój. 

Rok temu byłeś w AVEZ i walczyłeś w lanowych kwalifikacjach do Flashpointa. Teraz jesteś w Anonymo i wywalczyłeś miejsce na zawodach RMR. Gdzie widzisz się za rok?

Za rok widziałbym się w zespole z top 20 świata. Teraz jako Anonymo wykonamy krok w tę stronę. Chcemy się tam utrzymać i grać przeciwko czołówce. Odblokowaliśmy się i pokazaliśmy, że mamy potencjał. Mam więc nadzieję, że tym składem niedługo wbijemy do top 30.

Zgadzasz się w takim razie ze słowami innocenta, że jeszcze nie osiągnęliście swojego szczytu możliwości?

Do naszego szczytu jest bardzo daleko. Wiemy, co możemy zagrać i wiemy, jak aktualnie gramy. Musimy pracować nad atmosferą, nie tracąc przy tym na jakości zagrywek. Czasami zdarza się nam, że dobra atmosfera za bardzo nas podpala.

Niedawno szeroko komentowany był temat hejtu, a przy tym również presji i oczekiwań społeczności. Nie boisz się, że ewentualny nie najlepszy występ na Flashpoincie sprowadzi na was falę krytyki?

Jeśli zaczniemy przegrywać, to ludzie na pewno będą hejtować. Ja za bardzo się tym nie przejmuje. Ostatnio postanowiłem się od tego odciąć i przestałem czytać komentarze. Przejmuję się naszą grą, tylko kiedy bardzo źle gramy. Wtedy staram się to jakoś naprawić. Opinia społeczności mnie za bardzo nie interesuje.

Czy w twojej karierze wspierają cię też bliscy i rodzina?

Tak, mam wsparcie. Odkąd gramy na większych turniejach, to rodzina do tego przywykła. W mniejszym lub większym stopniu są zainteresowani tym, co robię i otrzymuję wsparcie.

Było zatem rodzinne świętowanie i gratulacje po awansie?

Świętowania nie było, ale gratulacje już tak. Cieszyliśmy się, jednak trzeba było próbować zasnąć. A trwało to aż do 6 rano.

Awans na Majora - to realny cel, który możecie osiągnąć?

Na pewno jest to możliwe, zwłaszcza patrząc na to, jak graliśmy. Ale musimy włożyć w to jeszcze sporo pracy i pamiętać o tym, co teraz pomogło nam uzyskać awans i nie powielać błędów z przeszłości.