Od razu odpowiadam: nie. Apeluję o brak gwałtownych ruchów.

Po ludzku przykro, że ciężka praca Wisły nie przyniosła spodziewanych efektów. Kilka dni temu od oficjalnego ogłoszenia transferów snatchiego i Sobola minęły dwa miesiące, a zawodnicy prawie połowę tego okresu (czyli niemal miesiąc, brzmi dosadniej) spędzili poza domami: na bootcampach albo turniejach lanowych. Z jakim skutkiem? Klęska na IEM Katowice, klęska w kwalifikacjach do Majora, a awans do play-offów ESL Challenger League to trochę mało jak na nagrodę pocieszenia, bo o ESL MP czy rezultatach ze stycznia już nawet nie ma sensu wspominać. Oczywiście poprzez dawne ESEA Premier można dostać się do Pro Ligi, ale jest pewne "ale", bo już niebezpośrednio, a przez przedsionek w postaci Conference (który ostatnio i tak okazał się za silnie obsadzony zarówno dla Wisły, jak i Anonymo).

[caption id="attachment_319852" align="aligncenter" width="1120"]szpero wisla kraków iemkatowice22 fot. ESL/Adela Sznajder[/caption]

To trudny moment, nie ma co tego pudrować. Jest początek marca, a w hipotetycznym terminarzu Wisły na kolejne tygodnie próżno szukać jakichkolwiek możliwości rywalizowania ze światową czołówką na prestiżowych turniejach. A przecież dokładnie tego jak tlenu potrzebuje drużyna według słów jej trenera: – Nie jesteśmy jeszcze na poziomie, który pozwala nam grać na równi z drużynami ze ścisłej czołówki. Takimi bez wątpienia są NIP czy Fnatic. Mimo ogromu czasu i pracy, jaką włożyliśmy w przygotowania do tego turnieju, zabrakło jednej, najważniejszej rzeczy – ogrania na takie zespoły – tłumaczył zaraz po IEM-ie Loord.

Dlatego tak bardzo boli brak awansu na RMR. Awansu, który jak najbardziej był w zasięgu Polaków. Bo przecież Dignitas, Eternal Fire, K23 oraz Fnatic ze stand-inem i stand-inem za stand-ina raczej nie mieszczą się w gronie hegemonów, choć oczywiście w stwierdzeniu, że w Europie nie ma już słabych drużyn, jest ledwie krzta przesady. Ale żeby móc grać z najlepszymi, nie będąc partnerem żadnego z najważniejszych organizatorów, trzeba umieć regularnie wygrywać na zapleczu czołówki.

I wbrew pozorom to wygrywanie Wiśle szło dotąd nie najgorzej – czy to w turniejach przed tymczasową przeprowadzką do Katowic, czy to w lidze od ESL-a, czy nawet w tych felernych kwalifikacjach do Majora. 24. miejsce w rankingu HLTV nie wzięło się znikąd, choć uczciwie trzeba przyznać, że w erze ESL Pro Touru i RMR zestawienie to gwałtownie straciło na ważności w kontekście rozdawania zaproszeń i obecnie służy głównie zapewnianiu zainteresowanym poczucia satysfakcji. No i gdybyśmy mieli się nim bezrefleksyjnie kierować, to po 24. formacji świata spodziewalibyśmy się zmieszczenia w top 32 Europy.

W każdym razie w najważniejszych momentach Wisła zawodziła i jej największym sukcesem pozostaje triumf nad FURIĄ, który nie przerodził się w nic więcej i o którym już dawno zdążyliśmy zapomnieć. Kluczowe będzie zdefiniowanie tego, co uniemożliwia sekcji z grodu Kraka przełamanie. Krótko mówiąc, co zawiodło? Brakuje legendarnego już "skilla"? Chłodnej głowy? A może wbrew publicznym wypowiedziom zespół jednak nie zdążył się odpowiednio przygotować na nadciągające wyzwania? To część z pytań, na które Biała Gwiazda musi znaleźć teraz odpowiedzi. Ale same odpowiedzi to za mało, bo potrzebne będzie także wcielenie wniosków w życie.

[caption id="attachment_319175" align="aligncenter" width="1120"]jedqr snatchie wisła kraków fot. Wisła All iN! Games Kraków/Jeremi Śpiewak[/caption]

I właśnie za to trzymam kciuki. Panowie, przekonywaliście nas, że świetnie się dogadujecie, że mówicie tym samym językiem, że to najmocniejszy zespół, w jakim mieliście okazję grać. Pokażcie, że to nie były puste słowa, które zaraz po bolesnych niepowodzeniach straciły aktualność. Wytrzymajcie, nie idźcie w ślady poprzednich superteamów, którym zbyt często zdarzało się nie przetrwać pierwszego dołka i próby czasu. Pokażcie, że ten projekt wciąż ma sens, że społeczność ma w co wierzyć. I w drugiej połowie roku zróbcie to, czego nie zdołaliście zrobić dziś.

Kolejne zmiany byłyby drogą donikąd. Cienka jest granica między sukcesem i porażką. Najwyższa pora, żeby ktoś porządnie, bez żadnych turbulencji, przepracował nie jeden czy dwa kwartały, a po prostu cały rok. W 2022 jeszcze będzie gdzie grać i wygrywać. Jeszcze może być pięknie. Wszystko w waszych rękach i głowach.

***

[caption id="attachment_311398" align="aligncenter" width="1120"] fot. ESL/Adam Łakomy[/caption]

Na koniec kilka słów o Anonymo, bo niedocenienie nocnych wyczynów tej drużyny byłoby skandalem. Podkreślmy, że Anonimowi podczas szufli transferowej przeprowadzili jeszcze większą przebudowę niż Wisła, a do sezonu przystąpili ze zdecydowanie gorszej pozycji startowej. I nie mówię tu tylko o IEM-ie, ale nawet o Challenger League, bo przecież jedno z poprzednich wcieleń zespołu z donośnym hukiem spadło na trzeci poziom rozgrywkowy. Dlatego tak bardzo cieszy, że już teraz Polacy przypomnieli nam wszystkim, że absolutnie nie wolno ich skreślać i wcześniejsze przebąkiwania o nadchodzącej dominacji Wiślaków należy uznać za przedwczesne. Oczywiście nie twierdzę od razu, że sam awans Anonymo na turniej RMR to zapowiedź złotych czasów dla Sówka i jego składu. Za wcześnie, by o tym myśleć, ale czasami najtrudniejszy jest pierwszy krok i fantastycznie, że udało się go postawić.

Ciąg dalszy nastąpi

?

PS Jest coś symbolicznego w fakcie, że spośród wszystkich polskich organizacji to właśnie Anonymo pojawi się na tegorocznym RMR, prawda?