Ewolucja
W tym artykule przedstawiliśmy pobieżnie nową formę ulepszania kart. W ramach krótkiego przypomnienia: ewolucja nie kosztuje ani złota, ani jednostek. Wymaga zaś posiadania sześciu odłamków do każdego ulepszenia. W trakcie wykonywania różnych czynności w grze – podejmowania wyzwań, otwierania skrzynek czy nabijania przepustki – będziemy mogli zdobyć albo fragmenty konkretnych kart, albo uniwersalne, które będzie można wykorzystać w dowolny sposób. Te drugie nie podlegają też kategoryzacji zgodnie z rzadkością.
W ciągu jednego sezonu można zdobyć łącznie sześć takich przedmiotów. Niemniej część z nich znajduje się w obrębie płatnej przepustki. Oznacza to, że przy odrobinie szczęścia jesteśmy w stanie wyewoluować jedną kartę miesięcznie. I właśnie tyle ich będziemy dostawać przy okazji kolejnych aktualizacji. Proces więc będzie powolny i stabilny. Do końca roku przewidzianych jest około dziesięciu ewolucji, włączając w to cztery, które już poznaliśmy.
Dla zachęty dostajemy jednak dwa darmowe odłamki w sklepie oraz możliwość zawalczenia o kolejny poprzez udostępnione wyzwanie. Wymaga ono aż dziesięciu przeciwników, co dla niektórych graczy może się okazać dość trudne do przejścia. Niemniej po drodze zasilamy nasz portfel aż o 2700 sezonowych żetonów, które potem możemy wydać, chociażby na magiczne księgi. Warto więc sobie rozłożyć grę w czasie, ponieważ dziennym limitem jest raptem 1000 żetonów.
Obok gratisów stoi też bardzo okazała paczka z przedmiotami... o niezbyt zachęcającej cenie.
Darmowy odłamek | Zestaw za 599,99 zł |
Jak działają zmiany?
Nowy system wprowadzony do Clash Royale jest znacznie ciekawszy, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Nie opiera się on bowiem jedynie na wprowadzeniu "finałowego poziomu", po którym nic już nie nastąpi. Wręcz przeciwnie – po udoskonaleniu karty przy użyciu wyznaczonej liczby magicznych przedmiotów ta zdobywa nie tylko zwiększone statystyki, ale też swego rodzaju zdolność specjalną, która da jej prawdziwego kopa.
Jest w tym jednak pewien haczyk – aby skorzystać z wyewoluowanej karty, należy używać jej w trakcie meczu w określonym cyklu. Gdy wzmocnienie jest gotowe, jednostka zmieni swój wygląd, byśmy wyraźnie widzieli, że w danym momencie mamy dostęp do jej wyjątkowych umiejętności. Po tym użyciu cykl otwiera się na nowo. Tak więc niektóre karty będą silniejsze co drugie użycie, inne raz na trzy lub cztery przetasowania. To nie jedyna komplikacja. Każda talia ma wyznaczone jedno miejsce na wyewoluowaną kartę i to właśnie w nim musi być ulokowany ten bohater, z którego mocy chcemy w danym meczu korzystać. Nawet jeżeli cały nasz zestaw będzie oparty na samych ulepszonych postaciach, tylko jedna z nich będzie podlegać metamorfozie w trakcie gry.
Barbarians
- Zagrań do ewolucji: 1
- Umiejętność specjalna: dodatkowe 50% szybkości ataku po uderzeniu i 50% zwiększona szybkość poruszania się, kumulujące się do 150%
- Pozostałe statystyki: 9% więcej siły ataku i 30% więcej punktów życia
Wzmocnienie trwa tylko dwie sekundy, niemniej można je nakładać wielokrotnie. Biorąc pod uwagę bazową szybkość ataku poszczególnych jednostek w karcie, dobrnięcie do maksymalnych 150% szybkości ataku nie powinno być najmniejszym problemem. Tym bardziej że nasi słodcy złotowłosi Barbarzyńcy nie są już tak podatni na przyjmowanie obrażeń jak w swej oryginalnej formie. Po przemianie nie da się ich już zabić kosztującym o jednostkę eliksiru mniej Fireballem. Będzie też ciężko odciągnąć ich uwagę np. Goblinami. Cena skontrowania ich na mapie wzrasta więc dość znacząco. Wiemy jednak, że skutecznie radzą sobie z nimi pozostali bohaterowie, których dotyczy ewolucja. W przypadku większości talii jest to niestety cała trójka. Czyni to więc tę kartę prawdopodobnie najmniej ekscytującą z całego zestawu, jaki został nam na początek zaprezentowany i może ją uczynić najmniej używaną spośród całej czwórki.
Skeletons
- Zagrań do ewolucji: 3
- Umiejętność specjalna: po uderzeniu wrogiego obiektu przywoływany jest nowy szkielet (maksymalnie do 6 sztuk)
- Pozostałe statystyki: ilość jednostek zostaje zwiększona z 3 do 4
Choć bazowe statystyki szkieletów nie ulegają zmianie, ich zasadniczą przewagą tutaj jest ich koszt. Należy pamiętać, że karta ta wymaga wyłącznie jednego eliksiru, by zostać użytą. To czyniło ją zawsze bardzo wartościowym elementem talii opierających się na szybkim przetasowaniu. Ewolucja dodaje jej jednak ogromnego potencjału. Odpowiednio użyta może się bowiem zamienić w miniaturową wersję Graveyarda, w dodatku niemalże za darmo. Tym bardziej że szybkość wyskakiwania nowych Szkieletów jest większa niż w przypadku przywoływania ich przez Wiedźmę.
Z pewnością jednak duży ubaw będą mieli gracze Mother Witch, dla której karta ta będzie kolejną fabryką brykających świnek. Nie będzie też żadnej przyjemności z używania Szkieletów przeciwko wspomnianej w dalszej części tekstu Firecracker, nawet w jej podstawowej formie. Dalej będzie można je wyeliminować jednym strzałem od dosłownie wszystkiego, co w tej grze istnieje. Dlatego granie ich nie będzie łatwe i będzie wymagać odrobiny większej uwagi i przemyślenia, by w odpowiednim momencie, znienacka, zasypać przeciwnika falą małych stworków.
Firecracker
- Zagrań do ewolucji: 2
- Umiejętność specjalna: atak podstawowy będzie zadawał dodatkowe obrażenia rozłożone w czasie
- Pozostałe statystyki: 43% punktów życia, 33% większy zasięg odrzutu postaci przy ataku
Nasza drobnej postury koleżanka zdecydowanie warta jest zwrócenia oczu w jej stronę. Jej ewolucja bowiem dosłownie sprawia, że wszyscy wokół zapłoną. Każde trzecie użycie Firecracker zmienia jej atak podstawowy, czyniąc go z grubsza podobnym do Poisona. Każdy pocisk podpala grunt, zadając obrażenia rozłożone w czasie. Są one dużo mniej szkodliwe dla oponenta niż te z trucizny (choć dokładają drugie tyle obrażeń do jej ataku podstawowego), jednak zdecydowanie bardziej irytujące. Tym bardziej jeżeli weźmiemy pod uwagę ich obszar oraz sam zasięg ataku bohaterki. Co więcej, dodatkowo wzmocnione statystyki sprawiają, że już nie uda nam się jej pozbyć z użyciem samych strzałek, a przedostanie się do niej lekkimi jednostkami, nawet przed ewolucją, jest dość ciężkie. Zwiększa to więc nakłady pracy i koszty jej skontrowania.
W tym jednak przypadku nie obejdzie się bez lekkich problemów. Bohaterka generalnie nie należy do prostych w obsłudze zarówno przez rozpraszające się pociski, jak i mechanikę odrzutu przy używaniu ataków podstawowych, co czyni ją lekko nieprzewidywalną i łatwą do zmanipulowania. Połączenie z palącymi plamami czyni ją więc jeszcze trudniejszą. Obszar podpalenia sprawia, że dużo łatwiej przypadkowo uderzyć w królewską wieżę, aktywując ją przedwcześnie i ryzykując osłabienie skuteczności swojej ofensywy. Jakby nie patrzeć tylko dodatkowych kilka strzałów od króla może mocno namieszać.
Royal Giant
- Zagrań do ewolucji: 1
- Umiejętność specjalna: jego atak podstawowy jest w stanie odpychać otaczające go jednostki o 1 kafelka, zadając obrażenia.
- Pozostałe statystyki: 30% więcej punktów życia.
Szpanerska złota kula to nie tylko kilka punktów do prestiżu, ale też do umiejętności. Tradycyjny Royal Giant od zarania dziejów był jedną z najbardziej znienawidzonych kart wśród społeczności Clash Royale. Teraz jednak osiągnie nowe progi niechęci. I to w pełni uzasadnione.
Ewolucja sprawia, że nasz gigant jest w stanie atakować nie tylko budynki, ale też jednostki naziemne rozstawione naokoło niego. Jeżeli podejdą dostatecznie blisko, każdy atak w budynek odrzuci ich na znaczącą odległość, jednocześnie zadając całkiem spore obrażenia obszarowe. To zdecydowanie spowalnia naszą obronę, jeżeli nie posiadamy żadnych kart, które mogłyby atakować z góry, lub budynków takich jak Tesla czy Inferno Tower. Odepchnięcie Giganta jest w stanie wyeliminować bezproblemowo większość mniejszych jednostek jak Szkielety czy Gobliny. Jest to przepotężne narzędzie, czyniące go zdecydowanie bardziej samowystarczalnym.
Elitarny poziom
Ewolucja jest obiektem zachwytu wśród większości graczy. Nowa mechanika zawsze wzbudza zainteresowanie i z pewnością zachęci tłumy graczy do powrotu do Clash Royale choćby na krótką chwilę, by przetestować udoskonalenia. Czerwiec niesie jednak za sobą więcej aktualizacji. Pora wkroczyć na grząski grunt.
Na początku sezonu zapowiedziano, że piętnaste poziomy kart nie będą kosztować ani złota, ani kopii danych jednostek. Nie kłamano. Problem w tym, że wymagania postawione przed nami wcale nie prezentują się bardziej zachęcająco niż konieczność wydawania pieniędzy czy zdobywania wszystkiego na nowo celem dokonania progresu i ponownego wymaksowania naszego konta. Aby ulepszyć karty do rangi elitarnej, potrzebujemy bowiem kosmicznych ilości nowego magicznego przedmiotu.
Do tej pory w przypadku zdobywania kart, które mamy już na maksymalnym poziomie, konwertowane były one na złoto. W tym momencie będą się one zamieniać w Elite Wild Cards, które później będzie można użyć do ulepszenia upragnionych jednostek. Tracimy tym sposobem całkiem pokaźny zastrzyk pieniędzy. Niemniej zostanie nam to wynagrodzone zwiększoną ich ilością w skrzynkach, wydarzeniach czy przepustkach. Dodatkowo EWC będzie można zdobyć poprzez wymianę pozostałych dzikich kart oraz ksiąg. Jaki więc w tym wszystkim haczyk i co jest głównym źródłem niezadowolenia graczy?
Elitarny poziom | Konwersja Elite Wild Card |
Aby podnieść prestiż naszych jednostek do elitarnego, potrzeba aż 50 000 sztuk ulepszaczy. Słowo "prestiż" również zostało tu użyte nieprzypadkowo. Ulepszenie to bowiem, oprócz oczywistej satysfakcji, nie daje nam kompletnie nic. Tak, dokładnie. Deweloperzy stwierdzili, że dobrym pomysłem będzie wykorzystanie naszych ciężko wywalczonych zasobów na czystą radość z odblokowania kolejnego osiągnięcia. Warto dodać, że przy maksymalnym nakładzie czasu i pieniędzy, jesteśmy w stanie udoskonalić nie więcej niż dwie karty w miesiącu. Grając regularnie, acz bez proszenia się o zaburzenia snu i bankructwo, przeciętna osoba będzie miała jednak problem nawet z jedną kartą w sezonie i to zakładając, że już macie wszystko na czternastym poziomie.
Troszkę złości i masa miłości – ewolucja i poziom 15. w oczach graczy
Cała aktualizacja wywołała sporo zamieszania jeszcze zanim pojawiły się na jej temat jakiekolwiek szczegóły. Część osób z zaciekawieniem wypatrywała kolejnych informacji i to właśnie elitarny poziom kart wzbudzał przez pierwsze dwa tygodnie najwięcej emocji. Obiecany brak dodatkowych kosztów z pewnością zaintrygował niejednego gracza, bowiem Supercell nigdy nie był przesadnie skory do rozdawania czegokolwiek za darmo. Zwłaszcza progresu w grze, na której zarabia rocznie miliardy dolarów. Wypracowana przez deweloperów forma ulepszania kart finalnie zaskoczyła więc niewiele osób. Wszyscy jednak z całą pewnością poczuli się rozczarowani brakiem jakiejkolwiek użyteczności wprowadzonej zmiany.
Historia w niejednej grze jednak pokazała, że czasami modyfikacje, które zdają się być kompletnie pozbawione sensu, z czasem powoli go nabierają. Wśród twórców treści krążą domysły, że być może w przyszłości ten niewykorzystany potencjał elitarnego poziomu nabierze konkretnego znaczenia, a sama aktualizacja może być tylko podwaliną pod większy projekt. Wiemy bowiem, że powinniśmy dostać przynajmniej jeszcze jedną dużą paczkę w drugiej połowie roku.
Ewolucja, z drugiej strony, obeszła się początkowo trochę bez echa. Głównie dlatego, że nikt specjalnie nie porwał się na wyjaśnienie konceptu odbiorcom aż do połowy ubiegłego tygodnia, kiedy to dzień po dniu zaczęły wychodzić kolejne wpisy na Royale Api, podsumowane w sobotę jedną spójną notatką na stronie samego Clash Royale. I trzeba przyznać, że deweloperom zdecydowanie udało się zbudować w ten sposób napięcie, bowiem każdy śledził wychodzące informacje z dużym zaciekawieniem, coraz niecierpliwiej wyczekując premiery wymienionych powyżej kart.
Najlepszym dowodem na niemałe zainteresowanie tematem jest fakt, że po niespełna dziesięciu godzinach od premiery mamy już osoby, którym udało się ulepszyć przynajmniej jedną kartę. Ewolucja wymaga sporego zachodu, ponieważ zdobycie odłamków wcale nie jest ani łatwe, ani tanie. A to oznacza, że graczom rzeczywiście zależało na przetestowaniu nowych mechanik.