W sobotę dobiegł końca drugi tydzień letniego splitu League of Legends European Championship. Jak na razie najlepszym bilansem zwycięstw mogą pochwalić się G2 Esports oraz Misfits Gaming, które wygrały cztery z pięciu rozegranych meczów. Choć nie był to najlepszy możliwy start w wykonaniu drużyny Marcina "Jankosa" Jankowskiego, to jest ona na nie najgorszej drodze do powrotu na europejski tron. Jednak, jak można wywnioskować ze słów trenera strategicznego formacji, Sng "Nelsona" Yi-Weia, droga ta będzie jeszcze długa. O pierwszych tygodniach w wykonaniu jego nowych podopiecznych, ale też o przeszłości w LPL i porównaniu tamtejszej ligi do LEC porozmawiał z Nelsonem serwis Hotspawn.
"Nie jesteśmy nawet blisko punktu, w którym powinniśmy być"
Szkoleniowiec G2 Esports nie ukrywa, że daleko mu do euforii, biorąc pod uwagę dotychczasowe gry jego zespołu. – Nie sądzę, że gramy bardzo dobrze. Myślę, że nie jesteśmy nawet blisko punktu, w którym G2 powinno być, przynajmniej w LEC. Oczywiście cieszy mnie, że w tym tygodniu udało się zgarnąć te dwa zwycięstwa. Nasze rezultaty są w porządku, ale nie jestem szczególnie zadowolony z naszych dotychczasowych występów – oznajmił. – To prawda, że G2 podchodzi bardziej "na luzie" do fazy zasadniczej, ale to już nie to samo co kiedyś. Zmieniło się to, od kiedy dołączyłem i od kiedy przegrali w wiosennym splicie. Moim zdaniem poziom ogółem nie jest dobry. Jeśli będziemy grać na takim samym poziomie na końcu splitu i pojedziemy na Worlds, to nie będzie to dobra wiadomość dla LEC – dodał.
– Kiedy oglądam gry z zawodnikami, w szczególności z tymi, którzy w G2 grają już od dłuższego czasu, czyli wszystkimi poza Rekklesem, mają oni świadomość, że są bardzo, bardzo do tyłu w porównaniu z resztą świata. Zwłaszcza gdy oglądaliśmy występy G2 na poprzednich Worlds. Z tego powodu postanowiliśmy, że w letnim splicie będziemy pracować ciężej – zapowiedział Nelson.
"G2 nie grało dobrze jako drużyna"
Jednym z problemów w G2, jakie wskazał Nelson, jest brak kompletnego zgrania. – Nie chcę oczywiście zdradzać naszych strategii, ale G2 nie grało dobrze jako drużyna. Nawet w zeszłym roku, gdy jeszcze grało z Perkzem, przez co nie mogło pokonać najlepszych zespołów i nie było wystarczająco stabilne. Nie mówię, że gracze nie wiedzieli – raczej, że nie myśleli o tym, jak top może wpłynąć na dolną część dżungli albo na bota. Tego typu rzeczy. Wszyscy zawodnicy muszą mieć takie samo zdanie, ale nie było tak w całym zeszłym roku i w wiosennej rundzie tego sezonu – stwierdził trener Samurajów.
Mimo że gracze biorą sobie uwagi Nelsona do serca, ma on przeczucie, że tempo progresu jest dość niskie. – Stajemy się lepsi, ale bardzo powoli. Zdecydowanie możemy zrobić więcej, aby osiągnąć poziom, jakiego oczekuję od graczy. Przynajmniej według mnie, myślę, że mam najwięcej doświadczenia dotyczącego analizy scrimów drużyn z najwyższego poziomu, bo sporo czasu spędziłem w LPL. Jest wiele rzeczy, o których nie myślimy w pełni świadomie podczas gry, a drużyny z Chin i Korei to robią. To chcę wprowadzić do G2 – powiedział.
"Teraz na Worlds zajęlibyśmy trzecie albo czwarte miejsce w grupie"
Zapytany o przewidywania na letni split, Nelson wyznał, że nie oczekuje zbyt wiele. – Priorytetem dla mnie będzie zakwalifikowanie się na Worlds i danie z siebie wszystko, by wygrać LEC. Nic więcej obecnie nie jest wystarczająco realistyczne, aby o tym w tym momencie rozmawiać. Nawet jeśli teraz poprawilibyśmy się o 20-30%, nie wyszlibyśmy z grupy na Worlds. Zajęlibyśmy trzecie albo czwarte miejsce – stwierdził bez ogródek Nelson. – Wszystko zależy od scrimów, tak? Podczas scrimów, jeśli drużyny grają jak należy, możesz usłyszeć, o czym rozmawiają gracze. Jak dużą uwagę przykładają do danych rzeczy i jak dobrze planują grę. Po wysłuchaniu rozmów między zawodnikami w G2 zwyczajnie nie wygląda to aż tak dobrze, jak miałem okazję usłyszeć podczas trenowania drużyn w Chinach – skwitował.
Wcześniej Nelson poruszył również temat formatu LEC, porównując go z LPL. Jego zdaniem granie dwóch BO1 na przestrzeni dwóch dni to – cytując – "strata czasu". – Kultura treningów zdecydowanie się różni. Tu gramy dwa oficjalne mecze w tygodniu, w LPL co prawda też, ale to są mecze BO3. Tu to tylko BO1. To trochę strata czasu, bo nie można scrimować wcześniej albo później i jestem zbyt zmęczony przed meczem, a zawodnicy są pewnie zmęczeni też po meczu. Więc granie dwóch BO1 w dwa różne dni to strata czasu. W zasadzie trenujemy mniej przez to. Poza tym wiem, że każda drużyna ma jeden dzień przerwy w tygodniu, ale w LPL to tak nie działa. Tam czasem jest jeden dzień przerwy na dwa albo trzy tygodnie, a tu jest w każdym tygodniu – oznajmił Sng.
Cały wywiad z Nelsonem możecie znaleźć pod tym adresem.