Tajemniczy Ormianin

Dlatego też gracze Virtus.pro we wspomnianych wyżej tytułach występowali jako Outsiders, grając w neutralnych koszulkach oraz pod neutralnym logiem. Niedawno jednak w organizacji doszło do roszad na szczeblu właścicielskim. Nowym inwestorem i jednocześnie dyrektorem generalnym został pochodzący z Armenii Aram Karamanukyan. Nowy działacz VP w esporcie był postacią anonimową, aczkolwiek sama ekipa przyznała, iż Ormianin działał wcześniej w branżach budowlanej oraz hotelarskiej. Od razu pojawiły się podejrzenia, że to niespodziewane ogłoszenie może być próbą obejścia sankcji nałożonych na Rosję, tamtejszą władzę i powiązane z nią podmioty.

Powrót Virtus.pro?

Nie wiadomo było przecież, jaką konkretnie część udziałów przejął Karamanukya i czy przypadkiem nie zyskał on pakietu większościowego. Tym bardziej że logo VP zniknęło ze strony dotychczasowego właściciela, czyli spółki ESforce. W końcu redakcja Escorenews.com uzyskała w tej sprawie komentarz od samego źródła. – Nasz nowy inwestor posiada prawa wyłącznie do znaku towarowego Virtus.pro. W związku z tym nasze drużyny we wszystkich dyscyplinach esportowych mogą i będą rywalizować pod nazwą Virtus.pro – zapewnili włodarze organizacji. I cóż, wygląda na to, że nie rzucali w tej kwestii słów na wiatr, bo efekty ich działań możemy już zauważyć.

Widać to chociażby po rankingu Dota Pro Circuit, do którego powróciło logo z charakterystycznym niedźwiedziem polarnym. To pozwala domniemywać, że już w drugim tygodniu października do eliminacji ostatniej szansy do The International 11 przystąpi zespół VP. Podobnie może być w tej sytuacji na scenie Counter-Strike'a. Tam gracze Outsiders Virtus.pro już za chwilę wezmą udział w Intel Extreme Masters Road to Rio, które będzie ostatnim przystankiem przed nadchodzącym Majorem CS:GO. Wcześniej zaś czekają ich jeszcze play-offy trwającego 16. sezonu ESL Pro League. Kto wie, może w obliczu próby wykorzystania luk prawnych już na Malcie podopieczni rosyjskiej organizacji przywdzieją swoje zwyczajowe barwy?