Kilka miesięcy temu ukazał się drugi dodatek do bodaj najlepszego RTS’a ostatnich lat – Company of Heroes (u nas znanego jako Kompania Braci). Pierwsze rozszerzenie, trzeba przyznać, że było co najmniej tak dobre, jak oryginał. Można więc było się spodziewać, że i Tales of Valor (Chwała Bohaterom) utrzyma poziom. Producenci i wydawcy już na kilka miesięcy przed premierą prowadzili w środowisku graczy CoH bardzo intensywną kampanię promocyjną, dozując odpowiednio wszystkie informacje. Aż w końcu się doczekaliśmy… i jakie wrażenia?

Kampania

Podstawka oferowała nam jedną kampanię, pozwalając jedynie grać Amerykanami przeciw Wehrmahtowi. Pierwszy dodatek (Opossing Fronts – Na linii frontu) dawał już możliwość dowodzenia w Brytyjczykami oraz Panzer Elite (przemianowanych teraz na Panzerwaffe), oddając w ten sposób w ręce gracza dwie nowe frakcje, a tym samym po jednej kampanii dla każdej z nich. Tym razem, mimo że nowych stron konfliktu nie przybyło, dostaliśmy „aż” 3 (ta liczba jeszcze będzie się wieeeelokrotnie powtarzała) kampanie… tyle, że jest jeden mały szkopuł - wszystkie trzy przechodzimy w jedno popołudnie, podczas gdy wcześniejsze przeciętnemu graczowi dawały kilka dni zabawy. Mało tego, kampania to tak naprawdę jedna mapa, podzielona jedynie na 3 etapy. Przykładowo dobiegamy najpierw do jednego miejsca, potem go bronimy, a następnie przenosimy się kawałek dalej, gdzie czeka nas znowu obrona… i kampania skończona. Dodam jeszcze, że zgubiono gdzieś klimat, który poprzednio działał jak magnes i pozwalał, całkiem nieźle jak na grę komputerową, odczuć okropieństwa wojny. Spróbujcie najpierw obejrzeć „Szeregowca Ryana”, potem „Byliśmy Żołnierzami”, a na koniec odpalcie sobie „Rambo 3”, a odczujecie to samo, co ja po pierwszym  zetknięciu z Tales of Valor.

Chwała bohaterom

… a to wszystko za sprawą bohaterów - wykoksowanych jednostek, które potrafią naparzać z wyrzutni bezodrzutowej z prędkością zarezerwowaną wcześniej dla miniguna, strzelających z Thompsona ze snajperską precyzją i zabójczą skutecznością. John Rambo wymięka… ba, mam nawet wątpliwości, czy Chuck Norris miałby jakieś szanse. A co wyprawia tygrysek? Ło panie, dla niego równorzędnym przeciwnikiem chyba byłby Gwiezdny Niszczyciel, jeśli nie Gwiazda Śmierci. Tak naprawdę ToV to zupełnie inna gra, bo herosi mieszają nie tylko w kampanii, ale i w nowych trybach multiplayer.
[center][/center][center]Posiadanie samego Tales of Valor pozwala także, na rozegranie klasycznego dueala[/center]

Modyfikacje?

Z jednej strony mam ochotę napisać, że wspomniane tryby są niewiele wnoszącymi nowymi mapkami, ze zmienionymi zasadami rozgrywki. Z drugiej zaś strony przeciętny wg mnie mod do Warcrafta 3 – DotA – ma chyba na świecie prawie tyle samo graczy, co Frozen Throne. Ciężko mi więc chyba obiektywnie ocenić nowe typy rozgrywki, dlatego postaram się ograniczyć do samych suchych faktów, a własne odczucia wyraźnie oddzielić.
Nowe tryby (zwane operacjami) są trzy. Każdy z nich, to inna mapka – jedna mapka.

1. Walec pancerny…

…to w sumie taktyczna zręcznościówka. Alianci kontra Niemcy. Maksymalnie 3 czołgi na 3 czołgi. Do wyboru po 3 modele na stronę. Mogą się one powtarzać, co jest szczególnie istotne z tego względu, że już po samych preferencjach graczy widać, że nie wszystkie z nich są tak samo skuteczne. Każdy z graczy przejmuje kontrolę nad jednym czołgiem i wyrusza na polowanie. Gdy ustrzeli pancerniaka przeciwnikowi, to odejmuje mu także trochę punktów, a gdy spadną one do 0, to oponent przegrywa. Podobnie, jak w klasycznym trybie mamy też rozmieszczone na mapie 3 punkty strategiczne, które będąc przez nas kontrolowane podkradają przeciwnikowi punkciki. Dodatkowo przejęcie każdego z nich daje nam dostęp do unikalnych możliwości wspierania swoich czołgów, poprzez wezwanie odpowiednio wsparcia piechoty, artylerii, czy też lotnictwa.
Umiejętne wykańczanie przeciwników oprócz bezpośredniego przybliżania nas do zwycięstwa, zwiększa też doświadczenie załogi, które możemy wymienić na różne umiejętności – dla każdego czołgu inne: chwilowe zwiększenie mocy silnika, lepsza penetracja pocisków, stawianie min, maskowanie itp.
A w praktyce jak to wygląda? Cóż – jak dla mnie przede wszystkim jedna mapka to trochę mało (i to się odnosi do wszystkich trybów). Poza tym manewrowanie czołgami bywa jak dla mnie momentami trochę toporne – wszystko bowiem odbywa się za pomocą myszki, a skoro już gra została tak przerobiona, to można było też się skusić na dodanie alternatywnego sterowania ruchem pojazdu za pomocą kursorów.
Patrząc po ilości hostów, jest to zdecydowanie najpopularniejsza z operacji. W godzinach szczytu prawie cały czas jest założona przynajmniej jedna gra, do której możemy dołączyć, a najbardziej aktywni gracze mają na swoim koncie o 200 potyczek.


2. Szturm

[center][/center][center]Operacja: Szturm - Bohaterowie ruszają do boju[/center]
Coś dla miłośników wspomnianego DotA... chociaż może nie – miłośnicy tego moda zabiją mnie za te porównanie. W każdym razie szturm jest trybem, który posiada te same podstawowe założenia, chociaż w detalach już się znacznie różni: 2 silnie bronione wały umocnień, z każdego nadciągające na przeciwnika setki żołnierzy, a wśród nich także my – od początku wyróżniający się nieznacznie umiejętnościami bohaterowie, z czasem przeistaczający się w prawdziwe maszynki do zabijania.
Do wyboru standardowy zestaw: snajper, grenadier, komandos, sanitariusz, ciężkie wsparcie, zwiadowca itp. Tym razem nasz wybór nie jest jednorazowy na całą rozgrywkę, ale po każdym zgonie, można wybrać inną profesję. Zdobyte punkty doświadczenia też pełnią trochę inną funkcję, bo zamiast odblokowywać nowe umiejętności, wzmacniamy cechy uniwersalne dla wszystkich żołnierzy, czyli żywotność, obrażenia od broni albo obrażenia od rzutu granatem.
Wygrywa strona, która jako pierwsza sforsuje najpierw obronę przeciwnika, a właściwie jego budynek, który znajduje się na końcu mapy. Szturm podobnie jak Walec pancerny przeznaczony jest do rozgrywki 2v2 lub 3v3. W moim subiektywnym  odczuciu najsłabiej wykonana operacja.

3. Skała

Chyba najmniej popularny tryb (jak chciałem zagrać tylko po to, żeby zrobić jeszcze na koniec screenshota do recenzji, to przy okazji spojrzałem na zegarek i okazało się, że blisko 20min polowałem na grę, a godzina była 21), chociaż mi się najbardziej spodobał.
[center][/center][center]Operacja: Skała - Na tym placu chyba będzie koncert Madonny, bo wszyscy chcą się tu wbić[/center]
Tradycyjnie można się opowiedzieć po stronie Niemieckiej lub Alianckiej. Tym razem do czterech graczy jednoczy siły, aby przeciwstawić się istnej inwazji ze wszech stron. Dla odmiany nie dysponujemy superbohaterami, ale zwykłymi jednostkami. Uwagę należy zwrócić przede wszystkim na odpowiedni podział ról (np. jeden robi piechotę, inny działa ppanc., a jeszcze inny czołgi) oraz szybkie przemieszczanie się, pomiędzy atakowanymi miejscami. Ot, cała filozofia.
Oczywiście i w tej operacji nie mamy żadnego wyboru wśród terenów działań – ot jedna jedyna mapa. Problem w tym, że dość szybko każdy gracz odkrywa, iż dopóki nie rozprawimy się z jedną falą ataków, inna nie nadciągnie. A, że przeciwnika komputerowego bardzo łatwo przyblokować w ciasnej uliczce zrzutami z zaopatrzeniem, to możemy w ten sposób sobie kupić praktycznie nieograniczony czas na przygotowanie się. Wg mnie mocno to psuje zabawę.

Nowe zabawki

Każda z frakcji otrzymała do wyboru nowe pojazdy, które można w normalnych trybach rozgrywki użyć w miejsce starych, tyle że przed przystąpieniem do rozgrywki trzeba się będzie zdecydować, czy będziemy chcieli mieć możliwość wystawienia przykładowo M8, czy też T17. Nowe jednostki, choć różnią się parametrami i możliwościami od tych, które zastępują, to mają podobne zastosowanie.
Jeśli chodzi o ilość, to wszyscy dostali po 2 nowe jednostki, z wyjątkiem Wehrmaht'u, który dodatkowo obdarowano Tygrysem o odmienionym image’u, ale identycznych parametrach, jak stara kicia.
[center][/center][center]Modele z roku 2009 - już dostępne w salonach. O informacje pytaj swojego dealera[/center]
Z obserwacji wynika, że z nowych jednostek szczególne uznanie zdobył Geshuetzwagen H39, zastępujący w armii Wehrmahtu Stug’a, a nowy amerykański pojazd pancerny okazał się nawet tak zabójczym zastępstwem dla Greyhounda, że w dosłownie ekspresowym tempie Relic wypuścił patcha, osłabiającego T17.
Za to tylko raz spotkałem przeciwnika, który zamiast amerykańskiego M10 Wolverine, użył M18 Hellcat, a brytyjski Kangur, choć niby całkiem niezły, to nie potrafi zastąpić zabójczego Cromwell’a – jedyny raz, kiedy go widziałem, to gdy go wybrałem na singlu dla próby.

Koniec zmian?


W sumie nowe tryby gry i jednostki, to wszystko, co wprowadza Tales of Valor do gry. Jednak przy okazji wszyscy gracze (niezależnie jakimi wydaniami dysponują) musieli pobrać nowe aktualizacji, które oprócz wspierania tego, co dostępne tylko dla posiadaczy nowego dodatku, zmieniły także kilka innych rzeczy. Nieznacznej modyfikacji uległo kilka map (poprawa balansu), dodano nowe dźwięki, zachowanie jednostek… i wiele innych. Generalnie muszę w tym miejscu pochwalić Relic, który co jakiś czas wypuści łatkę, która nie tylko poprawi błędy i balans, ale też tchnie podmuch świeżego powietrza. Dzięki temu serwery nigdy nie śmierdzą pustkami, a scena gry jest żywa.

Werdykt

Moje oczekiwania chyba zupełnie się nie pokryły z wizją producenta. Czuję się zawiedziony, ale jestem też pewien, że Chwała Bohaterom zbierze swoich fanów, dla których stanie się najlepszą odsłoną Company of Heroes. Warto też go polecić osobom, które jeszcze nie miały styczności z Kompanią Braci, a lubią sobie pograć po sieci – bowiem najnowszy dodatek działa samodzielnie (poprzedni z resztą też nie wymagał podstawki), a oferuje dosłownie wszystko, co jest tylko dostępne w multiplayerze. Jeśli ktoś nie grał jeszcze nigdy w tę bez wątpienia wybitną produkcję, a choć trochę go ciągnie do rywalizacji – szczerze polecam. Ale jak ktoś ma poprzednie wydania, CoH nie jest aktualnie jedyną grą w jego życiu, a ponadto w RTS’ach stawia przede wszystkim na taktykę, a nie sieczkę, to sugeruję, aby chociaż wstrzymał się z zakupem, aż gra wyjdzie w tańszym wydaniu.
[center][/center][center]W przypadku T17 pierwsza promocja jest bardzo istotna. Ten egzemplarz bardzo krótko się nią będzie cieszył[/center]

Ocena dla tych, którzy jeszcze nie grali w CoH, a chcą pograć w trybie multiplayer: 9+
Ocena dla tych, którzy chcą pograć w trybie single: 2+
Ocena dla tych, którzy grali w poprzednie odsłony i lubią różne mody: 8
Ocena dla tych, którzy grali w poprzednie odsłony, ale za modami nie przepadają: 5+

Oficjalne wymagania sprzętowe:

  • Procesor: Pentium IV 3,0 GHz, AMD Athlon XP lub lepszy
  • Pamięć: 1GB RAM, 9GB przestrzeni dyskowej
  • Karta graficzna: 256MB NVIDIA Geforce 6800 lub lepsza

Testowane na:

  • Procesor: Core2Duo @ 2.66GHz
  • Pamięć: 3.5 GB RAM
  • Karta graficzna: Radeon 3870 HD
    Pełną płynność osiągałem na ~80% efektów. Przy maksymalnym obciążeniu, zdarzają się spowolnienia.