Michał Rosiak: W 2022 roku pierwszy raz w trakcie głównego sezonu opuściłeś polską scenę. Czułeś, że to najwyższa pora na zmianę otoczenia?
Łukasz "Pyrka" Grześkowiak: Tak, już w sumie od bardzo dawna myślałem, żeby grać za granicą. I kiedy była opcja dołączenia do ekipy zagranicznej, do jakiejś innej niż polskie AGO ROGUE, to po prostu tam poszedłem. Aczkolwiek nie była to moja najlepsza decyzja. Natomiast jestem wdzięczny za to, że mogłem zobaczyć, jak to wygląda. Pierwszy split był spoko, odpadliśmy w pierwszej fazie play-offów. Miałem większe ambicje, ale niestety się nie udało. Za to drugi był bardzo słaby ze względu na wewnętrzne problemy i brak zgrania.
Co zatem nie poszło po waszej myśli podczas letniego splitu?
Tak naprawdę problemy zaczynały się już w poprzednim splicie. A latem wydaje mi się, że po prostu nic nie kliknęło. Tak szczerze, to nie byliśmy w ogóle drużyną i po prostu bardzo trudno się grało. Nigdy nie byliśmy na tym samym poziomie i trudno nam było się zrozumieć, także kompletnie nic tam nie działało.
A jak oceniasz organizację? Bo mówi się, że Movistar to pełny profesjonalizm. Widać było różnice, nawet w porównaniu z AGO ROGUE?
Na pewno. Jeśli chodzi o organizację w Movistar Riders, to nie mam żadnych zarzutów. Naprawdę swoją robotę wykonywali świetnie. Jedynie szkoda, że gracze nie dowieźli. Natomiast organizacja jest bardzo dobra.
Jak oceniasz swoje indywidualne występy? W czym najbardziej się rozwinąłeś i pod jakim względem?
Tak szczerze to dokładnie nie pamiętam wszystkich gier, ale na pewno granie zespołowe i zrozumienie się z zespołem jest u mnie na pierwszym miejscu. Nie wiem, czy tak bardzo sprogresowałem, gdyż nie wydaje mi się, że grałem słabo podczas letniego splitu w Movistar Riders. Po prostu jako cała drużyna byliśmy w słabej sytuacji. Także wydaje mi się, że na pewno uczyniłem progres i przechodząc do grającego w lidze hiszpańskiej Case Esports chciałem zrobić krok do tyłu, żeby później zrobić dwa do przodu. Chciałem mieć na koncie jakieś osiągnięcie, a takim byłoby dostanie się do Superligi. Na ten moment sobie uświadomiłem, że jestem w stanie to zrobić i na pewno na następny sezon będę szukał ofert w najlepszych ERL-ach.
Do tego jeszcze wrócimy. A jak wyglądał twój proces przejścia do Case Esports? Miałeś problem w tym sezonie ze znalezieniem drużyny? Czy miałeś oferty z innych zespołów z głównych lig?
Miałem oferty od drużyn z pierwszej dywizji. Po zajęciu 10. miejsca w Superlidze nie chciałem dołączyć do drużyny, która byłaby na dnie tabeli. W tym roku chciałem mieć dobrą zgraną drużynę, żeby móc powrócić do grania na wyższym poziomie. Dlatego wybrałem grę w drugiej lidze, bo jednak nie oszukujmy się, po 10. miejscu w ERL-u nie dostaniesz dobrych ofert.
Patrząc na wasz skład, od razu pewnie celowaliście w zdominowanie drugiej ligi i późniejszy awans do Superligi.
Tak, pierwotnym założeniem była promocja do Superligi. Nic innego nas nie obchodziło, ponieważ po to gra się w drugiej lidze, by dostać się do pierwszej. Na razie wszystko, co chcieliśmy, to osiągnęliśmy.
Była na was duża presja ze strony organizacji, żeby osiągnąć ten wynik?
Nie odczuwam tego. Na pewno każdy ma z tyłu głowy, że po to dołączyło się do tej drużyny, by wygrać i awansować z organizacją do Superligi. Ale nie wydaję mi się, by wywierało to na kimś presję.
A jak wyglądają warunki w organizacji słynnego Casemiro. Brazylijski piłkarz was czasem odwiedza w biurze?
Odwiedził nas dwa razy. Raz akurat byliśmy w biurze, ale graliśmy scrimy, także po prostu graliśmy dalej. Natomiast ogólnie warunki mieszkalne są bardzo dobre. Mieszkamy w domu jednorodzinnym, na obrzeżach. Także jeśli chodzi o komfort i przestrzeń poza pracą, to jest naprawdę fajnie. A biuro też jest okej. Mamy 15-20 minut drogi do niego autem, więc jest w porządku.
Na przestrzeni całego roku waszym głównym rywalem byli Wizards. Czułeś, że jesteście od nich dużo lepsi, czy nie było aż takiej różnicy poziomów?
Wizards grali bardzo czytelnie i mieli wyrobione schematy, które się zawsze powtarzają. Była to na pewno najlepsza drużyna w drugiej lidze poza nami i potrafiła z nami urywać poszczególne gry, ale nigdy nie czułem takiej presji. Jedynie wiedziałem, że mogą urwać nam pojedynczą grę, jak nam się noga powinie.
W tym tygodniu rozpoczął się turniej promocyjny, a wy wczoraj pokonaliście 3:0 Guasones ZAMULKA. Spodziewałeś się, że pójdzie wam aż tak gładko?
Tak szczerze spodziewałem się od Guasones czegoś więcej, że będzie trudniej. Miałem z tyłu głowy, że raczej wygramy, aczkolwiek w Guasones po słabym splicie ludzie przestali ze sobą współpracować. Po grze było widać, że nie grają razem. Nie zagrali najlepiej, było widać, że nie są na tym samym poziomie i nie mają fundamentów drużynowych, które powinny tam być, grając w pierwszej lidze.
W finale zagracie o awans z UCAM Tokiers. Ekipa Xeonerra prezentuje się twoim zdaniem lepiej od GSNS, czy to podobny poziom?
Wydaje mi się, że podobny poziom. Trudno powiedzieć, bo jeszcze nie oglądałem ich gier za bardzo, ale wydaje mi się, że poziom będzie podobny i mam nadzieję, że wygramy.
Przechodząc jeszcze do ciebie – jak podoba ci się hiszpańska kultura po dwóch latach spędzonych w tym kraju?
Jeśli chodzi o kulturę hiszpańską, to jest tu dużo luzu. Ludzie po prostu chillują, ale niestety nie do końca do mnie to przemawia. Życie na krótki okres jest spoko, ale zdecydowanie wolę żyć w Polsce, gdzie są moi znajomi i rodzina.
A jak ci się współpracuje z Coldrą? Słyszałem o nim wcześniej dużo dobrego.
Z Coldrą współpracuje mi się bardzo dobrze, nie mamy większych problemów, ponieważ dobrze się dogadujemy. Jest komunikatywny i dobrze rozumie grę. Jeśli będzie ciężko pracował, to na pewno znajdzie dobrą drużynę.
Śledź rozmówcę na X – Łukasz "Pyrka" Grześkowiak | ||
Śledź autora na X – Michał "Michaleczny" Rosiak |