Wiosenny finał League of Legends European Championship naznaczył koniec hegemonii G2 Esports na Starym Kontynencie. Wówczas mówiło się już o końcu "ery G2", dziś natomiast możemy już ze znacznie większym przekonaniem wskazać następców Samurajów na europejskim tronie. A następcami tymi są MAD Lions, którzy sięgnęli po drugie mistrzostwo z rzędu – coś, co jak dotąd udało się w historii LEC i EU LCS tylko dwóm drużynom. Jedną z nich było G2, drugą – dzisiejsi przegrani wielkiego finału, czyli Fnatic.

MAD Lions 3:1 Fnatic
MAD 1:0 FNC
Armut
Gnar
Adam
Wukong
Elyoya
Viego
Bwipo
Xin Zhao
Humanoid
Ryze
Nisqy
Cassiopeia
Carzzy
Ezreal
Upset
Ashe
Kaiser
Braum
Hylissang
Thresh

Lepszy start zaliczyli MAD Lions, eliminując najpierw wrogiego toplanera, a później dżunglera w walce na midzie. Fnatic odpowiedziało dwoma zabójstwami na bocie, jak również smokiem i Heroldem, lecz zanim udało się wykorzystać Oko tego ostatniego, czarno-pomarańczowych czekał pogrom na midzie. Próba wyłapania Marka "Humanoida" Brázdy spaliła na panewce, a kontratak w wykonaniu Lwów zakończył się śmiercią aż czterech graczy FNC. Podopieczni Jacoba "YamatoCannona" Mebdiego ani myśleli jednak składać broni i z pomocą wspomnianego Herolda pozbyli się z mapy wieży na topie, a jeszcze przed upływem kwadransa znaleźli trzy eliminacje, w tym przerwanie serii zabójstw Humanoida. Wkrótce po tym Gabriël "Bwipo" Rau dopisał na konto kolejne dwa fragi, kompletnie wyrównując sytuację na mapie.

Taki stan rzeczy nie utrzymywał się długo, bo MAD Lions na nowo zaczęli kontrolować wydarzenia na Rifcie – w dużej mierze dzięki samym rywalom, którzy zignorowali napór Lwów midem i gdy sami atakowali smoka, stracili dwie wieże na środkowej alei. Po kilku minutach mniejszych wymian obie drużyny skoncentrowały się na Baronie i choć ostatecznie bestia trafiła w ręce graczy FNC, to quadra kill Humanoida kompletnie pokrzyżował plany przeciwników. Od tego momentu to mistrzowie LEC ciągle napierali, a Fnatic zostało zepchnięte do defensywy. W 33. minucie po wyłączeniu wrogiego midlanera i zmuszeniu Eliasa "Upseta" Lippa do powrotu do bazy MAD Lions zgarnęli łatwego Nashora. Do zdobycia pozostała już tylko Dusza Smoka i choć walka w dolnej rzece z początku wyglądała nie najgorzej dla Fnatic, to koniec końców czarno-pomarańczowi zostali unicestwieni, a MAD korzystając z długich czasów odrodzenia oponentów nie zamierzało dłużej zwlekać i ruszyło prosto na czerwony Nexus.

FNC 1:0 MAD
Adam
Sett
Armut
Gangplank
Bwipo
Trundle
Elyoya
Viego
Nisqy
Twisted Fate
Humanoid
Sylas
Upset
Vayne
Carzzy
Ezreal
Hylissang
Rakan
Kaiser
Karma

Na krwawe wymiany w drugiej grze nie musieliśmy czekać... praktycznie w ogóle. Od razu po przeniesieniu się na Summoner's Rift oglądaliśmy bitwę 5v5 na bocie, z której zwycięsko wyszło Fnatic. W czwartej minucie doszło do nieco bardziej wyrównanego teamfightu, lecz raz jeszcze zakończonym wygraną pomarańczowo-czarnych. Na tym ekipa Bwipo nie poprzestała i skierowała się na bota, gdzie znalazła trzy kolejne eliminacje, tym razem nie tracąc ani jednego gracza. W tym momencie (czyli zaledwie szóstej minucie gry) różnica w złocie wynosiła już blisko trzy tysiące, a dwa wczesne zabójstwa na koncie Vayne Upseta z pewnością nie napawały optymizmem fanów MAD Lions.

Tuż przed upływem dziesiątej minuty zespół Humanoida stracił wieżę wewnętrzną (!) na midzie, a obie drużyny dzieliło już siedem tysięcy złota. Co prawda z czasem coraz częściej oglądaliśmy wyrównane wymiany jeden za jednego, a deficyt w złocie przestał się pogłębiać, ale strata trzech graczy oraz kolejnej wieży drugiego kręgu w dziewiętnastej minucie i do tego wszystkiego Barona tuż po jego pojawieniu się na mapie jasno nakreśliły różnicę w tej grze. MAD Lions nie dali jednak łatwo za wygraną i po heroicznej kradzieży smoka pokazali, że zamierzają walczyć do samego końca.

Dziesięć tysięcy złota różnicy znaczyło coraz mniej, zwłaszcza gdy Javier "Elyoya" Prades Batalla po raz kolejny popisał się kradzieżą, tym razem Nashora. I gdy wizja legendarnego powrotu była coraz bardziej prawdopodobna, błąd pozycyjny Matyáša "Carzzy'ego" Orsága okazał się gwoździem do trumny MAD w tym spotkaniu. Po utracie jego oraz dwóch innych graczy Lwy skupiły się na rozpaczliwej obronie bazy, ale ta na niewiele się zdała. Mając przewagę liczebną, Fnatic dopełniło dzieła zniszczenia, a gdy czerwony Nexus padł, wszyscy fani FNC mogli głośno odetchnąć z ulgą. Bo gdyby faktycznie czarno-pomarańczowi dali sobie wydrzeć zwycięstwo z rąk, byłoby to jedno z największych wydarzeń w historii LoL-a i to nie tylko europejskiego.

MAD 1:0 FNC
Armut
Gangplank
Adam
Cho'Gath
Elyoya
Lee Sin
Bwipo
Jarvan IV
Humanoid
Orianna
Nisqy
Sylas
Carzzy
Ziggs
Upset
Ashe
Kaiser
Braum
Hylissang
Thresh

W porównaniu do drugiej gry trzecia toczyła się już w znacznie wolniejszym tempie. Pierwszą krew oglądaliśmy w siódmej minucie, kiedy to Fnatic zostało wygonione ze smoczego leża, wcześniej tracąc swojego dżunglera. Na konto Lwów trafił tym samym też smok, a niespełna dwie minuty później również Herold. Jeszcze przed dziesiątą minutą Fnatic zdołało wyrównać wynik zabójstw, a w trzynastej minucie nawet wysunąć się na prowadzenie, lecz w międzyczasie musiało pożegnać się z wieżą na topie. MAD Lions próbowali uszczknąć jeszcze więcej i w walce na bocie pokonali Adama "Adama" Maanane, z czego wywiązała się bardzo rozległa i przedłużająca się niemal w nieskończoność walka. Ostatecznie jednak obie drużyny wyszły z taką samą liczbą zabójstw. I choć Lwy wciąż miały przewagę w złocie, to – nomen omen – lwia jej część była ulokowana w İrfanie "Armucie" Tükeku, podczas gdy sporym zapasem złota po drugiej stronie dysponował Upset.

W dziewiętnastej minucie sytuacja stała się znacznie bardziej klarowna – MAD Lions zabili trzech wrogów, a do tego zniszczyli dwie kolejne wieże, powiększając różnicę w złocie do sześciu tysięcy. Mistrzowie Europy nie zamierzali czekać na rozwój akcji i podjęli wczesnego Nashora. I choć Fnatic było w stanie wyłączyć z gry wrogiego wspierającego, to bestia koniec końców padła z ręki Orianny Humanoida, a kilka minut później walka w dolnej rzece zakończyła się śmiercią smoka oraz czterech graczy Fnatic. Z fioletowym wzmocnieniem udało się co prawda zniszczyć tylko jedną wieżę na midzie, lecz i tak Fnatic musiało grać znacznie ostrożniej, oddając kontrolę w rzece oraz sporej części czerwonej dżungli rywalom. Tuż po upływie pół godziny MAD wygrało teamfight, po którym zdobyło Nashora, a natarcie dolną linią zakończyło się kompletną anihilacją Fnatic – pierwszą i ostatnią w tej grze.

FNC 0:1 MAD
Adam
Mordekaiser
Armut
Renekton
Bwipo
Gragas
Elyoya
Viego
Nisqy
Irelia
Humanoid
LeBlanc
Upset
Xayah
Carzzy
Ezreal
Hylissang
Rakan
Kaiser
Leona

Czwarta potyczka w serii zakończyła się przesadną agresją MAD Lions na bocie i śmiercią Carzzy'ego z rąk Yasina "Nisqy'ego" Dinçera. Lwy odpowiedziały teleportacją na górną linię, gdzie padł Adam, lecz wkrótce po tym również Armut po zbyt wielu strzałach od wieży. Skuteczniejsze zanurkowanie w wykonaniu obrońców tytułu miało miejsce w szóstej minucie, a kilkadziesiąt sekund później francuski toplaner padł po raz trzeci. Następnie akcja przeniosła się na dolną linię, gdzie raz jeszcze MAD było górą. Z czasem Fnatic zaczęło odpowiadać eliminacjami i niemal zrównało wynik fragów, lecz w zamian Humanoid zniszczył wieżę na topie, powiększając różnicę w złocie do ponad trzech tysięcy.

Kolejne wymiany tylko poprawiały sytuację ekonomiczną Lwów i choć sytuacja na mapie nie ulegała większym zmianom aż do dwudziestej minuty, to w tym momencie i tak najważniejszy był Baron. Gdy w 23. minucie MAD Lions unicestwili swoich rywali nie tracąc ani jednego gracza było już pewne, że fioletowa bestia trafi do nich. To był początek końca Fnatic w tej grze oraz całej serii – zdobycie drugiego smoka nie miało większego znaczenia, gdy Humanoid samodzielnie był w stanie pokonać Adama. Zaledwie kilkadziesiąt sekund po pierwszym ace'ie oglądaliśmy drugie unicestwienie, tym razem na wagę trzech wież i inhibitora. Fnatic próbowało jeszcze ratować się z opresji, ale gdy różnica wynosi ponad piętnaście tysięcy sztuk złota, jest to niesamowicie trudne zadanie. Pierwszy napór rywali udało się powstrzymać, ale co się odwlecze, to nie uciecze – z drugim Nashorem Lwy były już nie do zatrzymania i wkrótce po upływie pół godziny gry postawiły kropkę nad i.

Więcej informacji o zakończonym dziś letnim splicie LEC znajdziecie w naszej relacji tekstowej: