Fnatic 3:2 MAD Lions MAD Lions

Jednostronny początek finału dolnej drabinki LEC

Po względnie spokojnym starcie przedostatniej serii LEC przyszedł czas na drobne potyczki (i ikoniczną już Fnatic-pauzę – jedną z wielu tego wieczoru). Powrót na ekrany zwiastował pierwszą poważniejszą walkę w dolnej części rzeki. Ta potoczyła się po myśli Czarno-Pomarańczowych, ale Lwy odgryzły się kilkadziesiąt sekund później. W kolejnych minutach obie formacje wymieniały cios za ciosem, jednak niewielka przewaga w złocie i dwa smoki znalazły się na koncie Ivána "Razorka" Díaza i spółki. Po następnej wygranej bitwie ekipa Trymbiego dopisała do swojego konta Nashora, trzeciego drake’a i kilka dodatkowych eliminacji. MAD Lions znaleźli się w sytuacji bez powrotu, a ich Nexus upadł po raz pierwszy jeszcze przed 25. minutą.

Drugie spotkanie rozpoczęło się nieco lepiej dla podopiecznych Jamesa "Maca" MacCormacka. Rozpędzony Yasin "Nisqy" Dinçer siał postrach na środowej alei, jednak Razork przytomnie starał się utrzymywać pozostałe części mapy w ryzach. Pojedynek był tak wyrównany, że po dwudziestu minutach wciąż nie sposób było określić faworyta. Ostatecznie zawodnikom Fnatic udało się wyłapać przeciwnego dżunglera w okolicach Barona i to wystarczyło, aby przejąć fioletowe wzmocnienie. Taliyah w rękach hiszpańskiego leśnika, podobnie jak w starciu z EXCEL ESPORTS, tak i tym razem okazała się kluczowa. Drugi Nashor przejęty przez Czarno-Pomarańczowych dostarczył im przepustkę do kolejnego zwycięstwa i postawił brytyjską organizację o krok od finału.

Pentakill Carzzy'ego i powrót MAD do serii

Pierwsze minuty trzeciego pojedynku również rozegrały się na korzyść MAD Lions. Lwom udało się przejąć dwa pierwsze smoki i Herolda, a także zapewnić sobie drobną przewagę w złocie. Leśnik Czarno-Pomarańczowych rozpoczął natomiast od trzech szybkich wywrotek. Choć Fnatic w odwecie zgarnęło kilka eliminacji, to walka na Baronie zakończona pentakillem dla Matyáša "Carzzy'ego" Orsága przypieczętowała losy tego spotkania. Kolejna szalona walka zwyciężona przez ekipę Zdravetsa "Hylissanga" Galabova dostarczyła MAD Duszę Smoka Oceanicznego, a chwilę później – pierwszy punkt w serii.

Zawodnicy hiszpańskiej organizacji rozpoczęli grę numer cztery sporym błędem. Próba zanurkowania na dolnej alei obróciła się przeciwko nim i pozwoliła Fnatic wyjść na delikatne prowadzenie. To utrzymywało się przez kilka kolejnych minut, jednak powoli rozpędu nabierać zaczął Javier "Elyoya" Batalla. Niespodziewanie mapa przeobraziła się w prawdziwą rzeź, po której większość graczy po obu stronach przez kilkanaście sekund oglądała szary ekran. Żadna z formacji nie zamierzała zwalniać, jednak w kolejnych walkach to MAD wychodziło górą. Rozpędzone Lwy otworzyły przeciwną bazę natychmiastowo po przejęciu Barona i kilkadziesiąt później doprowadziły do piątego spotkania.

Wszystko sprowadziło się do BO1

Emocje w ostatnim starciu sięgały zenitu, a żadna z drużyn nie chciała posunąć się do zbędnego ryzyka. W rękach większości zawodników pojawiły się komfortowe wybory na wagę piątej gry. Zarówno Fnatic, jak i MAD Lions bały się pociągnąć za spust, pomijając drobne potyczki i pojedyncze eliminacje. Na tych odrobinę lepiej wychodziła formacja Trymbiego. Pierwsza większa walka na trzecim smoku również nie wyłoniła faworyta tego spotkania. Przełom nastąpił na Baronie, który został przejęty przez Lwy. Te nie nacieszyły się nim jednak zbyt długo, gdyż Czarno-Pomarańczowi natychmiastowo wymazali czterech rywali, pogłębiając swoją przewagę. Decydująca okazała się następna walka na smoku – tam Marek "Humanoid" Brázda i spółka dokonali ostatecznej egzekucji, a następnie poszli prosto po wrogi Nexus i miejsce w wielkim finale.


LoL-owe El Clásico już jutro! Spotkanie G2 Esports kontra Fnatic rozpocznie się standardowo o godzinie 18:00. Transmisja dostępna będzie na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Więcej informacji na temat bieżącej odsłony LEC znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru:

LEC 2023