Krystian Dziok: Jesteśmy na Esport Gra by WK Dzik. Jak się bawisz, izak?
Piotr "izak" Skowyrski: Mimo tego, że odpadliśmy w grupie i zaliczyliśmy dwie dość bolesne porażki, to bardzo dobrze. Chociaż jedno spotkanie udało się wygrać, strzelić jakieś bramki, więc to akurat jest spoko. Ale też chyba nie mierzyliśmy przesadnie wysoko. Wiedzieliśmy, że jesteśmy tutaj głównie po to, by się dobrze bawić. Chłopaki też nie są w najlepszej kondycji fizycznej, bo wiadomo, że skupiają się na Counter-Strike'u, na tym, żeby trenować mentalnie itd. Zabawy jednak było sporo, ja zresztą bardzo lubię chłopaków. Mnóstwo godzin spędziliśmy razem na TeamSpeaku, grając ze sobą w gry czy po prostu plotkując o esporcie. Zawsze mam z nimi fajny vibe i dlatego też fajnie było z nimi zagrać.
Czy twoja obecność tutaj oznacza, że w przyszłości zobaczymy EMERITOS BANDITOS, ale w wydaniu piłki nożnej?
Na pewno będą jakieś przymiarki do piłki nożnej. Bo pasha uwielbia piłkę nożną, SAJU tak samo. PAGO też czasami sobie pogrywa, więc postaramy się coś pograć. Może jakieś mecze, może jakieś turnieje, zobaczymy. Myślę jednak, że fajnie by się to oglądało, bo jest tam sporo talentu. Jakby jeszcze dodać do tego trochę kondycji, to myślę, że moglibyśmy na takim turnieju namieszać.
Pytam o to wszystkie osoby, z którymi tutaj rozmawiam. Czy według ciebie powinno być więcej takich eventów esportowych, które nie są tylko turniejami o jakąś stawkę, ale mają też charakter rozrywkowy?
Myślę, że tak. Tylko ostatnio w Polsce tak naprawdę nie ma zbyt dużo lanów, które zawsze były świetną okazją, by się integrować, poznać ludzi, z którymi gra się FACEITY czy różne inne ligi. To po pierwsze, a po drugie powiedziałbym, że brakuje mi wciąż turnieju, który byłby w połowie esportowy, a w połowie sportowy. Gdyby tak np. połączyć rozgrywki CS-a na serwerze z np. rozgrywkami piłkarskimi. Wymyślić odpowiednią punktację, odpowiednie zasady typu "jeden mecz w piłkę, jeden na Mirage'u". Później połączyć jakoś ten wynik, żeby wyszedł końcowy rezultat. To byłoby ciekawe i dla samych zawodników, i jednocześnie dla widzów.
Wspominasz o połączeniu sportu tradycyjnego i esportu. A przecież jesteś teraz jednym z włodarzy GOATS. Z racji tego, że masz bliski dostęp do Boxdela i Wojtka Goli, którzy są związani z federacją freakfightową, to może coś w tym kierunku – połączenie esportu i sportów walki?
To na pewno byłoby ciekawe wydarzenie. Nie wiem zresztą, czy za granicą nie było już czegoś takiego. Chociaż w tamtym wypadku były to chyba walki z szachami. Ale powiedzmy, że przymiarki do połączenia wysiłku fizycznego z mentalnym już były. Czy to jest do połączenia? Wydaje mi się, że to byłoby już za trudne do zrealizowania. Chyba nie ma co iść aż w taką stronę, bo same walki freakfightowe tak naprawdę wciągają i w tym wypadku esport byłby pewnym hamulcem. Ale fajnie byłoby go połączyć np. z piłką nożną, siatkówką, koszykówką, a może z jakimiś konkurencjami siłowymi? Gdyby pójść w taką stronę, to można by w fajny sposób promować esport. A jednak freakfightowe gale, chociaż nie ma już tendencji wzrostowej, która była wcześniej, to i tak są chętniej oglądane niż turnieje esportowe. I przejęły one trochę rynek, jeżeli chodzi o widownię i o streamy. Dlatego lepiej byłoby promować esport dyscyplinami tradycyjnymi.
Jak to się w ogóle stało, że izak znalazł się w GOATS? Mamy tam obok ciebie innych influencerów, ale też jesteś jedyną osobą, która jest z całkowicie innej branży.
To prawda i pewnie nie ma dnia, żebym sam się nie zastanawiał, co ja tam właściwie robię <śmiech>. Ale czułem, że od lat właściwie się nie rozwijam, stoję w miejscu, a jak stoisz w miejscu, to się cofasz. Tak to jest w biznesie. Czułem, że brakuje mi wiatru w żaglach, że trudno znaleźć mi motywację, żeby odpalać kolejnego streama z CS-a, z Warzone'a, czy z czegokolwiek innego. Gdy więc po jednym afterze gali FAME MMA napisał do mnie Wojtek z "izak, załóżmy razem kanał", to nawet nie pytałem już, co mielibyśmy tam robić, tylko od razu odpowiedziałem "Spoko". Wiedziałem, że to będzie fajna okazja, żeby wyjść ze swojej strefy komfortu i zrobić coś innego.
Marzyło mi się w ogóle, żeby zrobić taki randkowy content, gdy oglądałem razem z Paulinką Love Island w telewizji. Oglądaliśmy, co tam ludzie wyczyniali i komentowaliśmy to na bieżąco. Wtedy do mnie dotarło, że nikt tego w ogóle w polskim internecie nie robi, a ma to naprawdę super oglądalność. Patrzyłem też na sociale czy to Hotel Paradise, czy Love Island i widziałem, ilu ludzi to śledzi czy komentuje. Więc jeżeli to działa w telewizji, to wiedziałem, że zadziała w internecie. Sam zresztą planowałem zrobić u siebie na Twitchu serię "love or host", czyli edycję ze streamerami, w której jeden streamer randkuje z 10 streamerkami albo jedna streamerka z 10 streamerami. Ale kiedy przyszedł Wojtek, to stwierdziłem, że zamiast tego zrobię to razem z nim, tylko że na YouTube. Potem dołączyli Kacper Błoński, Sylwester Wardęga i na końcu Michał "Boxdel" Baron. I tak powstało GOATS.
Zostawiając temat GOATS – jak zapatrujesz się na nadchodzącego CS-a 2?
Dla mnie to jest fajny powiew świeżości. Jak mówiłem, sam czułem, że stoję w miejscu i nie mam motywacji, żeby cały czas grać w CS-a. No, może kiedy przychodziły duże turnieje, to robiłem to z dużą przyjemnością. To jest coś, co zawsze mnie uskrzydlało, ale wiedziałem też, że po Majorze znowu będzie przestój. Wiem jednak, że dzięki CS-owi 2 wielu ludzi się CS-em zainteresuje. Myślę też, że wielu innych do CS-a wróci. Będzie też więc okazja, żeby postreamować i żeby ponagrywać coś fajnego dla ludzi.
Wydaje mi się więc, że to będzie też fajny powiew świeżości w moim życiu youtube'owym. Ale z drugiej strony też dobra okazja, żeby CS-a w ogóle odświeżyć, bo przecież CS:GO jest na rynku już 11 lat. To CS, który był najdłużej na rynku i nie miał żadnego zastępstwa. Przecież, gdy było 1.6 to trwało to może ze cztery lata i wyszedł Source. Potem minęło kolejne osiem lat i wyszło CS:GO. A tutaj to już 11 lat, więc faktycznie to jakaś zmiana, zwłaszcza graficznie. Ten silnik będzie też później dużo łatwiejszy do usprawniania, wydawania aktualizacji itd. Widać też, że Valve coraz lepiej radzi sobie z komunikacją. Wiadomo, że to jeszcze jest daleka droga, by pod tym względem dorównać największym firmom w świecie gamingowym, ale widać, że to idzie w dobrym kierunku.
Ostatnio polska społeczność żyje sukcesami 9INE. Na Pasha Gaming Camp rozmawiałem o tym z pashą i on cieszył się, że w końcu mamy drużynę, która rywalizuje na topowym poziomie. A ty, izak, sądzisz, że 9INE może ponownie przyciągnąć Polaków do CS-a?
Myślę, że 9INE pokazało już trochę, jaki jest potencjał. Grali przecież w pierwszej fazie Majora i wtedy w peaku na streamie było zdaje się około 115 tysięcy osób. To pokazuje, jaki jest głód polskich fanów, jeżeli chodzi o oglądanie Polaków na Majorze. Takie wyniki miałem u siebie z 6-7 lat temu, kiedy na Majorach walczyli jeszcze Virtusi. To jest pierwszy podryg, bo myślę, że potrzeba jednak trochę więcej niż tylko ten jeden występ. Ale teraz zbliżają się turnieje, w których 9INE też będzie brało udział. Na pewno więc będzie kolejna okazja, żeby udowodnić swoją wartość na scenie CS-a. I żeby powalczyć o kolejne punkty w rankingu, by skoczyć wyżej.
Pierwszy krok już wykonali, chociaż myślę, że to może nie wystarczyć, by przekonać ogromną grupę ludzi. Polska społeczność jest taka, że taki sukces to może być za mało, by cała ona nagle za tym poleciała. Jak to było np. w przypadku skoków narciarskich przy Małyszu albo Stochu, czy też jak było w przypadku siatkówki, gdy Polacy wygrywali mistrzostwa Europy i świata? To były sukcesy, które przyciągały masę fanów. A samo dostanie się na mistrzostwa świata czy Europy, to jest trochę za mało, prawda? Ale jak już dochodzimy do fazy pucharowej albo do finału, to nagle okazuje się, że pojawia się rzesza fanów. I na to czekam – aż 9INE będzie dochodziło do półfinału, do finału albo wygra turniej tier 1. Bo to będzie strzał, który na przyciągnie wiele osób.
Z mojej strony to wszystko. Chciałem ci serdecznie podziękować, izak, i życzyć dobrej zabawy.
Dziękuję bardzo.