Zwolnij, zwolnij...

Przede wszystkim, to co rzuca się w oczy podczas rozgrywek w Call of Duty: Warzone 2.0, to znacznie wolniejsze tempo niż w przypadku pierwszej części. Jakie są tego przyczyny? Jest ich kilka, ale zdecydowanie najwyraźniejszą z nich jest nowa mapa, Al Mazrah, która jest ogromna. Dodatkowo jej zróżnicowanie pod kątem geograficznym – wzgórza, doliny, rzeka, miasto i mniejsze osady – sprawia, że trudniej jest się po niej przemieszczać, a pojazdy są mocno ograniczone, nie tylko pod względem szybkości, ale także paliwa, które musimy co jakiś czas uzupełniać. W WZ 2.0 zatem nie doświadczymy tak często jak w poprzedniku drużyn, które latają helikopterami od miejsca do miejsca, kasując kolejne oddziały przeciwników.

Kolejnym aspektem, który wpłynął na szybkość rozgrywki jest zawartość sklepów, a raczej jej częściowy brak. W stacjach zaopatrzeniowych nie istnieje możliwość zakupu zrzutów zaopatrzenia – te trzeba zdobyć, odnajdując Twierdze i pokonując przeciwników AI (a wspomnieć trzeba, że tych Twierdz jest zaledwie kilka w każdej grze). Alternatywnie poczekać można na publiczne zrzuty, ale gracze otrzymują je dopiero po kilkunastu minutach na polu bitwy, w przeciwieństwie do Warzone, gdzie ostatnimi miesiącami wystarczyło poczekać zaledwie około trzy minuty. W kioskach ograniczone zostały także BSP, które odnawiają się bardzo powoli, a czujniki pulsu posiadają baterie i wykrywają jedynie bardzo blisko znajdujących się wrogów. Wszystko to sprawia, że odnalezienie rywala jest po prostu o wiele trudniejsze. Podobny efekt osiągnięto przez zmniejszenie kontraktów-zleceń. Na Al Mazrah znajdziemy ich niewiele, przez co zmniejsza się liczba ofensywnych graczy.

Czy taka zmiana w tempie gry jest dobra? Zdecydowanie tak, ale w Warzone 2.0 trochę przesadzono. Twórcy muszą zrobić coś, by nieco ożywić środkowy etap rozgrywki. Tak jak walki na samym początku oraz końcu gry zdarzają się nadal stosunkowo często, tak w okolicy 10-15 minuty gry znalezienie wroga często po prostu graniczy z cudem.

Miej w głowie, nie w rękach

Warto zwrócić też uwagę na fakt, że Warzone 2.0 jest grą znacznie bardziej taktyczną niż jej poprzednik. Czym jest to spowodowane? Największy wpływ ma opisana wyżej zmiana dynamiki. Teraz ogromne znaczenie ma umiejętne poruszanie się po określonym obszarze, przemyślane używanie przedmiotów schowanych w plecaku oraz wykorzystywanie terenu na swoją korzyść. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że celne strzelanie w WZ 2.0 nie jest ważne, ale istnieją inne aspekty, które powodują, że sama ta umiejętność nie jest wystarczająca. W strzelance większość broni ma bardzo odczuwalny odrzut, więc tutaj celna ręka jest akurat bardzo przydatna. Strzelanie z karabinów snajperskich z kolei nie jest już tak proste i satysfakcjonujące, jak było to w poprzedniej części, bo nawet najcięższe snajperki nie są w stanie powalić wroga jednym strzałem w głowę na dalekim dystansie.

Jeśli natomiast chodzi o walkę na blisko, to tutaj zauważymy największe zmiany. Przede wszystkim, w silniku MW II i WZ 2.0 nie można już przedwcześnie anulować animacji ślizgania się, co było prawdziwą zmorą Call of Duty: Warzone. Powodowało to, że model postaci bardzo szybko zmieniał swój kształt, a dodatkowo w nieskończoność można było używać sprintu taktycznego, czyli najszybszego ze sposobów poruszania się na nogach. A skoro już mowa o bieganiu, to w Warzone 2.0 nie można już sprintować podczas uzupełniania pancerza. Jest to kolejna spora zmiana, bo wdanie się w strzelaninę jeden na dwóch albo próba szybkiego odnowienia zdrowia podczas walki muszą być teraz bardzo dobrze przemyślane.

Prawdziwy gigant

Kolejnym ogromnym plusem Warzone 2.0 jest wcześniej wspomniana już mapa, na której odgrywają się wszystkie potyczki. Nie dość, że Al Mazrah jest gigantycznym obszarem, to dodatkowo wszystkie jego elementy wydają się dobrze przemyślane. Osobiście jestem pod wrażeniem dwóch punktów – Al Mazrah City oraz Observatory. Poza tym mapa jest dobrze zbalansowana, bo silnych, pewnych miejsc jest bardzo mało, a ogromne zróżnicowanie sprawia, że dokładne zbadanie każdego elementu Al Mazrah wymaga nie tyle dziesiątek, co raczej setek godzin.

Oczywiście twórcy nie mogli zapomnieć o nostalgicznych mapach, które wywołują masę emocji wśród starych wyjadaczy CoD-a. W różnych miejscach Al Mazrah znajdziemy takie klasyki jak Highrise, Terminal, Quarry, Showdown czy Afghan. Co ważne, są one w stu procentach wkomponowane w cały duży obszar potyczek i nie wyglądają nienaturalnie, natomiast sokole oko gracza z łatwością będzie w stanie je rozpoznać.

Innowacje w Warzone 2.0

W Warzone 2.0 pojawiło się także wiele innowacji względem pierwszej części. Jedną z nich są wspomniane już Twierdze. Są to miejsca, których bronią żołnierze AI, a w których gracze mogą znaleźć łup najwyższej wartości oraz zrzuty zaopatrzenia. Warto dodać, że w każdej grze Twierdze pojawiają się w różnych miejscach, choć budynki, które mogą zostać oznaczone jako Twierdze obwieszone są żółtymi i pomarańczowymi flagami, więc można je rozpoznać z daleka. Pokonując wrogów z Twierdzy, drużyna otrzymuje klucz do Ciemnej Strefy – miejsca z jeszcze lepszym zaopatrzeniem strzeżonego przez jeszcze silniejszych wrogów, w tym Kolosa.

Nowością w Warzone 2.0 jest także nieprzewidywalna strefa. W poprzedniej części co kilka minut kurczyła się ona aż do momentu, kiedy była naprawdę mała, a następnie zaczynała się przesuwać. Tutaj istnieje kilka wariantów stref. Jeden z nich działa identycznie, natomiast w pozostałych w pewnym momencie strefa dzieli się na dwa lub trzy mniejsze niepołączone obszary, a proces ich sczepiania zachodzi dopiero w późniejszym etapie rozgrywki.

Jednak największy efekt "wow" wywołała na mnie atomówka, którą można aktywować i tym samym zwyciężyć w grze. Zdobycie jej jednak nie jest proste. Trzeba wygrać pięć gier z rzędu, by następnie w szóstej aktywowało się specjalne zadanie, którego wykonanie zakończy się popularnym w serii Call of Duty nuke'iem. Poza tym, że wygranie pięciu gier jest piekielnie trudne, to dodatkowo sam quest jest wymagający, a pozostali gracze z pewnością będą przeszkadzać w jego wykonaniu. Nic więc dziwnego, że przez pierwsze dni myślano, że atomówka jest jedynie żartem ze strony deweloperów. Mimo to, jest to bardzo ciekawy dodatek.

Nie ma gry idealnej

Nie można jednak powiedzieć, że Call of Duty: Warzone 2.0 jest ideałem. Przede wszystkim przed szereg wychodzą tutaj problemy natury technicznej. W dalszym ciągu bardzo często doświadczyć można niestabilnych serwerów, które są przyczyną wzrostu pingu oraz utraty pakietów w połączeniu, szczególnie w początkowych fazach rozgrywki, kiedy walkę toczy jeszcze około 150 graczy. Nie można też zapomnieć o błędach, które crashują grę w najbardziej niespodziewanych momentach. Twórcy bez wątpienia chcą pozbyć się tych niedogodności, ale na razie trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo konkretne daty aktualizacji, które miałyby wyeliminować te problemy, są jeszcze nieznane.

Jeśli natomiast chodzi o aspekty gry, przy których mógłbym pokręcić głową, to pierwszy na myśl przychodzi mi nowy gułag. Perspektywa współpracy z innym graczem, który na chwilę zostaje naszym sojusznikiem, wydaje się dość... optymistyczna. Prawda jest taka, że w większości przypadków każdy dba tylko o siebie, a bycie zależnym od losowego gracza jest nie do końca przemyślane. Myślę, że tutaj Infinity Ward podeszło do sprawy bardzo utopijnie, a rzeczywistość zweryfikowała fakty.

Jeszcze jedną rzeczą, która wymaga pilnej reakcji deweloperów, jest zbieranie przedmiotów. Jak wcześniej wspomniałem, nowy system lootingu wydaje mi się świetnym rozwiązaniem, ale czasami podniesienie z ziemi broni, kiedy wokół niej leży kilka plecaków i innych przedmiotów, graniczy wręcz z cudem. Podobne problemy sprawiają próby podniesienia ekwipunku z półek czy rozpoczynanie kontraktów. Innymi słowy, interakcje z przedmiotami są do bani.

DMZ – tutaj trzeba jeszcze trochę popracować

Warto wspomnieć, że nie samym battle royale'em Warzone 2.0 żyje. W dodatku do klasycznego trybu twórcy udostępnili także DMZ, czyli coś na styl Escape from Tarkov. Osobiście jednak taki sposób spędzania czasu przy grze mnie nie porwał. Zadania nie są zbyt ciekawe, a i w tym trybie brakuje jakiegoś większego celu. Ta część produkcji wymaga jeszcze wielu zmian i poprawek. Nic więc dziwnego, że deweloperzy postanowili nazwać obecną wersję jedynie betą.

A zatem, czy warto zagrać?

Podsumowując – zawartość, którą oferuje nam w tym momencie Call of Duty: Warzone 2.0, jest naprawdę niezła, ale grze jest daleko od ideału – nie tylko pod względem technicznym, ale także gameplayowym. Jeśli natomiast deweloperzy postanowią słuchać głosu graczy i poprawiać te elementy, które społeczność jednogłośnie wskazuje na mało satysfakcjonujące, to wkrótce może stanąć przed nami naprawdę topowa produkcja. Póki co bez dwóch zdań najlepiej spisała się grupa twórców odpowiedzialna za design, bo pod tym kontem Warzone 2.0 jest świetne.

Czy zatem warto spróbować swoich sił w Warzone 2.0? Pewnie. Szczególnie poleciłbym ją graczom, którzy mieli już wcześniej do czynienia z grami battle royale, ale każdy "świeżak" na pewno też znajdzie dla siebie coś, co przykuje jego uwagę. Warto pamiętać, że gra ta jest całkowicie darmowa, a więc Activision po raz kolejny postanowiło zrobić ukłon w stronę graczy.