MAD Lions po pierwszej kolejce letniego splitu League of Legends European Championship może cieszyć się z dwóch zwycięstw. W meczu inaugurującym Lwy poległy jednak w walce z G2 Esports. To był jak na razie przedsmak nowej rywalizacji, która rozpoczęła się już jakiś czas temu. Narracja o nowych i starych królach Europy była z resztą długo wyczekiwana, ponieważ poprzednie splity zdominowane zostały przez jedną organizację. Co stało się w pierwszym spotkaniu MAD i dlaczego dało sobie wyrwać to zwycięstwo? Na ten temat wypowiedział się trener James "Mac" MacCormack w wywiadzie dla Dot Esports.
Pierwsze koty za płoty
– Mieliśmy kompozycję, która jest bardzo trudna do gry. Przez większą część tego spotkania graliśmy całkiem dobrze aż do trzeciego smoka. Nie mieliśmy też zbyt wiele doświadczenia, jeśli chodzi o grę przeciwko Viego. Nie wiedzieliśmy, jak potężna jest ta postać, przez co nie przygotowaliśmy na nią żadnej kontry. To był bardzo dobry wybór dla kompozycji G2 i przeciwko naszej, co przysporzyło nam sporo problemów – wytłumaczył szkoleniowiec. Jak dodał, wpływ na aktualną formę Lwów ma też napięty grafik. – Islandia była bardzo męcząca. To było niesamowite przeżycie, ale intensywne. Zawodnicy otwarcie mówili, że są już zmęczeni. Chcieliśmy więc zrobić sobie najdłuższą przerwę od gry, jak to tylko możliwe. Gracze chcieli wrócić do domu, a przez kwarantannę jest to teraz skomplikowany proces. Ćwiczyliśmy tylko przez parę dni przed startem letniego splitu. Mimo tych przeciwności jesteśmy całkiem dobrze przygotowani – podkreślił.
Trener zdradził, że sam obecnie znajduje się na kwarantannie w Berlinie. To oznacza, że proces treningów oraz pierwszy tydzień rozgrywek spędził w izolacji i monitorował postępy zawodników ze swojego mieszkania. To także mogło wpłynąć na poziom występów i z pewnością utrudniło przygotowania. Na miejscu znajdowała się reszta sztabu szkoleniowego, która wspierała Maca w wykonywaniu obowiązków.
"Skupiliśmy się na wczesnej fazie rozgrywki"
Brytyjczyk nie krył zadowolenia ze zdobytego doświadczenia podczas Mid-Season Invitational. Udział w tego typu turniejach jest zawsze cenną lekcją i dodatkowym doświadczeniem, zwłaszcza dla tak młodego składu jak MAD Lions. – To zawsze świetna okazja do nauki, ponieważ zawodnicy z innych krajów karzą cię za twoje pomyłki. W regionalnej lidze nie zawsze się tak dzieje. Skupiliśmy się na poprawie naszego early game'u. DWG KIA oraz Royal Never Give Up byli w tym świetni, o wiele lepsi niż jakakolwiek drużyna w Europie. Zbliżony poziom prezentowało tylko Rogue, które miało lepszą wczesną fazę gry niż my. Mam nadzieję, że to się zmieni. Trenowaliśmy z azjatyckimi zespołami i wiele nam to dało – zdradził szkoleniowiec.
27-latek wypowiedział się na temat drastycznych zmian, które zaszły w niektórych organizacjach w LEC. – Rozumiem, że chcą podejmować ryzykowne decyzje w tym momencie. Taka była logika na przykład w SK Gaming: "nie dostaniemy się na Worlds, jeśli nie zaryzykujemy". Wiele zespołów zdecydowało się na taki ruch. Jeśli jesteś w pozycji, z której nie jesteś zadowolony, podejmowanie takich działań nie jest najgorszą rzeczą na świecie. Liga może na tym zyskać. Niektóre rzeczy jednak krzywdzą europejską scenę. Odejście Abbedagge do Ameryki Północnej obniżyło poziom środkowej alei w LEC – stwierdził.
Mac ze swoim zespołem podejmie EXCEL ESPORTS już w nadchodzący piątek o godzinie 19:00. Brytyjska organizacja nie powinna stwarzać problemów Lwom, ale jak szkoleniowiec podkreślił, meta wciąż ewoluuje i wyniki bywają nieprzewidywalne. Po więcej informacji zapraszamy do naszej relacji tekstowej: