Andrzej Kowalski: W końcu udało ci się wygrać VRL-a i trzeba przyznać, że z biegiem sezonu radziliście sobie coraz lepiej. Jak się czułeś tuż po wygranej?
Piotr "YouBreak" Chodoła: Czułem się niesamowicie. Niecodziennie ma się możliwość wygrać po comebacku 2:9. Atmosfera była super do samego końca tej serii. W głębi duszy cały czas wierzyłem, że wygramy. Nie da się tego uczucia opisać słowami.
Znowu w samym finale była nerwówka, ale jak rozmawiałem z Buldem, to mówił, że komunikacja była cały czas dobra i w miarę spokojna. Zastanawia mnie za to czy ty, kiedy przegrywaliście w serii finałowej albo kiedy na tablicy widniał wynik 2:2, miałeś flashbacki z poprzedniego finału?
Szczerze mówiąc, to nie. Pamiętałem, że taka sytuacja się wydarzyła. Moim zdaniem byliśmy lepiej przygotowani do tego finału. Wiedzieliśmy, co nas czeka. Dlatego też nie odpuszczaliśmy aż do ostatniej minuty tego spotkania.
Na pewno mogliście się czuć pewni przed samym meczem, bo poprzedniego dnia pokonaliście Diamant 2:0. Czy to wcześniejsze spotkanie bardziej wam pomogło mentalnie w finale, czy też myślisz, że było powodem, dla którego było tak wyrównanie, bo przeciwnik lepiej się przygotował?
Chyba jednak byli lepiej przygotowani do gry z nami. Zobaczyli, co im wychodziło, a co nam nie szło. Zebrali to do kupy i tak jak wszyscy mogli zobaczyć, mapy które określiłbym mianem "naszych", czyli Breeze oraz Fracture, przegraliśmy. Moim zdaniem zrobili bardzo dobrą analizę naszej gry.
Nie dawaliście sobie rady na Anorthosis w fazie zasadniczej. W play-offach nie mieliście nawet okazji się zemścić. Żałujecie tego?
Chciałem bardzo się z nimi zmierzyć. Patrząc na ich mecze w fazie play-off, nie wyglądało to dobrze. Wcześniej kosili, ale niestety polegli podczas najważniejszych meczów.
Jakie było dla ciebie największe zaskoczenie minionego sezonu?
Entropiq, które przegrało prawie wszystkie spotkania. Nie sądziłem, że będą na dole tabeli. Stawiałem na inne drużyny. Z takich pozytywnych zaskoczeń, bardzo dobrze pod koniec pokazało się Anonymo Mentos oraz Enterprise Esports. Były to takie dwa mocne zaskoczenia.
Mieliście bardzo mało czasu na zgranie się, bo zaczęliście trenować kilka dni przed startem VRL-a. Stresował cię ten projekt na początku?
Tak. Dni przed samym startem były bardzo stresujące. Musiałem skompletować skład, co było niezłym wyzwaniem. Potencjalni kandydaci byli cały czas wyciągani do innych zespołów. Nie miałem zbyt wielkiego pola do popisu, jeśli chodzi o składanie drużyny. Zakończyło się super. Jestem bardzo zadowolony z ludzi, z którymi pracuję. Wszyscy prezentują najwyższy poziom i jestem wdzięczny, że tak to teraz wygląda.
Mało brakowało, a TENSTAR nie zobaczylibyśmy w takim składzie. Jak wyglądała konkretnie twoja sytuacja w tamtym off-seasonie?
Pierwszy sezon VRL-a nie był dla mnie zbyt owocny, nie ukrywam. Dlatego też nie miałem za dużo try-outów. Miałem jeden w OG LDN UTD, który bardzo otworzył mi oczy. Po nim nie miałem innych testów i obrałem sobie za cel stworzenie polskiej drużyny, co też mi się udało.
A czym twoim zdaniem różni się TENSTAR od AWARII?
Zdaje mi się, że w AWARII brakowało nam trochę pazura i odwagi. Często graliśmy zbyt schematycznie. Nie byliśmy w stanie wejść w smoke’a i zaskoczyć przeciwnika. W TENSTAR jesteśmy trochę wariatami i robimy takie rzeczy, które oczywiście są wliczone w mądre ryzyko. No i nam to po prostu wychodzi.
Czego wam jeszcze brakuje do zbliżenia się do peaku waszych możliwości?
Jak najbardziej pojawiają się błędy. Głównie komunikacyjne, które staramy się naprawiać i o nich rozmawiać. Są też błędy decyzyjne, przez to, że jesteśmy jeszcze niedoświadczonymi na europejskiej scenie zawodnikami. Nasz trener ciężko pracuje, aby wszystkie niedoskonałości wyłapywać i na bieżąco o nich rozmawiać. Z dnia na dzień jesteśmy lepsi. Z kolei naszą mocną stroną jest przyjaźń i to, że możemy sobie wszystko powiedzieć. Nie mamy tajemnic w drużynie, a podczas treningów dobrze się bawimy.
Zastanawia mnie, jak układają się temperamenty w waszej drużynie. Nie znam cię, nie znam Bulda, ale z tego, co widziałem na transmisji i z tego, co słyszę, jesteście dość spokojnymi osobami. Jak to naprawdę jest z wami i resztą zespołu?
Osobowości nie mają aż tak dużego wpływu na naszą grę. Drużyna jest dość zbalansowana. Na transmisjach i wywiadach jestem spokojny, a w grze określiłbym się mianem motywatora. Lubię pokrzyczeć, co wiedzą osoby, które widziały mnie na turniejach offline. Buld jest bardzo spokojny, ale w grze potrafi dać super agresywnego calla. Nie wszystko, co widzimy w internecie i na transmisjach, ma przełożenie podczas rozgrywki.
Przejdźmy do nadchodzących Finalsów VRL-i. Jak się czujecie przed samym turniejem?
Czujemy się bardzo dobrze, jesteśmy przygotowani. Będziemy grać z bootcampu, co na pewno nam pomoże. Przeciwnicy są najwyżej klasy europejskiej. My również. Nie możemy się doczekać, aż sprawdzimy się na inne najlepsze zespoły w Europie.
Z kim chcesz szczególnie spotkać się na serwerze?
Na pewno z Vitality. Jest to drużyna uznawana za jedną z najlepszych. Chcemy się sprawdzić. Graliśmy na nich gry treningowe i bywało różnie. Nie mogę się doczekać spotkań z każdą z ekip z naszej grupy, ponieważ jesteśmy stawiani jako mocny underdog.
A jak oceniasz wasze szanse w starciu z mistrzami innych regionów?
Podchodzimy do nich jak równy z równym. Naszym celem jest podium. Sama wygrana byłaby super, ale planem minimum jest top 3. Oczywiście chcemy wygrać i w to też ostatecznie celujemy.
Czujecie się nadal jak nowo stworzony zespół? Będzie to miało jakiś wpływ na europejskiej scenie?
Nie. Zdecydowanie nie. Odbyliśmy bootcamp, trenujemy sześć dni w tygodniu. Są to ciężko przepracowane godziny.
Analizowaliście już grę przeciwników? Wykryliście jakieś słabości?
To akurat pytanie do krytyqa, który analizuje szczegółowo wszystkich i na pewno wie więcej na ten temat. Wiemy, jakie mapy grają, gdzie czują się komfortowo i na tym się skupiamy. Porównujemy to do naszego map poolu i zobaczymy, co będzie najlepszą alternatywą.
Najwięcej na samym turnieju będzie Polaków. To jakiś dobry symptom dla naszej sceny?
Miałbym taką nadzieję. Pokazujemy ciągle, że polska scena jest bardzo silna. Walczymy o to. Pokazujemy, że Polakom też się należy. Inne drużyny na tym turnieju są lepiej finansowane, mają lepsze zaplecze. Nie będę tego ukrywał. Fajnie by było, gdyby polscy gracze mieli takie zaplecze i taką pomoc. Wtedy na pewno byliby w ścisłej czołówce Europy.
Dużo się mówiło na Twitterze ostatnio o problemach polskiego CS-a. Jakie są największe problemy polskiego VALORANTA twoim zdaniem?
Uważam, że polski CS i VALORANT mają bardzo podobne problemy. Pisałem już na Twitterze, że dużo zawodników ma problem z brakiem umiejętności przyjmowania konstruktywnej krytyki. Wydaje mi się, że istnieje też brak chęci podejmowania innych ról. Niektórzy gracze są bardzo uparci, a w VALORANCIE trzeba być elastycznym.
Jakiś czas temu byłeś też na media dayu w ramach Finalsów wydarzenia. Gdzie to się działo i czego możemy się spodziewać?
To było niesamowite przeżycie. Media day odbywał się w Turcji. Riot dopiął wszystko na ostatni guzik. Transporty, hotel, jedzenie… Sam media day był dosyć męczący. Taksówka przyjechała po nas o godzinie 18:30, a do hotelu wróciliśmy o 3:30. Dość intensywne doświadczenie. Robiliśmy bardzo fajne ujęcia, część już mogliście zobaczyć.
Dużo ostatnio mówi się o franchisingu VALORANTA i niepewności, jaka idzie z tym całym zamieszaniem. Jaka jest twoja opinia o tym ruchu Riot Games?
Jestem tego samego zdania. Brakuje informacji i nikt nie wie, na czym stoi. Jeśli nie jesteś topową organizacją, to nie wiesz, jaka cię czeka przyszłość. Informacyjnie i komunikacyjnie trochę to leży. Mam nadzieję, że dla drużyn tier 2 Riot coś przygotował i nie będzie 5-miesięcznej nudy.
Na Ascencie często wyciągasz Killjoy, ale niedawno Kay/O dostał ogromnego buffa do swojego Frag/Mentu. Odczułeś, że coś się zmieniło w mecie a propos Killjoy?
Kay/O jest na pewno silniejszy. Będzie to odczuwalne i będzie to denerwujące dla Killjoy, tak jak Breach na Haven, który jest moim najgorszym koszmarem. Killjoy może pójść do wymiany na Cyphera albo Chambera, ale jeszcze zobaczymy.