Esportowa scena gier-bijatyk, takich jak chociażby Street Fighter w naszym kraju nie jest szczególnie popularna, ale ma liczne grono sympatyków za granicą. Ma ona również swoje legendy, a jedną z największych z nich jest Daigo "The Beast" Umehara.
39-letni Japończyk przez wielu uważany jest za najlepszego gracza Street Fightera w historii, a jego przydomek, Bestia, nie wziął się znikąd. Umehara ma na swoim koncie ogromną liczbę mistrzowskich tytułów prestiżowych imprez, których zgromadził na tyle dużo, że znalazł się nawet w Księdze Rekordów Guinnessa. Obecnie jednak doświadczony zawodnik toczy zupełnie inną walkę, gdyż od kilku dni zmaga się ze skutkami zakażenia koronawirusem, które w jego wypadku bynajmniej nie przebiega bezobjawowo.
– 5 maja poczułem zmęczenie i dostałem wysokiej gorączki, dlatego też wybrałem się do lekarza, by zrobić sobie test. Dzień później otrzymałem pozytywny wynik na COVID-19. Gdy tylko pojawiły się objawy, podjąłem decyzję o tym, by samemu poddać się kwarantannie i obecnie odpoczywam w domu, oczekując na informacje od administracji zdrowotnej na temat kolejnych kroków. Przepraszam za wszystkie obawy, które mogłem wzbudzić wśród moich kolegów oraz fanów. Teraz zamierzam skupić wszystkie swoje siły na tym, by jak najszybciej dość do siebie – zapewnił Japończyk.
Co ciekawe, azjatycki mistrz mimo trwającej pandemii pozostaje aktywny zawodowo. Ba, w lutym wygrał nawet wschodnioazjatyckie finały sezonu Capcom Pro Tour, pokonując w decydującym meczu Kanamoriego "Gachukina" Tsunehiro. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Umehara grał... ze złamanym palcem.