W piątkowy wieczór Rogue rozprawiło się z Mifstis Gaming, zapewniając sobie tym samym pierwsze miejsce w tabeli League of Legends European Championship 2021 Summer. Tuż po zakończonym meczu porozmawialiśmy ze wspierającym zwycięskiej formacji. Adrian "Trymbi" Trybus wypowiedział się między innymi o tym, czy uważa swoją ekipę za najlepszą w Europie, a także o reworkach i dodawaniu do League of Legends zupełnie nowych bohaterów przez Riot Games.

Na początek – gratuluję wygranej. Jesteście samodzielnymi liderami LEC i będziecie na pierwszym miejscu przynajmniej do końca tej kolejki. Pomijając sam wynik, czujecie, że jesteście najlepszą drużyną w Europie?

Po pierwsze dziękuję. Czujemy, że jesteśmy najlepszą drużyną, ale czy naprawdę nią jesteśmy? Ciężko powiedzieć, bo nie jest tak, że każda drużyna pokazuje pełnię swoich możliwości. Wszystkie starają się grać coraz lepiej, ale my mamy dobre flow i atmosferę. Dążymy też do tego, by uczyć się na swoich błędach, jeśli takie się pojawiają. Wynik mamy fajny, ale nadal możemy być dużo lepszym zespołem. Jeszcze dużo przed nami, to na pewno.

Kogo masz na myśli, mówiąc o drużynach, które nie grają na miarę swoich możliwości?

Powiedziałbym, że większość drużyn. Na przykład po G2 widać, że sobie nie radzi, więc śmiało można powiedzieć, że nie grają do końca tego, na co ich stać. Wydaje mi się, że nie są to bardzo duże błędy. Musi być jakiś jeden problem, który sprawia, że nie są w stanie grać tak, jak grali wcześniej, ale nie wiem, o co dokładnie chodzi. G2 nie jest słabą drużyną. Patrząc na wynik, można tak powiedzieć, ale to nadal jest G2. Mają takich graczy, że nie możesz po prostu stwierdzić, że na spokojnie wygrasz. Zawsze będzie ciężko. To są gracze takiego kalibru, że nie można ich lekceważyć.

W momencie, gdy jesteś liderem LEC, to albo w ogóle nie przegrywasz gier, albo przegrywasz ich bardzo mało. W związku tym własnych błędów też jest mniej, więc trudniej z nich wyciągać jakieś wnioski. Na czym wy będziecie się skupiać jako Rogue, by pozostać na szczycie?

Przede wszystkim nie możemy myśleć, że jesteśmy liderami i że jesteśmy idealni. Nie możemy założyć, że z uwagi na wynik możemy pracować mniej niż inne drużyny. Z reguły split tak wygląda, że jest kilka ekip radzących sobie bardzo dobrze. Niektóre z nich doznają stagnacji i nic nie robią, bo myślą, że są dobre. Przez to innym jest łatwiej je dogonić. Musimy na to uważać.

Wydaje mi się, że jesteśmy drużyną, która, mimo że wygrywa, to potrafi dostrzec błędy i stwierdzić, co zrobić, by grać lepiej. To, że ostatecznie wygrywamy, to nie oznacza, że zagraliśmy perfekcyjnie. Zawsze można do tego dążyć.

Co według ciebie wyróżnia Rogue na tle innych drużyn?

Wydaje mi się, że jesteśmy dobrzy indywidualnie. Jesteśmy też na topie jako gracze, że tak to ujmę. Ponadto, jeśli prowadzimy w grze i możemy dyktować warunki, to możemy kończyć mecz, tak jak chcemy. Chyba Caps powiedział to ostatnio, że jeśli ktoś chce z nami wygrywać, to musi sprawić, że się zgubimy. To jest trochę prawdą, bo wiemy jak grać swoje i wypracowywać przewagę. Jednak jeśli ktoś tworzy presję, to gra się zmienia i musimy się adaptować. W tym aspekcie się jednak poprawiliśmy, ale wciąż nie możemy nazwać tego naszą mocną stroną. Zobaczymy, jak to będzie w sobotę, bo zmierzymy się właśnie z Capsem.

Przejdźmy do meczu z Misfits. Początkowo prowadziliście, później się nieco zagubiliście, a ostatecznie nadrobiliście straty. W trakcie spotkania mocno skupiliście się na Kobbe'em. To był wasz plan?

Powiedziałbym, że było wprost przeciwnie. Mocnymi stronami Misfits były topside i dżungla. Patrząc na to, jaki mieliśmy teamcomp, to Aphelios nie mógł grać. Jeżeli on byłby w stanie próbować nas zabić, to mieliby szanse. Skupiliśmy się jednak na tym, by wyłączyć postać, która będzie nam w stanie zadać najwięcej obrażeń w teamfightach. Nie musieliśmy za bardzo zwracać uwagi na Viego czy Zoe. Tak się złożyło, że Aphelios był ogniwem, które nie mogło się nacieszyć tym spotkaniem.

Czyli wynikało to z draftu.

Tak, wynikało to z tego, jak draftowaliśmy i z tego, jak wyglądała gra. Prawie w każdym teamfighcie skupialiśmy się na tym, że Kobbe zawsze zużywał flasha, więc później mieliśmy timer, wokół którego mogliśmy grać.

Natknąłem się ostatnio na dyskusję na temat Akshana, gdzie powiedziano, że ma za dużo za dobrych umiejętności. Uznano, że jest po prostu OP. Poruszono też temat reworka Tahm Kencha, który według mnie jest ciekawy. Polemika dotyczyła tego, czy Riot powinien wypuszczać nowe championy, czy dokonywać reworków. Co ty o tym sądzisz?

Bardzo trudno sprawić, aby wszystkie postacie były wykorzystywane. Zawsze będzie jakiś bohater, który nie będzie się w ogóle pojawiał, co jest spowodowane albo aktualną metą, albo faktem, że postać jest przestarzała. Ciężko jest jakoś temu przeciwdziałać, bo mogłoby być za dużo postaci i byłoby bardzo dużo testowania. A jeśli mowa o testowaniu, to jako proplayer nie masz aż tak dużo czasu, by sprawdzić wszystkie możliwe opcje. Ciężko jest grać tyle solo queue. Mówię to z punktu widzenia serwera EU, gdzie West nie wygląda najlepiej jeśli chodzi o trening. Nie chcę oczywiście jakoś narzekać, ale niełatwo ćwiczy się takie postacie.

Gdyby Riot chciał zreworkować 10 bohaterów w każdym patchu, to byłoby tego za dużo. Byłoby tyle kontrowersji, że każdy gracz musiałby sprawdzać wszystko, by przekonać się, co jest dobre, a co nie.

Według mnie Tahm Kench też jest interesujący, ale nie miałem czasu go ograć. Gdy wyszedł, to musieliśmy grać na innym patchu, a tydzień temu był zablokowany. Zacząłem nim grać w połowie tego tygodnia i początkowo podczas scrimów w ogóle o nim nie myślałem. To oczywiście mój problem, że tego nie zrobiłem. Jednak przez różne zmiany trudno jest pamiętać o wszystkich nowinkach.

A jakie w zasadzie było pytanie? Bo trochę się rozgadałem…

W skrócie: czy lepiej, żeby Riot dodawał więcej nowych championów czy dokonywał reworków starych bohaterów?

Uważam, że aktualny stan rzeczy jest dobry. Tahm Kench na początku wydawał mi się dość dziwny, ale teraz zmieniło się moje podejście do niego i uważam go za ciekawego championa. Mini rework, bo tak można nazwać tego hotfixa, Samiry sprawił, że teraz nikt tą postacią nie gra, bo zmieniło się jej pojmowanie. Jej gameplay jest inny i po prostu nie jest używana. O takich rzeczach się później zapomina, nie ma czasu, by je ograć albo po prostu nie potrzebujesz takiej postaci. To też ważna kwestia – nie każdy musi grać wszystkim, żeby wygrywać. Ja na przykład mam dobry champion pool, ale nie oznacza to, że gram wszystkim. To niewykonalne.

Jasne. Gracze mają ograniczony czas, który muszą poświęcić czy to na solo queue, na scrimy czy na oficjalne mecze. Opanowanie wszystkiego jest niemożliwe.

Właśnie. W tygodniu gramy około 20 scrimów, więc to też nie jest tak, że mamy do dyspozycji nieskończenie wiele gier, by wszystko przetestować. Bodajże cvMax z DRX mówił, że w ciągu dwóch czy trzech dni zagrali bardzo dużo gier i zrobili 0-48.

Śledź rozmówcę na Twitterze – Adrian "Trymbi" Trybus

Śledź autora na Twitterze – Mateusz Miter