Zmiana barw nie pomogła
Tuż przed startem Majora amerykańska organizacja Cloud9 ogłosiła powrót do CS:GO. Zakontraktowała ona zawodników byłego już Gambit. Aktualnie czwarta ekipa światowego rankingu miała przynieść długo wyczekiwane triumfy za ocean. Na mistrzostwa świata pojechała może nie jako jeden z faworytów, ale zespół, który jest w stanie zagrać w play-offach przed publicznością. Nic bardziej mylnego. Po wygranej z Outsiders przyszła seria porażek. Najpierw zawodnicy C9 nie byli w stanie zamknąć meczu z Ninjas in Pyjamas, co zemściło się na nich wynikiem 14:16. W kolejnym starciu goście wyraźnie ulegli FaZe Clanowi. Kłody pod nogi podłożyli sobie jeszcze przed spotkaniem, dokonując złego wyboru mapy.
Mecz przeciwko Imperial miał być tylko przystankiem przed ostatnim spotkaniem o awans przy bilansie 2-2. To było jedno z najdziwniejszych i zarazem najbardziej emocjonujących starć Majora. C9 rozpoczęło od przegrania Overpassa po trzech dogrywkach, przedłużając rywalom serię zwycięstw na tej mapie do ośmiu. Reprezentanci Chmurek sami sprawili, że pierwsza odsłona pojedynku nie wpadła w ich ręce. Zagrali bardzo słabą drugą połowę, a w dogrywce nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych już rywali. Vertigo wyglądało już o wiele lepiej. Zawodnicy ze wschodu Europy przyćmili rywali swoją grą po zmianie stron i wyrównali stan spotkania.
[caption id="attachment_324241" align="aligncenter" width="1120"] fot. PGL/Luc Bouchon[/caption]
I dochodzimy do kulminacyjnego momentu – Mirage'a. Role się diametralnie odwróciły, a to w zasadzie i tak mało powiedziane. C9 zwyczajnie nie istniało, nie weszło na serwer. Wynik 3:12 do przerwy zwiastował niesamowitą sensację. Druga połowa to była formalność, cztery rundy i po spotkaniu. Gracze amerykańskiej organizacji zgodnie z prześmiewczym określeniem regionu NA (Near Airport) spakowali się i wrócili do domów.
Z całego składu zdecydowanie wyróżniał się Sergey "Ax1Le" Rykhtorov. Pozostała czwórka spisała się zaś znacznie poniżej swoich możliwości. O całym turnieju jak najszybciej będzie chciał zapomnieć Timofey "interz" Yakushin. 21-latek kompletnie zawiódł, a statystyki majorowe są jednymi z gorszych w jego karierze – rating na poziomie 0,97 mówi sam za siebie. Z ostatnich dwóch dużych turniejów aktualny skład grający pod banderą Cloud9 odpadał po spotkaniach z FaZe, które już po wyeliminowaniu rywali wygrało zarówno Intel Extreme Masters Katowice 2022, jak i ESL Pro League Season 15. Podczas Regional Major Ranking z bilansem 3-0 bez większych problemów rosyjsko-kazachska piątka awansowała na Majora. W Belgii już w barwach C9 doznała jednak jakiegoś zaćmienia. Zupełnie nie wyglądała jak zespół, który jest czwartą siłą świata.
Czasu na rozpamiętywanie nie ma za dużo, bo już za półtora tygodnia startuje bardzo mocno obsadzony IEM Dallas 2022. To będzie weryfikacja tej ekipy. Poznamy również odpowiedź na pytanie, czy występ na Majorze był jedynie wypadkiem przy pracy, czy większym, głębszym problemem tego zespołu.
Imperial na ustach wszystkich
Brazylijską formację mógłbym umieścić w takim zestawieniu już po fazie pretendentów. Przez wielu w Pick'em Challenge typowana była jako zespół, który odpadnie z bilansem 0-3. Imperial Esports zaskoczyło jednak raz, drugi, ale w ostatnim starciu z forZe miał nastąpić koniec tej pięknej drogi. Jakże złudne myślenie. Imperial zrównało z ziemią rywali, sensacyjnie awansując do fazy legend. Tu historia zatoczyła koło. Limit szczęścia miał się wyczerpać, często można było słyszeć głosy "tym razem się (nie) uda" i Brazylijczycy zrobią 0-3.
Po pierwszych dwóch meczach zmierzali właśnie w tym kierunku – najpierw porażka z BIG, a następnie z G2 postawiła ich w sytuacji z nożem na gardle. Trzeba jednak nadmienić, że w obu wcześniejszych spotkaniach niewiele brakowało, a byliby w stanie odwrócić losy i być może nawet odnieść zwycięstwo. Mecz przeciwko Bad News Eagles to był absolutny thriller. Nie trzeba specjalnie iść do kina, aby dostać dreszczyku emocji i gęsiej skórki. Inferno wygrane do 13, a Mirage do 14 pozwoliły cieszyć się Imperial z pierwszego, lecz nie jedynego zwycięstwa w tej fazie Majora. Sensacyjne starcie z C9 opisywałem akapit wyżej.
[caption id="attachment_321974" align="aligncenter" width="1120"] fot. PGL/Joao Ferreira[/caption]
Przed ostatnią kolejką spotkań kibice wierzyli, że uda się ponownie dokonać reverse sweepa i z 0-2 doprowadzić do 3-2. Ale nie tym razem. Swój pierwszy awans do fazy pucharowej Majora zainkasowało Copenhagen Flames. Na Inferno CPH przejechało rywali walcem drogowym, miażdżąc ich do dwóch. Na Vertigo Imperial stawiło nieco więcej oporu, robiąc nawet z comeback ze stanu 12:6 i doprowadzając do dogrywek. W nich Duńczycy nie dali się zaskoczyć i wygrali całe spotkanie rezultatem 2:0.
Niemniej brazylijski zespół pozostanie na długo w pamięci wszystkich i to zapewne jeszcze nie koniec wielkich emocji dostarczanych przez tę piątkę. Jak duże jest to osiągniecie pokazuje również fakt, że podczas poniedziałkowego show HLTV Confirmed z całej transmisji trwającej trzy i pół godziny występowi Imperial poświęcono aż pół godziny. Na szczęście to nie koniec zmagań z udziałem Brazylijczyków w tym turnieju. W fazie pucharowej będą mogli oni kibicować FURII, która już w pierwszym meczu przeciwko Spirit będzie musiała się wykazać niezłymi umiejętnościami, jeśli chce awansować do półfinałów.
Spirit szturmem podbija fazę legend
Droga rosyjskiej organizacji na belgijskiego Majora była naprawdę zawiła. Była ona zaledwie jedną mapę od porażki z Anonymo podczas europejskiego RMR-a i utraty szansy na wyjazd do Antwerpii. W fazę pretendentów weszła z drzwiami i futryną włącznie. Porażka z G2 po dogrywce, by następnie zdeklasować Astralis 2:0.
Przed startem fazy legend wielu kibiców zastanawiało się, czy teraz, przeciwko absolutnie topowym formacjom świata, zawodnicy z regionu CIS będą w stanie wywalczyć kolejny awans. "Wywalczyć" to mało powiedziane. Ta wielka maszyna z napisem "Spirit" dopiero się rozpędzała. Wygrane zarówno z FURIĄ, jak i Heroic do 12 postawiły Spirit przed wielką szansą na grę na scenie głównej. Ostatnią przeszkodą byli Copenhagen Flames. Duńczycy jednak Rosjanom niestraszni, bo to skład z Europy Wschodniej rezultatem 2:1 wygrał to spotkanie.
[caption id="attachment_323888" align="aligncenter" width="1120"] fot. PGL/Stefan Petrescu[/caption]
Jednak granie w małym studio, a przed wielką publicznością w arenie to dwa różne światy. Pytanie jak w tym drugim odnajdzie się teraz zespół, którego trener został wykluczony z udziału w turnieju na kilka dni przed startem imprezy? To był też jeden z argumentów podnoszonych przez wielu ekspertów i świadczący o tym, że zawodnicy mogą mieć problem z grą na Majorze bez wsparcia swojego szkoleniowca.
Pierwszy i zarazem najważniejszy test gry przed wypełnioną kibicami areną już dziś. O awans do półfinału powalczą oni z FURIĄ. Utrzymanie formy z fazy legend może nie wystarczyć. Tu trzeba jeszcze poradzić sobie z presją tego, że tysiące par oczu patrzą na ciebie i każdy twój ruch na mapie. Czy Spirit stać na niespodziankę w play-offach, która zrujnuje marzenia brazylijskich kibiców? Czeka nas naprawdę świetne spotkanie ćwierćfinałowe.
Faza pucharowa startuje już dziś. Rozpocznie się ona od pojedynków Ninjas in Pyjamas z FaZe Clanem, oraz Spirit z FURIĄ. Podczas turnieju uczestnicy rywalizować będą o łączną pulę w wysokości 1 miliona dolarów, z czego dla triumfatorów przewidziano połowę tej sumy.