Organizatorzy Intel Extreme Masters Fall 2021 podążyli za swoimi kolegami z tradycyjnych sportów drużynowych. W piłce nożnej czy siatkówce od pewnego czasu panuje przecież trend rozszerzania najważniejszych turniejów o kolejnych uczestników. Dziś trudno już sobie wyobrazić piłkarskie mistrzostwa Starego Kontynentu bez udziału Biało-Czerwonych, mimo iż ci po zjechaniu się na zgrupowanie i przybraniu narodowych barw wcale nie tworzą siejącego strach w sercach rywali kolektywu. Bujna inwencja jest natomiast kompletnie niepotrzebna, by zilustrować (mniej więcej) równoważne zawody w Counter-Strike’a, na których zabraknie w pełni polskiej piątki. O wszystko już zadbano. Na pytanie, gdzie są dziś rodzime drużyny CS:GO, odpowiadamy: poza najlepszą 24 Europy*. Major CS:GO, po raz n-ty z rzędu, nie dla nas.
Nikt nie przedarł się przez otwarte kwalifikacje do najważniejszej imprezy ostatnich dwóch lat, a Anonymo Esports, któremu sztuka ta udała się kilka miesięcy temu, również nie spełniło pokładanych w nim nadziei. Z zamkniętych eliminacji do ostatniej odsłony cyklu RMR dalej awansowało dwanaście ekip, odpadły tylko cztery. Wśród nich właśnie Polacy. Paweł "innocent" Mocek i spółka wczoraj przegrali ze SKADE, a dziś ulegli MAD Lions. Prowadzony przez Jakuba "kubena" Gurczyńskiego (trenerze, gratulujemy awansu!) skład znów zawstydził wszystkie polskie formacje.
Anonymo Esports | 1 : 2 | MAD Lions | ||
Mirage 11:16 | Ancient 16:2 | Inferno 6:16 |
Anonymo przeprowadziło skuteczny atak w pierwszej pistoletówce, ale nie było gotowe na force'a MAD Lions. Międzynarodowa piątka nie powtórzyła błędu naszych rodaków i w dwóch kolejnych rundach nie straciła nawet gracza. To oczywiście sprawiło, że portfele Lwów szybko stały się wypchane i bardzo trudno byłoby je opróżnić. Ale żeby w ogóle móc myśleć o sprawieniu przeciwnikowi kłopotów finansowych, trzeba było regularnie wygrywać. A z tym Anonimowi mieli problem. Drużyny na zmianę wyprowadzały zabójcze ciosy, co nie działało na korzyść podopiecznych Adriana "IMD" Piepera, których przy stanie 3:6 znów było stać jedynie na pistolety. W grze Polaków brakowało bezwzględności, niewidoczny był też Janusz "Snax" Pogorzelski, którego przyćmiewał Volodymyr "Woro2k" Veletniuk. MAD Lions pozwalało Polakom tylko na pojedyncze zrywy i w przerwie prowadziło 11:4.
Po zmianie stron przeżywaliśmy powtórkę z pierwszej połowy. W pewnym sensie. Tym razem to Anonymo po przegranej pistoletówce wygrało rundę mimo zdecydowanie słabszego wyposażenia, a potem pewnie dołożyło do kolekcji jeszcze dwa punkty. Dobra pozycja Thomasa "TMB" Bundsbæka umożliwiła MAD Lions zgarnięcie trzynastego oczka, lecz Polacy grali już wtedy swoje. Spustoszenie nadal siał co prawda Woro2k, ale nawet on nie był w stanie zatrzymać Patryka "Demho" Tomaszewskiego, gdy ten postanowił ugrać 1vs3. Zrobiło się więc już "tylko" 11:13 i właśnie wtedy znów do głosu doszli gracze kubena. Anonymo nie było w stanie zareagować i nie wygrało już żadnej rundy.
Demho i innocent, którzy wyróżniali się w Anonymo na Mirage'u, nie stracili impetu na Ancient, dając swojej ekipie pierwszy punkt. Co więcej, Polacy jako cały kolektyw prezentowali się zdecydowanie lepiej, od początku budując zaliczkę. Zasieki ustawione przez naszych rodaków w defensywie stanowiły dla MAD Lions przeszkodę nie do przejścia. Międzynarodowa drużyna tak naprawdę miała problem nawet ze zdobywaniem pojedynczych eliminacji. Jakże to przyjemna odmiana od tego, co działo się w nocnym w meczu ze SKADE. Wtedy Anonimowi w obronie zgarnęli łącznie sześć rund, a dziś w pewnym momencie prowadzili 8:0. Hurraoptymizm nie był jednak wskazany, bo a) Lwy wzięły się wreszcie do pracy; b) wczoraj Polacy gorzej radzili sobie po stronie atakującej. Właśnie dlatego tak ważne było utrzymanie nogi na pedale gazu. Na całe szczęście przebudzenie Woro2k i reszty trwało jedynie dwie rundy, a gdy Anonymo znów zatriumfowało w pistoletówce, jasne stało się, że o losach awansu rozstrzygnie Inferno.
Krytykowany po porażce z Bułgarami innocent dziś wyraźnie miał nam coś do udowodnienia. Trafienia Mocka pozwoliły Anonymo zająć i utrzymać B w pistoletówce. Polacy postanowili następnie szybko zaatakować środkiem, ale w okolicach łącznika niestety wpadli na Woro2k. Sąsiad zza wschodniej granicy wyklikał naszych rodaków z deagle'a i – tak jak na Mirage'u – Lwy wygrały force'a. W kolejnych minutach nie mieliśmy czego świętować, bo frag z noża, którego zdobył Snax, był tylko marnym pocieszeniem. Pere "sausol" Solsona Saumell, który wcześniej nie wyróżnił się niczym szczególnym, wyeliminował czterech rywali w rundzie numer pięć, coś od siebie dorzucali też pozostali reprezentanci hiszpańskiej organizacji i zrobiło się naprawdę groźnie. Nie sprawdzały się żadne pomysły bezradnego Anonymo. Polacy w sześciu starciach po pistoletówce zgarnęli... pięć trafień. Pięciu graczy. Pięć trafień. Łącznie.
Przełamanie przyszło przy stanie 1:9. Anonimowi od razu dołożyli też trzecie oczko, ale w sakiewkach MAD Lions nie było widać dna. Natomiast gdy Lwy odzyskały wigor, braki finansowe natychmiast ubodły Anonymo. Jeden kałach i jedno AWP nie zdały się na nic. W przerwie było 3:12. Koniecznie trzeba było wygrać pistoletówkę, choć to przecież żadna gwarancja ciągu dalszego. Snax i ekipa faktycznie raz jeszcze stanęli na wysokości zadania i... raz jeszcze nie zdołali wygrać antyforce'a. No tak nie da się dociągnąć do szesnastu punktów. Ani nawet do pięciu. To znaczy tak myśleliśmy, ale Kacper "Kylar" Walukiewicz przedłużył nadzieje Anonymo, zdobywając ace'a i wygrywając 1vs2. Szkoda, że nikt tej akcji nie będzie pamiętał.
IEM Fall dla europejskich ekip odbędzie się na przełomie września i października. Polskę oprócz kubena i Filipa "tudsoNa" Tudeva, który pełni w MAD Lions funkcję rezerwowego, reprezentować będą również Mateusz "mantuu" Wilczewski z OG oraz Paweł "dycha" Dycha i Olek "hades" Miśkiewicz z ENCE.
*Tak, to hiperbola. W najrozsądniejszym z istniejących rankingów x-kom AGO plasuje się właśnie na dwudziestej czwartej lokacie, ale nie na Starym Kontynencie, tylko na całym świecie. Nie jest więc aż tak źle, jak mogłoby się wydawać, ale jest też gorzej niż być powinno.