W pierwszym swoim niedzielnym spotkaniu na Worlds Fnatic podejmowało Royal Never Give Up. To zdecydowanie najtrudniejszy oponent w grupie czarno-pomarańczowych i wiele zależało od rezultatu tego pojedynku. Każda porażka coraz bardziej zmniejsza prawdopodobieństwo wyjścia Europejczyków z grupy, a okno robi się coraz bardziej ciasne, ponieważ do tej pory nie zdobyli ani jednego punktu. Po tym meczu sytuacja ta się jednak zmieniła.

Royal Never Give Up 0:1 Fnatic
Xiaohu
Gragas
Adam
Jayce
Wei
Lee Sin
Bwipo
Viego
Cryin
LeBlanc
Nisqy
Ryze
GALA
Aphelios
BEAN
Miss Fortune
Ming
Rell
Hylissang
Nautilus

Bez zaskoczeń reprezentanci LoL Pro League skupili się na początku na postawieniu Li „Xiaohu” Yuan-Hao w uprzywilejowanej pozycji. Adam "Adam" Maanane padł już w trzeciej minucie, po wizycie wrogiego leśnika. W szóstej minucie doszło do wymiany zabójstw pomiędzy obiema formacjami po nie udanym nurkowaniu RNG. To pozwoliło też Gabriël "Bwipo" Rau przejąć pierwszego smoka. Widać było, że Belg poczuł wiatr w żaglach, ponieważ chwilę później odwiedził Yana "Weia" Yang-Weia w jego lesie i szybko wysłał go to fontanny. Następnie mogliśmy obejrzeć niezłą karuzelę na dolnej alei. Najpierw Fnatic zgarnęło dwa ładne zabójstwa, by dosłownie kilkadziesiąt sekund później oddać tyle samo w bardzo lekkomyślny sposób.

Przed dziesiątą minutą mogliśmy doświadczyć jeszcze jednej walki o Herolda. Czarno-pomarańczowi zagrali ją znakomicie i usunęli z mapy aż trzech rywali, oddając przy tym życie wspierającego. To ustawiło ekipę z League of Legends European Championship w dobrej pozycji, by zacząć budować sobie przewagę na którejś z linii. Adam przed piętnastą minutą zginął jednak aż cztery razy, co miało później stać się całkiem poważnym problemem. Zwłaszcza dla Jayce'a.

Nerwowa końcówka meczu, Fnatic wygrywa mecz

Fnatic mimo przeciwności przez większość czasu było minimalnie bogatsze od rywala. Mało tego, w siedemnastej minucie doszło do walki na środkowej alei, po której Europejczykom udało się zapewnić sobie trzeciego smoka w grze. Następny teamfight nie był już jednak tak dobry w wykonaniu wicemistrzów LEC. Chen "GALA" Wei wysprzątał Rozpadlinę Przywoływaczy i to Fnatic miało teraz nóż na gardle. W odpowiedzi spróbowało zainicjować kolejną potyczkę i wyszło to świetnie, ponieważ po dwóch zabójstwach czarno-pomarańczowym udało się zgarnąć fioletowe wzmocnienie. Cena? Trzy bilety do fontanny w jedną stronę.

W 28. minucie doszło do bardzo ważnego starcia. RNG zagrało je znacznie lepiej i wyeliminowało wszystkich zawodników drużyny przeciwnej. To pozwoliło chińskiej formacji zbudować znaczącą przewagę, która w każdej chwili mogła się wymknąć spod kontroli. Fnatic postanowiło postawić wszystko na jedną kartę i uderzyć w rywala w nieoczekiwanym momencie. Inicjacja się udała i zapewniła czarno-pomarańczowym drugie fioletowe wzmocnienie. Potem Europejczycy zdołali zgarnąć Smoczą Duszę i wyjść na prowadzenie dzięki świetnej flance Adama. Francuz odkupił swoje winy i wszystko wskazywało na to, że wicemistrzowie LEC mają spore szanse na zwycięstwo. Tak też się stało: w 38. minucie Bwipo ograł rywali i mogliśmy obejrzeć eksplodujący Nexus RNG.

Po więcej informacji dotyczących Worlds 2021 zapraszamy do naszej relacji tekstowej: