OG 2 : 1 MOUZ
Inferno 9:16 | Overpass 16:13 | Mirage 22:19

Pierwszą mapą meczu było Inferno. Na taki właśnie wybór zdecydowało się OG i przez pierwsze minuty to ta ekipa rozdawała karty, w czym pomogła jej wygrana pistoletówka. Problem w tym, że ten stan nie trwał wiecznie. MOUZ uzdrowiło wreszcie swoją ekonomię, a gdy do tego doszło, Myszy wrzuciły wyższy bieg. Nawet bardzo dobra postawa F1KA, który momentami dawał z siebie 120%, nie pozwoliła jego ekipie wrócić na zwycięską ścieżkę, bo gracze niemieckiej organizacji byli po prostu zbyt mocni. W efekcie to oni schodzili na przerwę z prowadzeniem 9:6. Wynik nie był więc dobry dla OG, ale jeszcze nie beznadziejny. Ekipa naszego rodaka miała przecież jeszcze przed sobą grę w obronie i wydawało się, że może podjąć rękawicę. I dokładnie tak było – wydawało się. Tylko w jednym momencie, gdy Miklas i spółka zdobyli trzy rundy z rzędu, MOUZ mogło faktycznie poczuć się nieco zagrożone. Poza tym jednak Myszy nie musiały obawiać się swoich przeciwników, bo ci nie byli w stanie przeszkodzić im w triumfie w stosunku 16:9.

Kilkanaście minut później obie drużyny przeniosły się na Overpassa. A tam to znowu OG wystartowało lepiej, grając przy tym w obronie. Ale znowu też, jak wcześniej na Inferno, zespół spod znaku Red Bulla nie był w stanie przekuć tego w długotrwałą dominację. Zamiast tego MOUZ z czasem się otrząsnęło i nie tylko odrobiło wszystkie straty. Myszy bowiem parły przed siebie na tyle zdecydowanie, że jeszcze przed końcem pierwszej połowy udało im się wypracować skromne, jednopunktowe prowadzenie. Jakby tego było mało, to one po chwili okazały się lepsze w strzelaniu z pistoletów, co w teorii otworzyło im drogę do szybkiego powiększenia przewagi. Ale teoria tym razem nie szła w parze z praktyką, bo OG w 22. rundzie przejęło inicjatywę i nie oddało jej praktycznie już do końca. Nadal bardzo dobrze prezentował się F1KU, który napędzał akcje swojej drużyny i wydatnie przyczynił się do tego, iż wygrała ona 16:13.

Tak więc przed nami był jeszcze Mirage i to on miał przesądzić o tym, kto postawi znaczący krok na drodze do Spodka. Początkowo wydawało się, że zrobi to MOUZ, bo to właśnie ten zespół, chociaż grał w ataku, rozpoczął z wysokiego C i błyskawicznie dotarł do wyniku 5:0. Dopiero wtedy swój dorobek otworzyło OG, ale w kolejnych minutach prezentowało się dość nieśmiało i nie mogło liczyć na odrobienie strat. Zamiast tego F1KU i jego koledzy tuż przed przerwą tracili do rywali trzy oczka, a przed sobą mieli jeszcze grę po teoretycznie trudniejszej stronie. Ale mimo to podopieczni Caspera "ruggah" Due się nie poddali. Wręcz przeciwnie – do drugiej połowy przystąpili oni z nowym zapasem sił, który pozwolił im rzucić Myszom wyzwanie. Z każdą kolejną sekundą comeback stawał się coraz bardziej prawdopodobny. I faktycznie w 28. rundzie doszło do remisu! Niestety potem OG przegrało rundę i do decydującej potyczki przystąpiło na finansowych oparach. I prawie przegrało, ale wtedy wszystko uratował Abdul "degster" Gasanov, który swoim Tec-9 zgarnął dwa fragi przez smoke'a i w ten sposób doprowadził do dogrywki. Aby rozstrzygnąć losy tego spotkania, potrzebne było natomiast dwukrotne doliczenie czasu. Koniec końców jednak to formacja rodzimego nastolatka zdołała zgarnąć swój pierwszy punkt w fazie grupowej IEM Katowice.


Mecze można śledzić na transmisji ESL Polska na YouTube oraz na Twitchu. Po więcej informacji na temat IEM Katowice 2023 zapraszamy do naszej relacji tekstowej, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.

IEM Intel Extreme Masters