Benjamin "blameF" Bremer |
[caption id="attachment_323673" align="aligncenter" width="1120"] fot. PGL/Joao Ferreira[/caption]
Potężnie umięśniona sylwetka w przeszłości kojarzyła się raczej z Jarosławem "pashąBicepsem" Jarząbkowskim czy też Ryanem "freakazoidem" Abadirem. Dziś jednak postrach na światowych serwerach budzi biceps blame'aF, 24-letniego Duńczyka, który przez dwa ostatnie lata wybierany był przez serwis HLTV do grona dwudziestu najlepszych graczy na świecie. I działo się tak nie bez powodu, bo Bremer był jednym z kluczowych elementów Complexity Gaming. Chociaż pełni w międzynarodowym składzie rolę prowadzącego, to nie przeszkadzało mu to w notowaniu imponujących występów, dzięki którym jego rating rzadko kiedy spadał poniżej wyniku 1,00. Nie było to zresztą żadne zaskoczenie, bo już wcześniej w Heroic duński strzelec udowadniał, że umiejętności ma spore. Problem w tym, że nie przekładało się to na awans na Majora, bo ani w barwach Heroicznych, ani w coL nie było mu dane dostąpić tego zaszczytu. Po inne sukcesy sięgał, ale po ten jakoś nie.
Dopiero przenosiny do Astralis stały się dla niego szansą na to, by wreszcie uzupełnić tę bolesną lukę we własnym CV. Pozbawiony obowiązków związanych z dowodzeniem blameF szybko odpłacił za zaufanie i chociaż jego nowa drużyna bynajmniej nie zachwycała, to on sam nie może mieć sobie nic do zarzucenia. Zresztą nawet sukces podczas niedawnego Regional Major Rankings w Bukareszcie to w dużej mierze jego zasługa, bo przy okazji decydującego starcia z HEET wraz z innym byłym graczem Complexity, Kristianem "k0nfigiem" Wienecke, zapewnił formacji spod znaku czerwonej gwiazdy zwycięstwo. Teraz zaś przyjdzie pora, by przełożyć tę wysoką formę na zawody o randze mistrzowskiej. To właśnie tam mięśnie i umiejętności Bremera będą najbardziej potrzebne. I można podejrzewać, że on sam zrobi wszystko, by, mówiąc potocznie, dowieźć. O tremie debiutanta raczej nie powinno być mowy, tym bardziej że Duńczyk wielokrotnie udowadniał, iż akurat zimnej krwi mu nie brakuje.
Patrick "es3tag" Hansen |
[caption id="attachment_323674" align="aligncenter" width="1120"] fot. PGL/Joao Ferreira[/caption]
Czy można mieć w swoim CV występy w barwach takich formacji, jak Heroic, Astralis, Cloud9, Complexity Gaming czy też Ninjas in Pyjamas, a mimo to nigdy nie wystąpić na Majorze? Przykład es3taga udowadnia, że i owszem! Zawodnik, który w listopadzie świętować będzie 27. urodziny bez wątpienia miał w karierze ogromnego pecha jeżeli chodzi o mistrzostwa świata w CS:GO. Wraz z Heroicznymi kilkukrotnie musiał przełknąć gorzką pigułkę braku awansu, chociaż przecież odnosił z formacją tą inne sukcesy. Potem występował w dwóch uznanych organizacjach i indywidualnie był to też najlepszy okres w jego karierze. Problem w tym, że trwała pandemia i o organizacji Majora zwyczajnie nie było mowy. Do NIP-u z kolei Hansen dołączył już po zawodach w Stockholmie, przez co na upragniony bilet na imprezę mistrzowską musiał czekać kolejne pół roku. A tak naprawdę nie było nawet pewności, czy wytrwa do tego czasu.
Wszak od dawna plotkowano o potencjalnych roszadach kadrowych, do których może dojść w ekipie Ninjas. Miało to związek z rychłymi przenosinami największego obecnie talentu szwedzkiej sceny, czyli Ludviga "Brollana" Brolina. Nie było jednak pewne, czyje miejsce w składzie przejmie 19-latek z Fnatic, a es3tag wydawał się tutaj bardzo możliwym kandydatem. Wszystko dlatego, że od momentu swojego transferu do NIP-u Duńczyk bynajmniej nie zachwyca, a forma, którą wyrobił sobie markę w Astralis, uleciała chyba już bezpowrotnie. Oczywiście może to mieć też związek z rolą, jaką 26-latek pełni na serwerze, ale nawet ona nie usprawiedliwia faktu, że rzadko kiedy stanowi on dla swojej drużyny wartość dodaną. Tak więc pierwszy Major w karierze es3taga będzie dla niego imprezą niezwykle istotną także z tego względu, że wynik na nim może przesądzić o jego przeszłości w składzie. Nadal przecież na ławce rezerwowych przebywa Nicolai "dev1ce" Reedtz.
Ricky "floppy" Kemery |
[caption id="attachment_323675" align="aligncenter" width="1120"] fot. PGL/Stefan Petrescu[/caption]
Chciałoby się rzec "floppy, czyli tam i z powrotem", parafrazując tytuł książki J.R.R. Tolkiena. Jeszcze przed pandemią Amerykanin uważany był za jeden z większych talentów w Ameryce Północnej, stąd też angaż w Cloud9, do którego doszło na początku 2020 roku. Co więcej, Kemery jako jedyny przetrwał wielką kadrową rewolucję, do której doszło kilka miesięcy później. Włodarze C9 upatrywali w nim bowiem odpowiedniego kandydata do tego, by pomóc w stworzeniu Kolosa. Problem w tym, że ten projekt nigdy nie wypalił – w przeciwieństwie do miłości floppy'ego do CS:GO. Ten w kwietniu 2021 roku porzucił dobrze sobie znaną produkcję i dołączył do wielkiego eksodusu, przerzucając się na niezwykle popularnego w Ameryce Północnej VALORANTA. Tam jednak wytrzymał zaledwie pięć miesięcy, po których zawiesił swoją karierę. – Obecnie czuję, jakby brakowało mi celu i nie życzę czegoś takiego nikomu. Podejrzewam, że może to być po prostu wypalenie – mówił wówczas.
Ale ciągnie wilka do lasu. Już przy okazji przerwy floppy nie wykluczał powrotu, a potem coraz częściej można go było widzieć, jak faktycznie czyni w tym kierunku pewne kroki. To jakiś Cash Cup, to jakieś stand-inowanie, aż wreszcie w październiku 2021 roku comeback stał się faktem. Amerykanin związał się wówczas z Extra Salt, którego trzon kilka miesięcy później został przejęty przez Complexity Gaming. Później zespół ten przebrnął przez Regional Major Rankings, ogrywając po drodze m.in. Team oNe eSports oraz 00 NATION. Ostatecznie triumfy te zapewniły drużynie miejsce na Majorze w Antwerpii, który dla Kemery'ego będzie pierwszą tego typu imprezą w karierze. Nie da się więc ukryć, że w przeciągu roku 22-latek przeszedł niesamowitą drogę. Zdążył odejść z CS:GO, spróbować nowej gry, wrócić, związać się z uznaną organizacją, a na koniec w znacznym stopniu przyczynił się do tego, że w końcu dane będzie mu pojawić się na mistrzostwach świata.
Pavle "Maden" Bošković |
[caption id="attachment_323677" align="aligncenter" width="1120"] fot. PGL/Joao Ferreira[/caption]
Kariera Madena na naprawdę wysokim poziomie zaczęła się dość późno. Czarnogórzec jeszcze w 2019 roku występował przecież tylko w BLUEJAYS International, wraz z którym nie mógł bynajmniej liczyć na regularne występy w ważniejszych rozgrywkach. Przełomem okazała się dopiero propozycja od NoChance, które tuż przed przenosinami do SMASH Esports potrzebowało nowego piątego w miejsce Thomasa "Thomasa" Uttinga. Padło właśnie na Boškovicia i ten kilka tygodni później przeniósł się wraz z całym zespołem do GODSENT. Co więcej, po nieco ponad roku drużyna opuściła szwedzką organizację, by związać się z FPX, a Maden pozostał jej członkiem. Można więc powiedzieć, że stopniowo wspinał się on po kolejnych szczeblach międzynarodowej sceny, problem jednak w tym, że działo się to w okresie, w którym Majory nie odbywały się. A gdy wreszcie mistrzostwa świata powróciły, to 23-latka czekało ogromne rozczarowanie, bo Feniksy cykl Regional Major Rankings zakończyły poza strefą premiowaną biletem do Sztokholmu.
Niemniej o taki stan rzeczy trudno obwiniać akurat Madena, bo on raczej nie zawodził. Dlatego też nic dziwnego, że gdy w ENCE pojawił się wakat, to właśnie do niego zwrócono się z propozycją angażu. Zresztą był on już wcześniej sprawdzony przez graczy fińskiej organizacji, bo wspomagał ich jako zmiennik przy okazji Intel Extreme Masters Winter 2021. Tak czy inaczej, czarnogórski strzelec stał się brakującym ogniwem w zespole Ośmiornic, bo te z nim w składzie sięgnęły m.in. po wicemistrzostwo ESL Pro League Season 15, a także gładko sięgnęły po awans na wiosenne finały BLAST Premier 2022 oraz Majora w Antwerpii. Dzięki temu ostatniemu Bošković został pierwszym reprezentantem swojego kraju, któremu dane będzie wystąpić na mistrzostwach świata w CS:GO. Co prawda trudno spodziewać się, by miał on na belgijskiej ziemi szczególnie błyszczeć, bo od tego w ENCE są inni, ale i tak nie można 23-latkowi odmówić, że w pełni zapracował sobie na to, by znaleźć się w tym miejscu.
Ilya "m0NESY" Osipov |
[caption id="attachment_323676" align="aligncenter" width="1120"] fot. PGL/Joao Ferreira[/caption]
Jeżeli w wieku 16 lat jesteś łączony z największymi markami na scenie, a wielu ekspertów zgodnie porównuje cię do jednego z najlepszych graczy naszych czasów, to wiedz, że masz niebanalny talent. A takim z pewnością dysponuje m0NESY. 17-latek przez dwa lata terminował w akademii Natus Vincere i mimo młodego wieku oraz niewielkiego doświadczenia nie miał problemów z tym, by dosłownie zdominować scenę tier 3 i tier 2. – Za rok widzę się w pierwszym składzie NAVI, co będzie wymagało ode mnie ciężkiej pracy. Awans do głównego zespołu i zostanie numerem jeden na świecie lub przynajmniej zajmowanie z nim miejsca w czołowej piątce. Marzę o tym, abym mógł stale przebywać z zespołem na bootcampie, a nie tylko przez dwa czy cztery tygodnie i podnieść z kolegami jakiś puchar na scenie – mówił jeszcze na początku 2021 roku. W końcu stało się jednak jasne, że akurat w NAVI miejsca dla niego nie będzie i jeżeli chce on się dalej rozwijać, to musi poszukać szczęścia gdzie indziej.
Szybko zaczęto mówić o Osipovie w kontekście m.in. Teamu Liquid czy też FaZe Clanu. Niemniej najbardziej zdeterminowane okazało się G2 Esports, które według nieoficjalnych informacji mogło zapłacić za nastolatka około 600 tysięcy dolarów. Niezależnie od sumy, była to oczywiście inwestycja bardzo ryzykowna, bo nie było pewności, czy – a jeśli tak, to jak szybko – m0NESY będzie w stanie przełożyć fantastyczne występy z niższych poziomów rozgrywkowych na najwyższy poziom międzynarodowej sceny. Ale już pierwsze imprezy rozwiały wszelkie wątpliwości, bo wychowanek Natus Vincere bez kompleksów podchodził do gry przeciwko bardziej utytułowanym rywalom i to nawet na lanach, a przecież tych nie miał na koncie zbyt wiele. Spokojnie można więc założyć, że G2 zyskało na lata gracza, którego zadaniem będzie dać organizacji Carlosa "ocelote'a" Rodrígueza upragnione mistrzostwo świata. Co więcej, wydaje się, że Osipov ma wszystko, by prędzej czy później faktycznie tego dokonać i można podejrzewać, że już podczas debiutu w Antwerpii pokaże nam, na co go stać.
PGL Major Antwerp 2022 odbędzie się między 9 a 22 maja. Po więcej informacji na temat turnieju zapraszamy do naszej relacji, którą znaleźć można pod tym adresem.