Andrzej Kowalski: Może zacznijmy od waszej nazwy, która na pewno od razu przykuwa uwagę wszystkich. Skąd pomysł na MAJTKOMAT?
Adrian "darkosek" Janus: Siedzieliśmy sobie kiedyś ekipą i jeden kolega podrzucił nam stronę "MAJTKOMAT", gdzie można kupować sobie używki. Mieliśmy z tego niezłą pompę, dlatego dla żartu użyliśmy tej nazwy w paru turniejach, w których braliśmy udział. No i tak już zostało.
Skoro już jesteśmy przy nazwach. Podczas meczów nie widzimy darkoska. Chowasz się pod nazwiskiem Jacka Krzynówka. Skąd się to wzięło?
Jestem wielkim fanem Jacka Krzynówka. Śmiesznie się wypowiada jego imię. Bawi mnie to, jak ktoś do mnie mówi Jacek Krzynówek.
W ciągu ostatnich miesięcy przetrwaliście trochę zmian w składzie. Mimo to dwukrotnie dotarliście do finałów Weekly Cupów podczas pierwszej edycji VEU. Masz wrażenie, że ze stałym składem moglibyście powalczyć o jeszcze więcej?
Jestem tego pewny, że ze stałym składem moglibyśmy powalczyć o więcej. Ze Sferonem i PROFKIEM byliśmy postrzegani jako faworyci drugiego splitu VRC. Na spokojnie moglibyśmy się dostać na jakieś finały lanowe. Teraz? Też jesteśmy mocni, ale jeszcze potrzebujemy czasu.
Mimo braku organizacji jesteście całkiem rozpoznawalni na polskiej scenie. To między innymi dzięki swojemu agresywnemu stylowi gry. Zastanawiam się, czy jest to wasza filozofia, biorąc pod uwagę fakt, że w VALORANCIE bardzo ważne jest "momentum"?
To jest nasz klucz. Drużyny ćwiczą jakieś strategie i ustawki, a my po prostu wjeżdżamy przez smoke'i i ściany. Ludzie nie wiedzą, co się dzieje. Kiedy ludzie chcą na przykład zagrać pod retake i są cofnięci, to my po prostu w nich wlatujemy.
Ta energia wychodzi z was naturalnie czy jest raczej zaplanowana destrukcja?
Raczej naturalnie. Czasami też jest to celowe. Komunikujemy się ze sobą, żeby przebić walla i w0dash wtedy wchodzi, zabija trzech no i... jakoś nam to wychodzi.
A macie takie momenty, w których zastanawiacie się, czy ten obusieczny miecz może też działa na waszą niekorzyść?
Tak, zdecydowanie. Parę razy już to pokazało, że wiele meczów przegrywamy przez właśnie przez to. Za to w tamtym sezonie ładnie to działało i wychodziło nam wszystko. Wygrywaliśmy na Ownage, wygrywaliśmy też na Incognito.
W trakcie rozmowy z Krystianem "terpem" Terpińskim wskazał na was, jako ekipę wartą obserwowania podczas VALORANT East: United. Określił was też jako "kontenciarzy" zapewne przez luźne podejście do gry i poczucie humoru. Przeszkadza wam jakoś ta łatka?
Totalnie nie. Zdajemy sobie z tego sprawę, że jesteśmy kontenciarzami. To, co się czasami dzieje u nas na Team Speaku... No, musiałbyś to sam usłyszeć, trudno jest to opisać.
W pierwszym Weekly Cupie nie obyło się bez problemów. Dwóch pierwszych meczów nie oglądałem, ale wygraliście je 2:1. Na socialach napisaliście, że nie obyło się bez trollingu. O co chodziło?
No właśnie o nasz agresywny playstyle. Bezsensownie peekowaliśmy przeciwników. Powinniśmy te dwa mecze wygrać 2:0 na spokojnie, ale ten luz, który jest w MAJTKOMACIE, uniemożliwił nam to. Rozwalanie walli, rushowanie wszystkiego w obronie czy też ataku... Nieważne, po jakiej stronie gramy.
W ważnym meczu z Rapid Ninjas graliście bez adm1ka. Za niego wszedł dziewichenko. Wpłynęło to jakoś na serię?
Tak, zdecydowanie. adm1k jest teraz głową MAJTKOMATU. Uspokaja nas, stara się tłumaczyć nam nasze błędy. Myślę, że tego właśnie brakowało. Jak wszedł za niego dziewichenko, to była totalna dyskoteka z DJem KONDIXEM na Team Speaku (śmiech).
Haven całkiem ładnie wam poszło, ale Ascent zaczął się trudno od wyniku 4:0 dla rywali. Jeszcze w obronie zremisowaliście, ale w ataku już wygraliście tylko dwie rundy. Co nie zagrało wtedy w ofensywie?
Ustawki przeciwników. Nie czytaliśmy w ogóle ich gry, wchodziliśmy w ich pułapki.
Odeszliście też od Killjoy, która na Ascencie jest bardzo silna. Zamiast niej zobaczyliśmy Chambera.
Tak, to też właśnie przez nasz styl gry. Wjeżdżamy tak agresywnie do przodu, że żaden alarmbot czy też działko by nie działało z naszym poruszaniem się po mapie. No i jeszcze Chamber ze swoim teleportem komplementuje naszą grę.
Na Breeze, czyli trzeciej mapie, można chyba powiedzieć, że dostaliście trochę stompa na początku. Później już próbowaliście nadrobić, ale się nie udało. Kwestia mapy czy eksperymentu z Fade?
To była akurat kwestia mapy. Na sto procent. Oni wiedzieli dokładnie, co mają na nas zrobić. Byliśmy trochę w szoku i po paru rundach wiedzieliśmy, że ten mecz jest przegrany.
Właśnie wróciłeś też z pierwszego meczu drugiego Weekly Cupa. Przegraliście w nim z Vx300. Jakieś wnioski na świeżo z tego spotkania?
Po raz milionowy agresja nas zgubiła. Zabijaliśmy jedną osobę na B i lecieliśmy dalej. Nie zatrzymywaliśmy się ani na sekundę. No niestety, jesteśmy na razie po prostu mixem. Nasza agresja to nasza największa wada. Ale jednocześnie także i zaleta.
Jaki jest wasz cel na VEU? Wygrać czy po prostu dobrze się pokazać i zainteresować sobą jakąś organizację?
Naszym głównym celem, nie ukrywam, jest wyjazd na lana. Nie celujemy na razie w dostanie się na VRL-a. Pierwszym krokiem dla nas będzie awans na lan.
[caption id="attachment_324277" align="alignnone" width="1120"] fot. BeChampions/Maciej Kołek[/caption]
Chciałem cię też zapytać, co sądzisz o najnowszych zmianach w mecie. Ostatnio nerfa dostali Sova i Jett, a wraz z ostatnim patchem weszły zmiany do jednej umiejętności Chambera. To jakoś wpłynie na jego grywalność?
Dzisiaj grałem tym Chamberem i muszę przyznać, że trochę jest pusto bez tej drugiej pułapki. Tylko jedna pozycja może być przez jego umiejętności kryta. W porównaniu do umiejętności Cyphera wypada to bardzo słabo. Dwa trapy dawały o wiele większy spokój.
Zmiana pułapki Chambera dostała sporo krytyki od graczy. Jakie jest twoje zdanie?
Chamber to sentinel, więc te dwie pułapki to absolutny must have. Mimo wszystko uważam, że dalej będzie grany na profesjonalnej scenie. Jego operator w połączeniu z teleportem jest cały czas mocny. Będzie raczej używany w połączeniu z innym sentinelem.
A jak wam idą eksperymenty z Fade?
Dzisiaj graliśmy jedną mapę nią na Ascencie i wygraliśmy. Było całkiem spoko.
Wyprze Skye albo Sovę?
Nie, będzie to jednak grane raczej obok Sovy i Skye.
Kim inspirujecie się spoza naszego regionu przy kreowaniu taktyk i kompozycji? Obserwujesz szczególnie jakieś rozgrywki?
Nie. MAJTKOMAT to movement. Mamy swój styl, którego nie widziałem jeszcze nigdzie indziej.
Jesteście oryginalni pod tym względem?
To nie jest drużyna, nazwałbym to bardziej zakładem dla bezrobotnych. Kiedy jakiś zespół się rozpada na polskiej scenie, to ja jako kapitan piszę do tych zawodników, kiedy kogoś nam brakuje. No i wtedy rekrutujemy ich do siebie. Tak było z Ownage. Wyrzucili kenobiego, przyszedł do nas i zrobił na nich 60 killi w dwóch mapach. Po serii od razu przyjęli go z powrotem.
Teraz opuścił was PROFEK i Sferon, oficjalnie grają już w Incognito.
Jest między nami taka, można powiedzieć, współpraca. Lufa wypatrzył ich z MAJTKOMATU i to mnie bardzo cieszy. Tak jak mówiłem, jesteśmy mixem i "zakładem pracy". Gramy razem i od czasu do czasu coś wygrywamy. Cieszę się z sytuacji Sferona i PROFKA. Ten drugi w ogóle nie był wcześniej znany, a u nas można powiedzieć, że wystrzelił.
Obaj są też dość młodzi.
Tak, Sferon ma 17 a PROFEK 18 lat. PROFKA znaleźliśmy totalnie przypadkiem. Pojawił się znikąd. Siedział z dziewą na Team Speaku, a my potrzebowaliśmy akurat jednego do gry. dziewa polecił nam go, więc go wzięliśmy pierwszy raz, drugi raz... Wyciągamy rękę do takich osób.
Macie jeszcze kogoś na oku teraz w akademii MAJTKOMATU?
Głównym adeptem jest nasz mały ninja.
Szkicz?
Tak. On jest z nami wszędzie i zawsze nas wspiera. To na pewno wschodząca gwiazda MAJTKOMATU. Myślimy o nim, bo to mega gość, zwłaszcza jeśli chodzi o myślenie o grze.
A jak wyglądało twoje przejście z CS-a do VALORANTA?
Dostałem bana na FACEIT. Ban evasion. Mój brat grał w tym czasie w VALORANTA, ale do mnie to na początku nie przemawiało. Później nie miałem jednak w co grać i uznałem, że w CS-ie nic już nie osiągnę. Więc spróbowałem pograć w VALO i jest okej.
Nie ciągnie cię z powrotem?
Totalnie nie. Czasem sobie zagram z kolegami, ale kompetytywnie ani trochę.
Czemu w takim razie wybrałeś inicjatorów?
Za czasów Capri Sun, pierwszej mojej drużyny, po prostu wybrałem Sovę. Gram nim już z rok i nadal nie mam żadnych line'upów jak te wszystkie Kozoki. Jedynie takie defaultowe, a resztę odbijam z głowy. Idę przed siebie, rzucam strzałę i krzyczę: chłopaki rura. I idziemy na żywioł.