Po tym, jak ostatnia nadzieja Europy w postaci MAD Lions poległa na Mistrzostwach Świata League of Legends w meczu z DWG KIA, oczy wszystkich fanów naszego regionu skierowane są na Cloud9, które dla wielu pozostaje namiastką reprezentacji League of Legends European Championship. W szeregach amerykańskiej formacji gra bowiem aż dwóch dobrze znanych na Starym Kontynencie zawodników – Luka "Perkz" Perković oraz Jesper "Zven" Svenningsen. Ostatni bastion zachodniego LoL-a stawi dziś czoła drugiej najlepszej ekipie z Korei, ale choć zadanie wydaje się być niełatwe, są tacy, którzy szczerze wierzą w sukces C9.

"Nudna drużyna", która wciąż wygrywa

Nie da się ukryć, że Gen.G nie skradło serc publiki w 2021 roku. Mimo naprawdę udanych Worldsów wielu analityków i ekspertów wskazuje na dużą ospałość w grze Koreańczyków i niezwykle jednowymiarowy styl, który Gen.G prezentuje już od ponad roku na szczeblu regionalnym. Podczas rozgrywek League of Legends Champions Korea najmocniej krytykowani byli Kim "Clid" Tae-min i Kim "Rascal" Kwang-hee, którzy poziomem odstawali od  Gwaka "Bdd" Bo-seonga czy Parka "Rulera" Jae-hyuka. Jednak mimo narzekań i utyskiwań obserwatorów koreańskiej sceny, Gen.G nadal pozostaje czołowym reprezentantem LCK, któremu w kluczowych momentach (jak na złość) wszystko wychodzi.

Szaleństwo drogą do sukcesu?

I tu, całe na biało, wkracza Cloud9. Szalona ekipa, która potrafi w obrębie jednego turnieju przegrać z DetonationFocusMe czy UnicornsOfLove, a chwilę później odesłać na lotnisko Rogue i FunPlusPhoenix. C9 to drużyna przedziwna, która wciąż wymyka się oczekiwaniom – wygrywa, kiedy nikt w nią nie wierzy i przegrywa, kiedy przegrać wręcz nie sposób. A wszystko to okraszone niezwykle widowiskowym stylem prowadzenia gry, który wciąga widza w wir akcji już od pierwszej minuty. Jeżeli Perkz i spółka zdominują pierwszy kwadrans, to rzucają się na rywala niczym piranie i błyskawicznie wyjaśniają sytuację. Chmurki grają szybko, agresywnie i nie boją się podjąć ryzyka. Czasem jednak podczas wykonywania karkołomnych akrobacji zawodnikom powinie się noga, czego efekty widać było zarówno w tegorocznych meczach LCS, jak i na Worldsach.

Mimo to, część ekspertów w tym szaleństwie upatruje szans na zwycięstwo w dzisiejszej serii. Co się stanie, jeśli lubiące skalowanie Gen.G zostanie pokarane już na starcie? Co będzie, jeśli Bdd nie zdoła mechanicznie ograć "najlepszego gracza w historii Zachodu"? Co czeka Clida, kiedy w walce o kraba zmiażdży go grający turniej życia Robert "Blaber" Huang? To wszystko oczywiście spekulacje, ale jeżeli zestawimy ze sobą zawodników na poszczególnych pozycjach, to nie sposób będzie oprzeć się wrażeniu, że Cloud9 może nacisnąć na czułe punkty Gen.G, jednocześnie unikając największych zagrożeń. Pytanie jednak, na ile teoria pokryje się z praktyką.

Podobieństwa w gąszczu różnic

fot. Riot Games/Michał Konkol

Choć obie formacje znacząco się od siebie różnią, to da się między nimi wskazać kilka wspólnych punktów. Przede wszystkim w obydwu przypadkach czołową rolę w zespole pełnią midlanerzy – wyżej wspomniany Perkz to dusza Cloud9, a Bdd to bezapelacyjnie najlepszy gracz Gen.G. Konfrontacja na środkowej alei zapowiada się więc fantastycznie i w dużej mierze to ona zdefiniuje nam dzisiejszą serię.

Po przeanalizowaniu tendencji draftowych obydwu formacji wręcz narzuca się wniosek, że Gen.G podchodzi do zestawień na midzie w sposób niezwykle kontrolowany i schematyczny. W aż 88% gier banowali oni Ryze'a i LeBlanc, a w 75% Twisted Fate'a. Dzięki tak okrojonej puli dostępnych bohaterów Bdd ma większe szanse na zdobycie dla siebie dobrego matchupu, a rywal pozbawiony wielu roamujących midlanerów zostaje przykuty do alei, gdzie czeka go bezpośrednia konfrontacja z potężnym Gwakiem Bo-seongiem, który fazę linii rozgrywa po profesorsku.

Tym razem jednak może to nie wystarczyć, bo rozpiętość stylistyczna Perkza jest niewiarygodna. W tym roku Chorwat pokazywał się już na klasycznych magach kontrolnych, zabójcach, tankach, a w trakcie obecnych Worldsów potrafił postraszyć chociażby Tryndamerem czy Irelią. Rok temu to właśnie Perković (wtedy jeszcze w barwach G2 Esports) odesłał Bdd i jego świtę z powrotem do Korei na etapie ćwierćfinału Mistrzostw Świata. Wtedy seria zakończyła się wynikiem 3:0 dla drużyny Perkza, a jak będzie teraz? Trudno przewidzieć, choć ja chcę wierzyć, że historia lubi się powtarzać.

Mecz rozpocznie się o godzinie 14:00. Transmisję można śledzić w telewizji na kanale Polsat Games, a także na Twitchu oraz YouTube. Jeśli szukacie informacji o tegorocznej edycji Worlds, to znajdziecie je w naszej relacji tekstowej, klikając w poniższy baner:

Worlds 2021