Ubisoft znowu próbuje
Francuski wydawca w minionych latach trafił na podatny grunt jedynie z Rainbow Six: Siege, które po dziś dzień posiada oddaną społeczność i wykształciło wokół siebie także scenę esportową. Ale inne strzały... Cóż, jeżeli pamiętacie takie produkcje, jak Hyper Scape czy Ghost Recon Phantoms, to nieźle, bo dziś są one albo już zapomniane, albo nawet nie zostały zauważone. Mimo to Ubi się nie poddaje i zamierza wprowadzić kolejne nowe IP. To znaczy, teraz jest ono nowe, bo początkowo włodarze znad Sekwany chcieli połączyć sieciowego FPS-a z nazwiskiem zmarłego w 2013 roku pisarza Toma Clancy'ego, który kojarzony jest też ze wspomnianymi R6 i GR, ale finalnie z tego zrezygnowano. Zamiast tego nadchodząca produkcja nazwa została po prostu XDefiant i przez ostatnie dni grono szczęśliwców, którzy załapali się do zamkniętej bety, mogło na własnej skórze przekonać się, co nasz czeka.
Ale wcześniej – czym w ogóle ów XDefiant jest? W praktyce to sieciowy dynamiczny FPS, którego akcja dzieje się w bliskiej przyszłości. Gracze dzielą się na dwie pięcioosobowe drużyny, które rywalizują między sobą w kilku różnych trybach. Przed samym meczem każdy z jego uczestników wybiera sterowaną przez siebie postać, a te pochodzą z innych produkcji Ubisoftu, m.in. Watch Dogs, Splinter Cella czy też wspomnianego już Ghost Recona. Agentów poza wyglądem różni również zasób posiadanych umiejętności. Na ten przykład członkowie DedSecu często korzystają z wieżyczek czy dronów, podczas gdy Echelon skupia się bardziej na czystej robocie, unikając wykrycia przez przeciwnika. W praktyce jednak każda z ekip dąży do tego samego, czyli tego, by eliminować przeciwników częściej, niż ci eliminują ją.
FPS do bólu klasyczny
Pomóc w tym ma szereg pukawek, które podzielono na kilka grup. Są więc karabiny szturmowe i snajperskie, pistolety maszynowe czy strzelby. Każdą broń możemy też modyfikować, bo w miarę naszych postępów i wbijania kolejnych poziomów będziemy odblokowywać nowe elementy, np. kolimatory, uchwyty czy skórki. Im więcej więc będziemy z danego oręża korzystać, tym lepszy z czasem się on stanie. Jest to więc system progresji doskonale znany osobom obeznanym z seriami Battlefield czy też Call of Duty. Ten drugi tytuł wspominamy tutaj zresztą nie po raz ostatni, bo deweloperzy z Ubi ewidentnie wzorowali się na o wiele bardziej uznanej i renomowanej marce przy tworzeniu swojego tytułu. Ma to jednak też swoje konsekwencje.
A te są takie, że na dobrą sprawę XDefiant niczym szczególnym się nie wyróżnia. Można powiedzieć, że pod wieloma względami to kolejny generyczny FPS oparty na modelu rozgrywki znanym już ze wspomnianego CoD-a. W efekcie, chociaż strzela się przyjemnie i rozgrywka jest satysfakcjonująca, to niespecjalnie zapada ona w pamięć. Gra nie ma bowiem niczego, co sprawiałoby, że choćby minimalnie odróżniała się ona od produkcji obecnych już na rynku. A to właśnie ma znaczenie przy ewentualnym sukcesie. Wystarczy spojrzeć na rynek battle royale, który był podzielony między Fortnite'a i PUBG: Battlegrounds – wiele tworów próbowało nawiązać do sukcesu tej dwójki, ale dopiero Apex Legends i Warzone zdołały to zrobić, bo paradoksalnie były inne niż dwójka liderów. Z kolei XDefiant inny specjalnie nie jest i nawet fakt posiadania licencji z pozostałych tytułów Ubisoftu niewiele w tym wypadku zmienia.
Czy XDefiant jest jakiś? Niekoniecznie
Wobec tego jedynym wyróżnikiem nowej pierwszoosobowej strzelanki pozostaje fakt, iż będzie ona darmowa. Pytanie, czy to wystarczy, by XDefiant na dłużej zaskarbił sobie sympatię graczy? Sam po udziale w beta testach mogę powiedzieć, że gra się naprawdę przyjemnie. Nie miałem wrażenia, by któraś z umiejętności czy broni była OP, co w sieciowych produkcjach z jednej strony ma znaczenie, a z drugiej często bywa problemem. Ale właśnie, pozostaje kwestia niewyróżniania się, przez którą fani konkurencyjnych dla produkcji Ubi tytułów nie będą mieli specjalnie powodu, by porzucać swoją ulubioną markę na rzecz debiutanta. Chyba że francuski wydawca nas zaskoczy i wymyśli jeszcze coś, dzięki czemu grając w XDefiant nie będę miał już wrażenia, że przypadkowo włączyłem wariację na temat Call of Duty. Mam wrażenie, że w przeciwnym wypadku o nadchodzącym FPS-ie wszyscy szybko zapomną i to mimo faktu, iż w gruncie rzeczy jest on przyzwoitą grą.