The International już wystartował, a jego rekordowa pula nagród wynosząca ponad 40 milionów dolarów pobudza wyobraźnię samych graczy, fanów, jak i obserwatorów esportu. Niemniej jednak z 18 zespołów tylko jeden dostąpi zaszczytu wzniesienia Aegisa i zostanie legendą sceny Doty 2 na zawsze.

Spośród tej śmietanki, tego "crème de la crème", tych absolutnie topowych drużyn wypełnionych maniakami Doty z dziesiątkami tysięcy godzin przegranych na kilku kontach udało mi się wybrać czterech najpoważniejszych kandydatów do wygrania tegorocznego Internationala.

OG. Szansa na tryplet

Ceb OG
fot. ESL/Bart Oerbekke

36,13 punktu DPC to „tylko” 763,87 punktu za mało, aby dostać się na TI w tradycyjny, bezpieczny sposób. OG jednak jeszcze nie wygrało TI, kwalifikując się na niego bez problemów. Obrońcy tytułu awansowali poprzez eliminacje, w finale wygrywając 3:2 z Tundra Esports.

Sébastien "Ceb" Debs przeszedł operację oka i istniało zagrożenie, że TI 10 go ominie. Na szczęście Misrzostwa Świata w Dotę 2 go nie ominął. Pokój, z którego OG gra jest tak ciasny, że praktycznie nie da się ruszyć krzesłami. Dla tej formacji to jednak wymarzone warunki, aby roznieść fazę grupową i po raz kolejny mimo przeciwności losu i bycia „underdogiem” zgarnąć tytuł.

Jednocześnie nikogo nie zdziwi, jeśli drużyna, która wygrała dwa poprzednie The International, sprawi swoim fanom zawód. Tego scenariuszu, z uwagi na to, że mówimy o OG, wykluczyć nie można.

Evil Geniuses. Największa nadzieja NA od lat

Cr1t Evil Geniuses
fot. ESL/Helena Kristiansson

Evil Geniuses było zespołem – memem. Po części wynika to z charakteru fanów, którzy przy każdej nadarzającej się okazji nie pozostawiają na tym kolektywie suchej nitki. Niegdyś EG było jak stary Arsenal, tylko że zamiast zawsze zajmować miejsce czwarte, EG upatrzyło sobie lokatę trzecią.

W tym sezonie na Majorach Źli Geniusze zajęli odpowiednio drugie i... drugie miejsce, co też pozwoliło na zakończenie sezonu Dota Pro Circuit na szczycie. Obecnie otwarcie mówi się, że EG jest mocnym faworytem do podium, jednak zgodnie z prawem memów, jeśli formacja dostanie się do finału, to nie będzie mogła go wygrać.

PSG.LGD. Czarny charakter

Ame PSG.LGD
fot. ESL/Timo Verdeil

Chiński gigant ma fanów na całym świecie i nawet w Polsce jest najbardziej lubianym chińskim zespołem. PSG.LGD zdaje się być jeszcze silniejszym zespołem niż za czasów TI 8, gdzie przegrało w najlepszym finale Internationala w historii.

Na pierwszym Majorze w tym sezonie pomimo niedokładności ekipa zajęła trzecie miejsce, a na drugim rozniosła konkurencję. W finale gracze z Państwa Środka zabawili się nawet z EG, wgrywając ostatecznie 3:0.

Jak do tej pory to pozostali faworyci eliminowali PSG.LGD z Internationala (OG w finale TI 8 i Team Liquid w meczu o finał na TI 9), jednak wydaje się, że formacja – niczym typowy czarny charakter – powróci jeszcze silniejsza i jeszcze bardziej przerażająca. Jeśli tak się stanie, to ona może stać się katem faworytów.

Team Secret. Czarny koń TI 10

Puppey Team Secret
fot. ESL/Helena Kristiansson

Według statystyk drużyna z jedynym Polakiem na Internationalu – Michałem „Nishą” Jankowskim – zagrała największą liczbą herosów w najmniejszej liczbie meczów w tym sezonie. To może sprawić, że przeciwnicy mogą mieć niemały ból głowy, próbując rozpracować, co Secret przygotowało na TI 10.

Faktem jest, że Team Secret od zawsze był absolutnym faworytem do zgarnięcia złota na TI. W tym sezonie ekipa polskiego midlanera nie pojawiała się na pomniejszych turniejach, a na Majorach ani razu nie zajęła miejsca na podium.

Secret to najbardziej enigmatyczna drużyna ze wszystkich. Choć występy w trakcie sezonu DPC nie były takie, jakich oczekiwaliby Nisha i jego kompani, ani też ich fani, to skreślać ich nie można. Pozycja czarnego konia może sprzyjać TS. Poza tym, jaki byłby ze mnie za Polak, gdybym rodaka w roli faworyta nie postawił?