Patryk Hałacz: Zacznę od dość podstawowego pytania, czyli jak i kiedy rozpoczęła się twoja przygoda z Call of Duty: Warzone?

Piotr "Miniuwa" Bronszkiewicz: Zacznijmy od tego, że ta przygoda nie chciała się rozpocząć. Wszyscy, szczególnie mój przyjaciel, namawiali mnie, żebym spróbował Warzone'a, a ja się bałem, że ta gra skończy się tak, jak skończył się Blackout. Początkowo nie chciałem dać się namówić i grałem w Escape from Tarkov, ale koniec końców widziałem, że Warzone jakoś się rozwija i trzy albo dwa tygodnie po starcie wreszcie spróbowałem. Widziałem też, że buduje się lekki hype i się przekonałem. To była bardzo dobra decyzja, bo mój kanał na tym zyskał i pojawiłem się wtedy na twitchowej scenie.

Wspomniałeś Blackouta, czyli miałeś już wcześniej styczność z Call of Duty? Warzone nie jest dla ciebie pierwszą grą z tej serii?

Pierwszą styczność miałem z Call of Duty: Modern Warfare 2 dawno temu, ale grałem wtedy bez streama, byłem młody, zdolny (śmiech) i pogrywałem z kumplami, ale nie bardzo dużo, bo pojawiały się inne gry. Później był Blackout, czyli battle royale, i wtedy dość sporo pograłem, nawet próbowałem na streamie, ale bez żadnych sukcesów. Kolejny był już Warzone. Jednak przed Warzone’em było to może z 300 godzin i na pewno nie był to poziom competitive.

Dlaczego w takim razie przy Warzone zostałeś na dłużej? Czasami grywasz w inne tytuły, ale mimo wszystko zawsze wracasz do Call of Duty jako twojej głównej gry.

Chyba po prostu trafili w moje gusta. Gra jest szybka, dużo się dzieje. Jeszcze dwa, trzy lata temu człowiek był młodszy i grało się przyjemnie, teraz jest trochę gorzej (śmiech), ale nadal daję radę. Movement, aim, wszystko to mi pasuje. Próbowałem PUBG, ale poszło to w złą stronę i gra umarła po chwili, to nie było to. Była za wolna i czegoś w niej brakowało. Potem grałem w Apexa, tam było już fajnie, ale znowu się przejadł. On był z kolei za szybki, nie ogarniałem wszystkich postaci. W drugim sezonie zdobyłem Predatora i byłem jednym z kilku w Polsce, więc osiągnąłem jakiś tam sukces. Ale mimo wszystko Warzone to najlepsze battle royale, jeśli chodzi o mnie i mój styl.

Warzone przebił też pod względem popularności te tytuły. Myślisz, że pandemia i lockdown się do tego częściowo przyczyniły? Premiera gry zbiegła się ze wprowadzeniem m.in. w Polsce obostrzeń. Wiele osób siedziało w domu, nie miało co do roboty i zaczęło grać w gry.

Nie jestem w stanie w stu procentach odpowiedzieć, ale pandemia na pewno częściowo się do tego przyczyniła. Tak samo miała wpływ na rozwój mojego kanału, bo ludzie zaczęli częściej oglądać streamy. Ale gdyby nie było pandemii, to czy Warzone nie odniósłby sukcesu? Myślę, że i tak odniósłby. Uważam, że to najlepsza gra battle royale.

A uważasz, że strona, w którą Warzone rozwinął się na przestrzeni tych już ponad dwóch lat była dobra? Gdybyś miał porównać grę po premierze i teraz, to powiedziałbyś, że zmiany były na plus, na minus, czy neutralne?

Na minus. Nie będę oczywiście narzekał, powiem tylko jak ja to widzę. Gra idzie mocno w stronę graczy casualowych. Coraz więcej broni jest łatwych do kontroli, twórcy dodają coraz więcej takich rzeczy, które ułatwiają grę casualom, których notabene jest oczywiście więcej niż prosów. Osobiście na początku grało mi się o wiele lepiej, jest trochę taki sentyment do Verdańska. Ale nie chciałbym, żeby Verdańsk wrócił, z tego względu, że przejadł się i zmiana była potrzebna. Niestety twórcy nie trafili z mapą. Zaczęli za bardzo zmieniać grę, żeby z powrotem przyciągnąć do siebie graczy i chyba trochę za bardzo odbiegli od tematu battle royale i tego co było na Verdańsku. Ostatnie eventy z Kongiem i Godzillą, które nijak mają się do fabuły. Fabuła gdzieś tam się pojawiała, zresztą sam nie wiem, o co tam chodziło, na przykład w Verdańsku z teleportami i magicznymi drzwiami. Warzone idzie w złym kierunku. I chyba twórcy przestali nawet pracować nad Warzone’em z tego względu, że planują drugą część. Ale kiedy, co i jak – nie mam bladego pojęcia. Podsumowując, Warzone nie idzie w dobrą stronę.

Wspomniałeś Warzone 2, widziałeś już materiał z pierwszymi przeciekami na temat tego, co ma pojawić się w grze?

Doszły już do mnie linki, ale nie klikałem. Nie lubię oglądać trailerów ani leaków, bo nie lubię sobie spoilerować. Tak samo mam z filmami.

Czyli wolisz poczekać na gotowy produkt?

Tak, bo nie chcę się nakręcać. Nie chcę później być rozczarowany, że pokazali jedno, a jest znowu, za przeproszeniem, kupa. Więc nie, nie oglądam takich materiałów. Ale prędzej czy później i tak się czegoś dowiem, bo albo wyskoczy mi coś na TikToku, albo ktoś napisze o tym na czacie.

Wrócę do Warzone’a, tego, które mamy teraz. Gdybyś miał porównać trzy okresy gry, czasy Modern Warfare, Black Ops Cold War oraz Vanguarda, w jakiej kolejności byś je uporządkował – od najlepszego do najgorszego?

Najlepszy – Modern Warfare. Aż się łezka kręci w oku, wiesz? Ja sam lubię jeszcze wracać do tych broni z MW – M4, Grau, itd., ale przez to, że twórcy idą w tę stronę, o której wcześniej mówiłem, to niestety tymi broniami nie da się grać. Jednak sentyment gdzieś tam zostaje i wracam sobie do tych broni. A okresy te uszeregowałbym po kolei, tak jak wychodziły – Modern Warfare, Black Ops i Vanguard. Vanguard w ogóle mi nie poszedł z całą nową mapą. Problem z widocznością, na stare oczy to nie jest dobre (śmiech).

A gdybyś miał popatrzeć na Vanguardową integrację, która miała miejsce w grudniu zeszłego roku, to czy przebiegła ona lepiej niż w przypadku Black Opsa, czy mimo wszystko twórcy nie odrobili lekcji? Przy Black Opsie była masa błędów i bugów, sama gra była praktycznie niegrywalna. Czy przy Vanguardzie było według ciebie lepiej?

Wydaje mi się, że było ciut lepiej. Deweloperzy wyciągnęli kilka wniosków, choć na przykład zapisywanie customowych schematów broni znowu nie było dostępne i musieliśmy na to czekać. Ze strony technicznej integracja była bardziej dopracowana, ale niektóre błędy, które pojawiły się w za pierwszym razem, pojawiły się również za drugim. Przy Vanguardzie zmiany przebiegły jednak trochę sprawniej, to na pewno.

Widzę, że masz krytyczne podejście do Warzone po integracji z Vanguardem. A nie uważasz, że ostatnie miesiące były częściowo przełomowe? Było naprawdę sporo zmian, porównując ten okres na przykład z całym poprzednim rokiem. Patche wychodzą co chwilę, ale czy nie jest już za późno na takie duże roszady?

Na pewno jest za późno. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale kiedy pojawił się Fortnite bez budowania, twórcy zaczęli prężnie działać nad Warzone’em i weszły zmiany, które powinny być dodane najpóźniej w okresie Black Ops. Mówię na przykład o braku konieczności potwierdzenia zakupu czy o zmianach wśród atutów. Te modyfikacje powinny być w grze o wiele wcześniej. Wydaje mi się, że ktoś depcze deweloperom Warzone’a po piętach, a więc oni starają się łapać wszystkiego, czego mogą. Kolejnym problemem są cheaterzy. Ta gra jest nie do odratowania i musimy czekać na drugą część.

Tym bardziej, że w grze mamy skill-based matchmaking, więc im lepsze statystyki, tym większa szansa na trafienie cheatera.

Nikt do końca nie wie, jak to działa. Na pewno im wyższe KD, tym więcej cheaterów spotykasz, bo oni również mają wysokie KD. Jednak ostatnimi czasy ci cheaterzy nie są już tak "obvious", jak kiedyś. Nie grają z użyciem chamskiego aimbota, a raczej potrafią dobrze używać wallhacków czy radarhacków. Problem ten jest równie irytujący.

A czy zauważyłeś jakąś różnicę po tym, jak twórcy wprowadzili Ricochet Anti-cheat, czy cheaterzy potrafią to obejść?

Ostatnimi czasy na pewno cheaterów jest nieco mniej albo po prostu lepiej się kryją. Najgorszy był okres końca Verdańska i początek Caldery. W jakimś stopniu Ricochet pomaga, ale nie wiem w jakim procencie. Nie jest to to, czego oczekiwaliśmy. Dodatkowo część rozwiązań Anti-cheata była dziwna. Były takie sytuacje, że Ricochet wykrywał cheatera, ale zamiast go zbanować, zabierał mu obrażenia. Nie wiem czemu ten system miał tak dziwaczne metody.

Przejdę może do trochę przyjemniejszego tematu niż cheaterzy, choć w sumie zależy od osoby. Chciałbym zapytać cię o zwiększenie bazowych punktów zdrowia operatorów. Jak odbierasz tą zmianę?

Oczywiście, że na plus. Ja jestem za tym, żeby time-to-kill był jak największy, zbliżony do Apexowego, gdzie teamfighty trwają dłużej. Irytuje mnie to, że można zginąć w pół sekundy, czy sekundę. I szczerze, zwiększyłbym zdrowie o kolejne 50 punktów.

Czyli wypadałoby jeszcze trochę bardziej podkręcić zdrowie?

Tak, chyba że cofnęlibyśmy zmianę broni sprzed kilku tygodni. Przez chwilę time-to-kill wyglądał naprawdę nieźle. Później jednak pojawiły się buffy broni, zwiększone obrażenia i wróciliśmy do tego, co było przed podniesieniem HP.

No to jak jest obecnie z XM4, którym każdy gra? Najlepsza broń, czy jest jakikolwiek konkurent?

Nie jestem zwolennikiem mety. Kiedy była meta shotguna R9-0 ja nim nie grałem, bo było za łatwo. Jestem człowiekiem, który chce mieć sam dla siebie wyzwanie. Była meta z AK-47 CW, a ja grałem C58, bo ten karabin miał recoil i był dla mnie przyjemny, choć musiałem trochę poruszać myszką. Teraz mamy XM4, które jest najlepsze, nic nie może się z tą bronią równać pod względem time-to-kill oraz recoila, więc jaki z tego fun? Ale czasami trzeba zagrać tym co silne, więc gram. Natomiast Owen Guna, który jest PM-em numer jeden, nie używam. Wolę biegać z MAC-10, który jest w mojej opinii najlepszy.

To w sumie trochę kontrowersyjna opinia, może bardziej niecodzienna?

Tak, ale ja nie patrzę tylko na time-to-kill. Oczywiście, gdybyśmy wzięli pod uwagę tylko tę statystykę, to do Owena nic nie ma podjazdu. Zwracam też uwagę na inne aspekty, np. prędkość sprintu, możliwość slide-cancellowania oraz bunny-hopowania, no i sam feeling. Do tego dochodzi sentyment. To dlatego "Maczek" jest teraz dla mnie numerem jeden.

A jaka była twoja najlepsza meta i ulubiona broń na przestrzeni całych dwóch lat.

Według mnie najlepsza meta to ta z początku Warzone’a. Mam sentyment do Graua. Grau i MP5 MW pod strzały z biodra.

Nie myślałeś, żeby teraz popróbować tym pograć? A może próbowałeś, ale nie siadło?

MP5 MW z biodra siada, chociaż jest bardzo niemobilne i prędkość poruszania jest fatalna. Może po części konkurować z Owenem, chociaż ma mały magazynek. Ale Grauem się nie da strzelać. Po prostu za mało obrażeń. Nie omieszkam jednak spróbować, może jutro. Lubię testować i wspominać stare czasy.

A z drugiej strony – najgorszy okres? R9-0, które wspomniałeś, czy znalazłbyś coś jeszcze gorszego? Może Streetsweeper?

Sykovy w akimbo, DMR, FAMAS ze strzelbą, AUG, M16, Rewolwery Snakeshot w akimbo…

Czyli lista jest dość długa?

Tak, jest długa. Były takie mety, kiedy ginęło się w jedną setną sekundy. Wydaje mi się, że R9-0 i DMR były najgorsze.

Na koniec mam pytania związane z patrzeniem na grę ze strony progracza. Wspomniałeś, że gra jest zrobiona bardziej pod casuali i...

Może nie zrobiona pod casuali, ale twórcy idą w takim kierunku, żeby im pomóc. Teraz jest tak, że "bambik" ma duże szanse, żeby wyeliminować przeciwnika, bo istnieją bronie, które nie wymagają dużo skilla. Uważam, że to nie jest fair. Spędzasz sporo czasu nad grą, uczysz się broni, więc dlaczego taki gracz ma strzelać tak, jak ty. Oczywiście są też inne aspekty, takie jak movement, znajomość mapy – tutaj zawsze będziesz miał przewagę. Głównym problemem jest recoil.

A czy nie brakuje ci turniejów w Warzone? Bo nie ma ich zbyt wiele.

Są turnieje, są Collaterale organizowane przynajmniej dwa razy w tygodniu. Poziom jest tam wysoki.

Ale nie ma wokół tego żadnego rozgłosu, nikt się za bardzo tym nie interesuje.

No właśnie, nie. A czy brakuje mi turniejów? Dobrze by było i przyjemnie się grało Twitch Rivalsy i Toronto Ultra, ale dni mijają i nie czuję się skillowo tak, jak półtora roku temu. Może też zmieniło się moje podejście. Nie poświęcam tyle czasu, żeby grindować Warzone’a i być blisko topki, bo w topce nigdy nie byłem. Fajnie by było pograć turnieje. Trochę ich brakuje, ale ciężko by mi było konkurować na przykład z ludźmi z Collaterali. Mam 32 lata, nie ukrywajmy. Znaczy się 21, przepraszam (śmiech).

Ostatnie pytanie, czy masz jakiś ulubiony turniej, do którego wracasz? Jakieś wyjątkowe zagranie, może wysokie miejsce?

Może wysokie miejsce nie, bo ani razu nie wygrałem żadnego większego turnieju, choć byłem w okolicach topki. W pamięci została mi pewna sytuacja. Grałem wtedy bodajże z Piotrem "izakiem" Skowyrskim oraz Jerzym Janowiczem. Akcja toczyła się jeszcze na Verdańsku, na Lumberze. To było zagranie, kiedy biegłem kupić płyty pancerza dla naszej trójki.

Pamiętam tą akcję, śledziłem wtedy turniej.

Tam było śmiesznie i było czuć klimat competitive, ale bez spięcia. Dobrze się wtedy bawiłem. Ten turniej był numerem jeden. Fajnie czasem wrócić do takich akcji.

Śledź autora na Twitterze – Patryk Hałacz

Śledź rozmówcę na Twitchu – Piotr "Miniuwa" Bronszkiewicz