Emocje po Ultralidze TFT już zdążyły nieco opaść. W jej trakcie pojawiły się jednak dwa krótkie wywiady, do których zdecydowanie warto się odnieść. Ujawniły nam one bowiem nieco planów na przyszłość, jakie reprezentanci Riot Games w Europie snują względem kompetytywnej sceny Teamfight Tactics. W trakcie turnieju wypowiadali się Grzegorz Szabla, senior brand manager Riot Games, odpowiedzialny za VALORANTA oraz TFT, a także Maximilian Wischow, product lead TFT EMEA esports.
Ultraliga TFT w przyszłości
Według Grzegorza Szabli największy rozwój sceny esportowej TFT odbył się na przestrzeni dwóch ostatnich lat. Ultraliga była pierwszym TRC, pierwszą lokalną ligą, w której testowano impakt TFT jako gry kompetytywnej. Dzięki temu udało się stworzyć kilka gwiazd, wypromować ludzi. I to pomogło ściągnąć więcej ludzi do gry. W ciągu ostatnich trzech lat pozwoliło im to prześcignąć pierwotne oczekiwania.
Jako iż Rioter najbardziej związany jest właśnie z naszą sceną, to na niej skupił znaczną część swojej wypowiedzi. Nie mógł jednak zdradzić konkretnych planów na przyszły sezon Ultraligi. Zasugerował niemniej, że organizatorzy planują rozwijać się w nakreślonym w tym roku kierunku. Wskazał wyraźnie na zwiększanie prestiżu wydarzenia poprzez międzynarodowy streaming na lolesports oraz casterów komentujących turniej w języku angielskim. Chcą w ten sposób wypromować polską scenę esportową na arenie międzynarodowej i stworzyć wokół niej społeczność, która będzie wykraczać poza granice naszego kraju. Liczą, że dzięki takim posunięciom nasi zawodnicy staną się bardziej rozpoznawalni i nawet jeżeli nie przełoży się to na wyniki esportowe, może sprawić, że gracze będą szerzej wspierani, chociażby w trakcie takich turniejów, jak Golden Spatula Cup.
EMEA jako region innowacyjności
Zadaniem zespołu Maximiliana Wischowa jest zbudowanie ekosystemu dla zawodników, który będzie działał optymalnie. To właśnie oni pracują nad zapoczątkowanym w 2021 Rising Legends, z Golden Spatula Cup w składzie. Gdy tworzyli wydarzenie, mieli przed sobą jeden cel – uczynienie jej tak bardzo przystępną i otwartą na wszystkich zawodników, jak to tylko możliwe. Nie chcieli tworzyć ekskluzywnego środowiska. Wciąż jednak nad tym pracują i doszlifowują format kwalifikacji. Jego zdaniem w dalszym ciągu nie odnaleźli tej finalnej formuły rozgrywek TFT. Dlatego z każdą edycją dodają nowości i planują kolejny raz zredefiniować rozgrywki w 2024. Mimo tego, że ogólny zarys aktualnego formatu jest dla nich satysfakcjonujący, wciąż chcą wprowadzić kilka zmian i jeszcze trochę poeksperymentować.
Jego zdaniem to właśnie EMEA w znacznym stopniu definiuje, jak scena esportowa Teamfight Tactics wygląda na całym świecie i jaki kształt przybierają turnieje. Stwierdził, że nawet w ligach lokalnych, takich jak Ultraliga, poziom produkcyjny jest niezwykle wysoki, co świadczy o naszej innowacyjności. Co więcej, w jego mniemaniu Polska stawia pozostałym ligom w Europie bardzo wysoką poprzeczkę. Powiedział, że na tle pozostałych regionów nie tylko jesteśmy jednymi z pierwszych, ale też przodujących.
Pochwalił się również wyprzedanymi biletami na finały TFT Rising Legends. Wróży to niesamowicie dobrze przyszłości rozgrywek i otwiera perspektywy na dalszy rozwój. Zapytany o potencjalne pójście w ślady TFT Vegas Open, które na ten moment jest najbogatszym wydarzeniem związanym z grą na świecie, odpowiedział, że zastanawiają się nad takimi możliwościami. Na podejmowanie tak dużych kroków może być jednak jeszcze za wcześnie.