Fnatic | 1:3 | G2 Esports |
G2 rozpoczyna finał LEC od dwóch szybkich ciosów
Pierwsze minuty wielkiego finału LEC niewątpliwie przebiegały po myśli G2. Nieudane zagranie Fnatic na dolnej alei obróciło się przeciwko Trymbiemu i spółce. Samurajom udało się znaleźć kilka wczesnych eliminacji, jednak Czarno-Pomarańczowi nie pozostali im dłużni, szybko zbliżając się w złocie do swoich rywali. W kolejnych walkach ekipa Rasmusa "Capsa" Winthera ponownie wykreowała dla siebie więcej przestrzeni, tym razem wyraźniej już zaznaczając swoje prowadzenie. Prawdziwy przełom nastąpił na Baronie – tam właśnie Martin "Yike" Sundelin znalazł fenomenalne otwarcie, a G2 wymazało całą piątkę przeciwników z mapy. Bohaterskie zagrania Marka "Humanoida" Brázdy nie wystarczyły, aby obronić Nexus. Kilka minut później mistrzowie lata sięgnęli po swoje pierwsze zwycięstwo w tej serii.
Drugie starcie również rozpoczęło się od pomyślnych wymian i pierwszej krwi na konto Samurajów. Na bocie zobaczyliśmy powtórkę z serii z MAD Lions – Lissandrę w rękach Mihaela "Mikyxa" Mehle. W przeciwieństwie do poprzedniej gry Fnatic nie mogło znaleźć skutecznych odpowiedzi na żadnej z alejek, przegrywając na wszystkich frontach. Różnica w złocie w 15. minucie wynosiła już niemal 10 tysięcy. Dziesięć eliminacji wybiło także kilkadziesiąt sekund później na koncie Stevena "Hansa Samy" Liva. Znalezienie powrotu do tej rozgrywki graniczyłoby z cudem – a ten się nie wydarzył. G2 skrupulatnie prowadziło oblężenie, po drodze przejmując Nashora i przerzedzając szeregi Czarno-Pomarańczowych. Formacja Trymbiego uległa ponownie po zaledwie 25 minutach.
3:0? Nie tym razem
Spotkanie numer trzy rozwijało się najwolniej ze wszystkich. Pojedyncze eliminacje i wymiana obiektów neutralnych to jedyne, na co pokusiły się obie formacje we wczesnym etapie rozgrywki. Przewaga na środku powoli klarowała się w rekach Capsa, ale na górnej alei Martin "Wunder" Hansen sprawował zdecydowane rządy. Po raz pierwszy w tej serii to Fnatic udało się objąć prowadzenie w złocie. Humanoid i spółka nie nacieszyli się nią zbyt długo, gdyż Samuraje szybko doprowadzili do wyrównania, wygrywając walkę drużynową na smoku. Kolejna potyczka przywróciła jednak nadzieje Czarno-Pomarańczowych. Podopiecznym Tomáša "Nightshare'a" Kněžínka udało się zgładzić Nashora i utrzymać przy życiu w finale LEC, zdobywając upragnione zwycięstwo.
Fnatic otworzyło kolejne starcie po raz pierwszy eliminacją na swoje konto. Kolejne minuty nie były jednak dla ekipy Trymbiego równie łaskawe. Fenomenalnie przeczytane zagranie na dolnej alei przyniosło G2 dwa zabójstwa i niewielką wypłatę dla Dravena. Mimo to Czarno-Pomarańczowi nie zamierzali się załamywać, odpowiadając zabójstwem i zmuszając przeciwników do użycia błysków w górnej części mapy. Nie pozwoliło to jednak w pełni zanegować przewagi, która rosła na korzyść Samurajów. Kolejne niefortunne zanurkowanie ze strony Ivána "Razorka" Díaza i spółki przypieczętowało losy tej rozgrywki. Szanse na powrót do spotkania umierały wraz z kolejnymi eliminacjami, które wpadały na konto Hansa Samy. Przejęcie Barona i bazy rywala okazało się dla G2 kwestią chwili. Po niecałych 24 minutach czwartej gry Caps i spółka sięgnęli po kolejny już puchar LEC.
To już wszystko w tym sezonie LEC. Zmagania europejskich drużyn powrócą dopiero w październiku. Jeszcze przed mistrzostwami świata zobaczymy serię kwalifikacyjną pomiędzy Teamem BDS a Golden Guardians. Transmisja dostępna będzie klasycznie na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube.