Valve od dawna nie kryje, że z trenerami CS:GO ma, delikatnie mówiąc, na pieńku. Jeszcze przed słynną aferą wywołaną przez błąd gry, z którego w niecnym celu skorzystało zdecydowanie zbyt wielu szkoleniowców, amerykański deweloper ograniczał ich pole działania, a przez nieuczciwość pewnej grupy zyskał podstawę do dalszych działań. Mimo to wprowadzone na PGL Major Stockholm 2021 zmiany nie spotkały się z aprobatą społeczności. Trudno się jednak dziwić, bo potrzeby profesjonalnych esportowców i wydawcy gry akurat w tej kwestii ewidentnie się różnią.
Ale o co w ogóle chodzi? Dziś okazało się, iż Valve nakazało organizatorowi trwającego Majora, firmie PGL, zwrócić większą niż wcześniej uwagę na zachowania trenerów podczas spotkań. Twórca CS:GO nie życzy sobie, by w trakcie rozgrywki (nie licząc przerw taktycznych) szkoleniowcy dotykali swoich podopiecznych, krzyczeli czy w jakikolwiek inny sposób zabierali głos, na przykład ciesząc się z wygranej rundy. Niezachowanie ciszy ma skutkować wydaleniem ze strefy meczowej. W praktyce nowe zasady ograniczają jakąkolwiek aktywność trenerów jedynie do pauz i wyglądają mniej więcej tak:
How can you leave @tabseNcs hanging... 😤#PGLMajor pic.twitter.com/mnRabMdgXD
— BetwayCSGO (@BetwayCSGO) October 29, 2021
Niezadowolonych z zaimplementowanych wytycznych jest naprawdę mnóstwo, a więc pozwólcie, iż nie wymienimy wszystkich, a jedynie streścimy płynący z mediów społecznościowych przekaz. Zdecydowana większość graczy oraz trenerów szczególnie mocno krytykuje podpunkt mówiący o zakazie chwalenia drużyny i świętowania udanych rund czy zagrań. – Co to za czarna magia? – pyta Wiktor "TaZ" Wojtas. – Jak mamy zbudować emocjonalną więź z drużynami i graczami, którzy tylko siedzą i drzemią? Valve, emocje są tym, o co chodzi w CS-ie – dodaje rodzimy weteran.
Jest jednak i druga strona medalu, na którą uwagę zwraca m.in. Michał Słowiński. Polski sędzia twierdzi, iż przy dotychczasowym regulaminie niemożliwe było egzekwowanie go. W trakcie rund szkoleniowcy nie mogli i nadal nie mogą przekazywać drużynie żadnych merytorycznych uwag czy poleceń. Jak jednak zweryfikować, czy dany gest, ruch lub okrzyk nie ma ukrytego przesłania albo co w obcym dla arbitra języku znaczy dany zwrot? – Wiem z całą pewnością, że co najmniej jeden trener nadużywał krzyków, a zatem mogę zrozumieć, w czym tkwi problem. Dobrze byłoby jednak stworzyć zasady, które nie zmieniają trenerów w robotów – mówi Mathias "MSL" Lauridsen.
Na koniec warto dodać, iż członkowie Movistar Riders i Copenhagen Flames potwierdzili, iż przynajmniej część opisanych w artykule zasad obowiązuje już od początku szwedzkiego Majora. W tej chwili nie jest jasne, które konkretnie zapisy to absolutna nowość. Jedno jest jednak pewne – tradycyjnie zawiodła linia komunikacyjna między Valve i esportowcami. Czy naprawdę nie dało się przeprowadzić tej debaty przed startem najważniejszej imprezy od dwóch lat?