Wszystko po staremu

Tradycji stało się zadość i po raz kolejny w gronie najlepszych zawodników danego tygodnia rozgrywek witamy Andreia "Odoamne" Pascu. Tego zawodnika bez dwóch zdań widujemy tutaj najczęściej i wcale nie powinno to nikogo dziwić. Wszak Rumun raz po raz pokazuje, że wiek wcale nie ma tutaj wielkiego znaczenia i nadal jest w stanie niejednokrotnie pokazać młodszym od siebie, jak to się robi. Co prawda w ostatniej serii przeciwnikiem 27-latka był Martin "Wunder" Hansen, ale nadal Duńczyk ma kilka lat mniej i wciąż jest uznawany za topkę graczy górnej alei LEC.

Mimo to przedstawiciel Rogue był w stanie pokazać pazur i kilkukrotnie zaszedł za skórę swojemu oponentowi. Szczególnie dobre występy Pascu zaliczył podczas dwóch ostatnich gier. Wtedy przyszło mu sterować Ornnem oraz Gnarem. W obydwu wspomnianych potyczkach Odo był w stanie uchować się od zgonu, dając od siebie wiele cennych zasobów. Zresztą nawet i w przegranych pojedynkach mistrz fazy zasadniczej był w stanie utrzymywać się na powierzchni, kiedy reszta drużyny nie radziła sobie aż tak dobrze. Ponadto toplaner RGE pozostaje na szczycie KDA wśród reszty zawodników z tej samej pozycji.

Jankos niczym wino – im starszy, tym lepszy

Podczas rywalizacji zeszłego tygodnia mieliśmy dwóch mocnych kandydatów do zdobycia miana tego najlepszego wśród innych. Zarówno Marcin "Jankos" Jankowski, jak i Kim "Malrang" Geun-seong zaprezentowali się wybitnie i byli ważnymi czynnikami sukcesów swoich ekip. Świadczą o tym chociażby zdobyte przez nich tytuły MVP po wygranych starciach – Koreańczyka z Fnatic, a Polaka z Misfits Gaming. Ostatecznie jednak głos padł na rodzimego leśnika.

Co zaważyło na takiej decyzji? Między innymi fakt, iż 26-latek miał do rozegrania więcej pojedynków. I nie chodzi mi tutaj o same gry, bo różnica w nich wynosi zaledwie jeden, ale o to, że Jankos stawiał czoła dwóm różnym zespołom. I w obydwu starciach pokazał, że nie jest (a przynajmniej nie powinien być) to moment na kończenie kariery. Reprezentant G2 w zestawieniach z innymi polskimi dżunglerami wypadł wyśmienicie i nawet jeżeli zdarzały się rozgrywki, w których miał kłopoty, to zawsze znajdowało się coś, co odkupywało jego winy. Najlepszym tego przykładem jest chyba ostatnia batalia z Teamem Vitality, kiedy mimo nie najlepszego początku gry Jankowski był w stanie ukraść Barona i przedłużyć tym samym życie swojej drużyny w bójce. To, jak wiemy, ostatecznie się stało. Reszta gier była zagrana na równym poziomie, dlatego to w jego rękach ląduje wyróżnienie, notabene jego pierwsze w tym splicie.

Szwed wytrzymał presję

W ostatnim sukcesie Rogue, jakim z pewnością jest udany reverse sweep, znaczenie miała dyspozycja midlanera formacji. Nie jest to natomiast jedyny powód, dzięki któremu Emil "Larssen" Larsson utrzymuje swoje miejsce w Piątce Tygodnia. Głównym czynnikiem jego obecności jest stabilna dyspozycja zawodnika, który w przeciwieństwie do niektórych graczy środkowej alei nie miał zjazdów formy na przestrzeni serii.

I jasne, musimy przyznać, że szczególnie w drugiej porażce RGE 22-letni Szwed miał spore kłopoty ze znalezieniem rytmu. Wszystko natomiast odmieniło się od trzeciej potyczki, kiedy Viktora zamienił na Sylasa. Władając Wyzwolonym z Kajdan, Larsson czuł się jak ryba w wodzie. Pełen potencjał postaci został dodatkowo wyzwolony głównie dzięki komfortowemu zestawieniu na środku, gdyż gra przeciwko Twisted Fate'owi jest stosunkowo prosta. Różnica jest jednak, kiedy po prostu grasz na równi, a kiedy całkowicie miażdżysz przeciwnika. Właśnie tę drugą postawę zaprezentował Łotrzyk na trzech zwycięskich mapach. Marek "Humanoid" Brázda nie miał co zbierać, gdyż Larssen zagarniał wszystko, co było tylko możliwe i stale uprzykrzał życie swojemu rywalowi. To zaważyło o tym, że podopieczny Simona "fredyego122" Payne'a ląduje na liście.

Nie dotykaj Hiszpana, bo cię zmiecie z planszy

Wszyscy gracze, którzy dotychczas zostali zaprezentowani, nie mogą się jednak umywać do tego, co na przestrzeni ostatnich dwóch meczów wyprawiał Viktor "Flakked" Lirola. Strzelec G2 w pojedynku z Teamem Vitality oraz Misfits Gaming wszedł jak całkowicie odmieniona wersja siebie. Wszelkie problemy, które były zauważalne w starciu z Fnatic, nagle odeszły w niepamięć. Hiszpański zawodnik pokazał, że w kilka dni jest w stanie wyciągnąć wnioski z porażek i pokazać nam całkowicie nowe oblicze.

Zwykle przyzwyczajeni jesteśmy widzieć w tym miejscu Eliasa "Upseta" Lippa albo Markosa "Compa" Stamkopoulosa. Tym razem jednak wspomniani gracze zostali całkowicie przyćmieni przez blask bijący od 20-latka. Geniusz Liroli podczas minionych starć nie znał granic. Potwierdzeniem tych słów są jego indywidualne statystyki, które bez dwóch zdań robią ogromne wrażenie. W trakcie sześciu rozegranych potyczek Flakked upadł zaledwie raz, zdobywając łącznie aż 36 zabójstw i 29 asyst! I tak, mówimy tutaj o graczu, dla którego jest to pierwszy split w LEC. Widząc takie występy, możemy być natomiast pewni, że przyszłość ligi leży w dobrych rękach, a Samurajowi gratulujemy nieprawdopodobnego show, jakim uraczył wszystkich kibiców.

Ważny element sukcesu G2

Nie może natomiast odbić się echem również dyspozycja Raphaëla "Targamasa" Crabbégo, który był częścią sukcesu zarówno osiągnięcia Flakkeda, jak i całego G2. Ten podczas ostatnich batalii pokazywał wszystkim widzom jak powinno grać się Rakanem czy Renatą Glasc. Wszak na Uwodziciela zdecydował się on aż trzy razy, co mogło być dość zaskakujące, gdyż wcześniej rzadko widzieliśmy ten wybór w jego rękach. Jak się jednak okazało, postać ta jest przez niego bardzo dobrze ograna i bardzo często robiła robotę na Summoner's Rifcie. Walory tego herosa szczególnie dobrze było widać podczas walk drużynowych, kiedy to wspierający Samurajów wiódł prym.

Równie dobrze Belg pokazał się na najnowszej postaci w świecie LoL-a. Chembaronessa pod sterami Targamasa dawała wiele dobrego ponownie właśnie podczas bójek o obiekty na mapie w dużych skupiskach. Zresztą, przecież właśnie do takich sytuacji została stworzona ta bohaterka. W tych bataliach jednak 21-latek wyróżniał się dobrym odczytaniem zagrywek rywali i niemal zawsze był tam, gdzie go akurat potrzebowano. To pozwoliło zgarnąć mu cenne zasoby, które wykorzystywał później podczas fazy liniowania. Ostateczny efekt jest wszystkim dobrze znany.

Śledź autora na Twitterze – Dawid Laskowski

Przed nami dwa ostatnie starcia w ramach play-offów LEC. W pierwszym pojedynku G2 Esports ponownie podejmie Fnatic, a w finale zwycięzca tego starcia zmierzy się z Rogue. Pozostałe pojedynki fazy pucharowej wiosennego splitu będziecie mogli obejrzeć z polskim komentarzem na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji dotyczących tej edycji LEC zapraszamy do naszej relacji tekstowej:

LEC