Andrzej Kowalski: Już dziewiątego września rozpoczyna się trzeci sezon projektu VALORANT EAST: UNITED. Zanim jednak do niego przejdziemy, warto zatrzymać się nad drugą edycją. Jak oceniasz przebieg minionego sezonu?

Krystian "terp" Terpiński: Miniony sezon to na pewno sukces, na który jako Polska Liga Esportowa pracowaliśmy od początku tego roku.. Przede wszystkim mówię tutaj o evencie, który zwieńczył całe rozgrywki w Gdańsku i Gdyni, bo byliśmy poniekąd w dwóch miastach. Pod kątem tego, jaki udało się stworzyć turniej lanowy, to jest największy sukces. Przyjechali do nas ludzie łącznie z ośmiu różnych krajów, mieliśmy sześć drużyn... To było wydarzenie, które oddało pod kątem esportowym i pod kątem integracji społeczności. Zawsze mówiłem, że to dla mnie duży priorytet, żeby angażować ludzi. Przyszło więcej osób, niż oczekiwałem. Było bardzo duże zainteresowanie, pojawiły się nawet matki z dziećmi i dziadkowie, więc w pewnym momencie zrobił się nawet piknik rodzinny (śmiech). Statystycznie też mieliśmy się z czego cieszyć. Pod kątem oglądalności i partycypacji zawodników przebitki w drugiej edycji były dziesięcio-, a nawet dwudziestokrotnie. Takie liczby zakładaliśmy w perspektywie dwuletniej, a udało się to zrobić w pół roku.

W tamtej edycji zaszło kilka zmian. Między innymi zmiana systemu awansów i usunięcie podziału na klastery. Jak to zadziałało w praktyce?

My cały czas wychodzimy z założenia, że jeśli turniej nie będzie się podobał graczom, to nie będzie się podobał nikomu. Moim priorytetem od początku pracy przy VEU było to, żeby feedback od zawodników był motorem napędowym do zmian. Żeby nie robić niczego według swojego widzimisię. Staram się dużo rozmawiać z graczami i wysłuchać wszystkiego, co mają do powiedzenia. Wiadomo, że nie zawsze zrobię tak, jak powiedzą, bo czasami oni nie myślą o aspektach takich jak sponsoringi. Ale to, co się da zrobić i ułatwi im życie, będzie zawsze wprowadzone.

Tak działaliśmy przy VEU. Zrobiliśmy bardzo dużo zmian pod kątem formatu i logistyki, żeby zawodnikom żyło się łatwiej podczas gry w turniejach. Dalej zamierzamy tak działać. Wierzę, że czasem lepsza jest wizja prosta niż utopijna. Robimy to dla graczy i najważniejsze jest to, by pomóc im stawiać kroki w stronę profesjonalnej kariery, a nie tworzyć skomplikowane schematy.

Wyciągnęliście jakieś wnioski z drugiej edycji? Jaki był feedback zawodników?

Było dużo feedbacku przytłaczająco pozytywnego...

...niesprzyjającego rozwojowi.

(śmiech) Z jednej strony tak, ale nie mamy zamiaru osiadać na laurach. Jeśli stoisz w miejscu, to tak naprawdę się cofasz. Chcieliśmy wprowadzić pewne zmiany i trochę to wszystko ulepszyć. Wyciągnęliśmy wnioski na temat HUB-ów. Z ograniczeń, które wynikały z różnych rzeczy, do wygrania był tylko sprzęt. Teraz w Challenger HUB-ie wprowadzamy nagrody pieniężne. To nie są jeszcze jakieś kokosy i stawki FPL-owe, ale myślę, że zgarnięcie 150 dolarów za kilka dni grania to może być dla niektórych solidne kieszonkowe. Będziemy starali się rozwijać w tym kierunku, żeby w przyszłości były jeszcze większe kwoty.

Chcemy, żeby gracze mieli alternatywy dla rankedów, bo wiemy, że jest na to zapotrzebowanie. Staraliśmy się też stworzyć uczciwy system ukrytych punktów, który będzie determinował, która drużyna dostanie zaproszenie na Monthly Cupy. Będziemy więc doceniać ekipy odznaczające się dobrą formą w Weekly Cupach. Poza tym nie będzie kolosalnych zmian, bo nie uważam, żeby był to dobry czas na rewolucję. Będziemy myśleć, co dalej w kontekście 2023 roku i te plany zaczynają się już układać. Uznaliśmy, że skoro drugi sezon był sukcesem, warto utrzymać większość rzeczy, które się w nim pojawiły.

[caption id="attachment_330565" align="alignnone" width="1120"]terp bowek VALORANT fot. Polska Liga Esportowa/Julka Szałapska[/caption]

Projekt PLE może tym razem sporo zyskać. To z powodu ogromnej przerwy w wielu ligach regionalnych. Spodziewacie się większej frekwencji?

Tak. To wynika z wielu aspektów i bardzo pozytywną informacją jest to, że drużyny z VRL East mogą uczestniczyć w trzecim sezonie VEU, co do tej pory nie było możliwe. Większość drużyn już potwierdziła swoje zainteresowanie i wzięcie udziału. Gracze będą szukać znowu jakichś nietypowych rozwiązań kadrowych, żeby grać w naszej lidze, bo tak jak mówisz, nie ma zbyt wielu miejsc do grania w tym momencie. To, jakim pozytywnym echem odbił się finał drugiego sezonu i ile pozytywnych opinii pojawiło się na Twitterze, sprawi, że w naszej lidze pojawią się nowe twarze. Będziemy też szukać nowych narzędzi do promocji oraz komunikacji. Chcemy docierać do jak największej liczby osób, bo zwyczajnie musimy im pokazać, że są takie miejsca do grania.

Na pewno dużo osób będzie zainteresowanych tym, czy planujecie finały na lanie.

Nie mam wielkich zadatków na polityka, więc odpowiem zgodnie z prawdą: nie wiem. Najzwyczajniej jeszcze nie wiem. To wszystko opiera się w tym momencie na aspektach czysto sponsoringowych i partnerskich. Jeżeli chodzi o lana na koniec drugiego sezonu to była to dość duża inwestycja z naszej strony, ale uznaliśmy, że nie ma co iść w półśrodki i chcemy stworzyć event, który zapamiętamy na długo i myślę, że tak było. Nie umiem więc jeszcze powiedzieć, czy będzie lan. Walczymy o to. W PLE mamy takie wydarzenia w genach i duże parcie, by je tworzyć. To najlepszy prezent, jaki jesteśmy w stanie podarować społeczności. Na dziś nie mam jednak jasnej odpowiedzi. Jeżeli uda się pozyskać odpowiednie środki, żeby coś zorganizować, to na pewno nie będziemy tych pieniędzy kisić. 

Tuż przed startem nowego sezonu zacząłeś też poszukiwania nowych talentów, jeśli chodzi o komentowanie, spectowanie i inne aspekty aranżacji turnieju. Jak duże było zainteresowanie tą propozycją?

Przytłaczające. Zawsze było raczej tak, że kiedy szukałem takich osób, które chcą się zaangażować i zrobić pierwsze kroki w pracy w esporcie, to zawsze było to wyławianie jednostek. Zauważyłem gdzieś shitpostera Twitterowego i odzywałem się do niego. A teraz dostałem ponad 30 wiadomości po napisaniu posta. Będą więc nowe twarze. Jako komentatorzy, jako admini, jako osoby odpowiadające za większe lub mniejsze zadania przy realizacji. Jestem zwyczajnie poruszony tym, że tak dużo osób znowu mi zaufało. Poczułem taką falę zaufania od ludzi, którzy wiedzą, że będę starał się zrobić dla nich dużo, żeby mogli się rozwijać. Wierzę, że ten projekt, który jest mocno grassrootowy, jest idealny, żeby liznąć trochę esportu pod kątem organizacyjnym. Mam nadzieję, że nikt się nie zawiedzie i każdy będzie krok po kroku się rozwijał... Oszlifujemy kolejne diamenty, bo myślę, że tak mogę nazwać osoby, które do Kuźni się zgłaszają.

Nie spodziewałbym się, że byłoby aż tylu chętnych do pracy przy samym VALORANCIE na takim poziomie rozgrywek. Okazuje się jednak, że takich osób jest sporo. Myślisz, że brakuje inicjatyw tego typu?

To jest trochę bardziej złożone. Jedną rzeczą jest to, że VALORANT ma wyjątkowe community. Mówiłem to wielokrotnie, ale znowu to powtórzę. Wszyscy są bardzo blisko siebie. Czuć tę więź i fakt, że wszyscy pracujemy na ten sam rachunek. Nieważne, czy jesteś topowym komentatorem, czy osobą pracującą za kulisami, czy też kimś, kto przychodzi na event. Mamy poczucie, że jak sami sobie nie zapracujemy na to, żeby VALORANT był w Polsce duży, to nikt tego nie zrobi. Ludzie nie boją się ryzykować, bo czują wyższy cel niż sam fakt wpisu do CV czy zarobienia paru złotych.

Bardzo fajne jest to, że każdy czuje odpowiedzialność. Dostajesz tyle, ile dajesz. Patrzę na ludzi, którzy przychodzą na wydarzenia i rośnie mi serducho, bo wiem, że to masa młodych, fajnych osobistości, które chcą robić fajne rzeczy. Kiedy zaczynałem pracować w esporcie, nie myślałem o kasie. Widzę osoby, które mają to samo podejście i wiem, jak je nakierować, bo sam przez to przechodziłem.

Wydaje mi się, że mało osób przychodzi do esportu z myślą o tym, żeby zarobić. Większość jest po prostu pasjonatami.

Przychodząc do branży trzy lata temu, nie wierzyłem, że da się tu zarobić duże pieniądze. Ale do wszystkich, którzy czytają ten wywiad: da się. Trzeba po prostu zapieprzać i mieć dużo cierpliwości. W esporcie jest niestety wielu leni i trzeba to powiedzieć. Jeśli będziecie ciężko pracować, to się to po prostu obroni. Nie jest to skomplikowany mechanizm. Jesteśmy bardzo daleko do tego, żeby mieć w pełni kompetentne osoby do pracy w wielu sferach. Czy będzie ktoś próbował was oszukać? Zdarzy się. Czy ktoś będzie chciał wykorzystać fakt, że jesteście w stanie pracować za grosze? Pewnie, że tak. Znam wiele osób, które zaczynały właśnie w taki sposób, a dzisiaj są na samym szczycie w różnych firmach. Da się. Po prostu się da. Tak ta branża wygląda, że jest duży deficyt kompetencji, ale na szczęście dziś w większości firm stara się te luki załatać.

Jakiś czas temu Patryk Stec rozpoczął na Twitterze dyskusję o problematyce komentatorów, którzy zajmują się jednocześnie więcej niż jednym tytułem. Myślisz, że to rzeczywiście wpływa na jakość castu? Z tego, co zrozumiałem, to w twoim przypadku przecinanie się ze specjalistami z innych gier wpłynęło na ciebie pozytywnie.

Na mnie na pewno. Dorastałem komentatorsko u boku głównie trzech osób: Hermes, Morgen, Destru. W późniejszym etapie także Kubika. Od wszystkich nauczyłem się wielu rzeczy, komentując jeszcze Counter Strike'a, ale na pewnym etapie i tak spotkałem swój szklany sufit. Dopiero kiedy zacząłem komentować ze specjalistami od League of Legends, byłem w stanie go przebić. Stałem się komentatorem, który mógł być czasem zadowolony ze swojej pracy. Mówię "czasem", bo myślę, że i tak mam sobie wiele do zarzucenia. Dzisiaj zresztą przede wszystkim nie czuję się już komentatorem i rzadko się tak nazywam, bo robię to bardzo okazjonalnie. Na pewnym etapie swojej przygody uznałem, że jest dużo osób kompetentnych w tej dziedzinie, a niekoniecznie takich, żeby ogarniać rzeczy organizacyjne. Stwierdziłem, że nie muszę na siłę być cały czas przed kamerą i za kulisami też będę się fajnie bawił, i tak jest. Daje mi to czasami dużo większą satysfakcję, ale czasami też zazdroszczę kolegom, że komentują jakiś fajny mecz.

A w kontekście tego, co napisał Patryk, wydaje mi się, że było to spojrzenie tunelowe na ten temat. To nie jest adekwatne do rzeczywistości, na pewno nie polskiej. Przecinanie się różnych szkół i warsztatów bardzo rozwija. Widzę to nie tylko po sobie, ale też po innych ludziach. Można wymieniać dużo przykładów. Ja się nauczyłem dużo od LoL-owców, a oni ode mnie. Tak samo z K1ksem, który przyniósł dużo fajnych rzeczy z Rainbow Six. Można wymieniać i wymieniać osoby, które tylko na tym skorzystały. Najlepszym przykładem jest TheFakeOne, który jest jednym z najlepszych komentatorów w LoL-u i VALORANT. To już zaprzecza tej tezie, bo Tomek pokazuje, że się da. Wystarczy ciężka praca i profesjonalne podejście.

[caption id="attachment_330566" align="alignnone" width="1120"]terp TheFakeOne VALORANT fot. Polska Liga Esportowa/Julka Szałapska[/caption]

Parę dni temu PLE ogłosiło także zupełnie nową inicjatywę pod nazwą Nowy Poziom. W niej gracze będą rywalizować w czterech tytułach, wśród których jest VALORANT. Mógłbyś pokrótce opowiedzieć o tym projekcie?

Projekt jest bardzo ciekawy. Ja się nim nie zajmuję, więc nie jestem może najlepszą osobą do tego, żeby opowiadać o wszystkich szczegółach, ale ogólny plan jest taki, żeby tworzyć lokalne podejście do rywalizacji. Wyciągnąć jeszcze bardziej rękę do młodych, amatorów i ludzi, którzy chcą zrobić pierwszy krok w stronę esportowej przygody. To inicjatywa, która ma ładną ideę. To jest bardzo trudne i rodzi duże wyzwania, żeby organicznie docierać do zawodników, którzy esportu jeszcze nie doświadczyli. Nowy Poziom to projekt, który ma za zadanie wyjść do poszczególnych miast i mniejszych miejscowości. Ma angażować ludzi na skalę, która nawet mnie przeraża. Cieszę się, że VALORANT też się tam znalazł.

Będę się przyglądał, bo liczę, że uda się wyłowić kolejne perełki. Bardzo mocno trzymam za to kciuki. Projekt nie będzie połączony z VEU, bo nie da się tego zrobić technicznie. Jestem jednak pewny, że będzie synergia, że ci gracze będą napływać. Będą robić pierwszy krok w Nowym Poziomie, a drugi będzie już w VALORANT EAST: UNITED. Sukces tutaj to jednak perspektywa kilkuletnia, bo na szybko nie da się czegoś takiego zrobić. Chodzi tu o budowanie fundamentów esportowych. Nikt jeszcze nie podchodził do tego aż tak kompleksowo i trzymam kciuki za Kamila, który steruje tym wszystkim i może liczyć na moje całkowite wsparcie.

Tuż po ogłoszeniu planu na franczyzę w 2023 roku przez Riot Games VALORANT EAST: UNITED opublikowało na swoich socjalach dość enigmatyczną wiadomość. Podobno zostajecie w ekosystemie VCT. Kiedy będziemy znać szczegóły, co do formy?

Cały czas jesteśmy Riotowym partnerem i zostajemy w strukturze globalnej. Nic się tutaj nie zmienia. Cały czas VALORANT EAST: UNITED będzie funkcjonować. Mogę więc już zaprosić nawet na sezon 4! Co do szczegółów... jak wiemy, sporo się zmienia. Cały ekosystem przejdzie modyfikacje, które pozytywnie wpływają na przyszłość esportu w VALORANCIE. Pod kątem tego, co u nas się zmieni, to na szczęście nie aż tak dużo. Cały czas będziemy podłączeni pod wyższą ligę, czyli VALORANT Regional League: East Surge, która przechodzi przez pewne cięższe momenty. Perspektywy są dobre i myślę, że w przeciągu miesiąca będziemy w stanie powiedzieć dużo więcej na ten temat. Gracze semipro i amatorscy nie powinni się martwić. Mogę obiecać, że nie zostaną w żaden sposób skrzywdzeni. Cały czas będzie okazja, żeby wspólnie z nami ten krok w stronę wielkiego grania wykonać.

Jak się czujesz wobec swoich predykcji na Champions? Dałeś FPX na pierwszym miejscu, potem Fnatic i DRX. Chcesz coś zmienić?

Zostanę przy swoich predykcjach. Europa troszeczkę płata figle swoim fanom, ale dalej stoję przy tym, że FPX powinno wygrać cały turniej. Na pewno mam wątpliwości co do drugiego miejsca Fnatic. Jakbym miał się z czegoś wycofać to właśnie z tego. Dalej uważam, że FPX i DRX będą w top 3. Ale jestem konsekwentny. Jak raz na coś postawię, to staram się tego trzymać. 

Jakieś ostatnie słowa dla czytelników?

Chciałbym wszystkich serdecznie zaprosić do rywalizacji w trzecim sezonie VALORANT East: United i na relację z rozgrywek na stronie Cybersport.pl, czyli naszego patrona medialnego. Bardzo się cieszę na tę współpracę! Będziecie mieli okazję przeczytać tutaj fajne materiały na stronie, którą darzymy sporą estymą. Cieszymy się, że udało się taką współpracę zaaranżować.


Całą drabinkę pierwszego Weekly Cupa poznamy o godzinie 16:00, kiedy zamknie się rejestracja. HUB-y wystartują natomiast już w poniedziałek. Transmisję z polskich meczów będzie można obejrzeć w tym miejscu. Więcej na temat VALORANT EAST: UNITED dowiecie się w naszej relacji tekstowej, która zostanie opublikowana po ogłoszeniu par.

 Śledź rozmówcę na Twitterze – Krystian „terp” Terpiński
 Śledź autora na Twitterze – Andrzej Kowalski