NRG vs
(9:00, BO5)
Weibo Gaming

Mistrzowie LCS ostatnią nadzieją Zachodu na Worlds

Choć nie do wszystkich ten fakt jeszcze dociera, to właśnie NRG zostało ostatnią siłą Zachodu na tegorocznej edycji Worlds. Mistrzowie League of Legends Championship Series jako jedyna drużyna spoza Chin i Korei zakwalifikowali się do fazy pucharowej mistrzostw. Zdajemy sobie sprawę, że nie wszyscy śledzą ligę amerykańską na co dzień – z tego względu wypadałoby przybliżyć historię Juana "Contractza" Garcii i spółki.

NRG jako organizacja powróciło do LCS po ponad sześciu latach nieobecności na wielkiej scenie. Po przejęciu slota od CLG w kwietniu tego roku zarząd zdecydował się zostawić większość składu, który w poprzednich miesiącach okupował środek tabeli. Zmianie w splicie letnim uległa jedynie dolna aleja. Tam bowiem zamiast Fatiha "Lugera" Güvena i Philippe'a "Poome'a" Lavoie-Giguere'a obsadzeni zostali Ian "FBI" Huang oraz Lee "IgNar" Dong-geun. W zasadniczej fazie rozgrywek zmieniło to jednak niewiele, jeśli chodzi o wyniki. Formacja zakończyła ją na 5. miejscu z bilansem 9-9 i nie pojawiała się nawet w dyskusjach o kandydatach do wyjazdu na Worlds. Sytuacja miała natomiast diametralnie zmienić się w play-offach.

Ekipa Cristiana "Palafoxa" Palafoxa rozpoczęła swoją przygodę od górnej drabinki i spotkania z Teamem Liquid, który wydawał się oczywistym faworytem. Wtedy nadeszło pierwsze zaskoczenie. Głośne nicki i umiejętności indywidualne nie wystarczyły – NRG pokonało TL, awansując do kolejnej rundy. Tam czekali już Golden Guardians oraz kolejna wielka niespodzianka. Reprezentanci LCS na Mid-Season Invitational polegli w starciu z rozpędzonym czarnym koniem, który na kolejnym etapie podjąć miał Cloud9. Weryfikacja nastąpiła dopiero w walce o finał. Po porażce 0:3 i wygranym rewanżu z drużyną Honga "Pyosika" Chang-hyeona NRG ponownie przyszło zmierzyć się z Chmurami. Tym razem – ku zdumieniu wszystkich kibiców – wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Wielokrotni mistrzowie Ameryki musieli uznać wyższość rywali już po czterech grach – nadszedł czas na koronację nowego króla.

Zasłużony awans czy jednak lekki niesmak?

Pomimo niesamowitej historii i letniego sukcesu NRG przez wielu nie było postrzegane jako najsilniejszy reprezentant LCS na Worlds. Wiara w Cloud9 czy nawet Team Liquid w esportowej społeczności przyćmiewała dokonania świeżo upieczonych mistrzów. Koniec końców to jednak oni wywalczyli sobie awans, o którym wspomniane ekipy mogły jedynie pomarzyć. Droga Contractza i spółki do play-offów budzi natomiast lekkie kontrowersje. Wszystkie dotychczasowe zwycięstwa na turnieju zdobyli oni bowiem przeciwko innym drużynom z Zachodu. Po przegranym starciu przeciwko Weibo Gaming złotych medalistów ligi amerykańskiej czekały mecze z Teamem Liquid, MAD Lions oraz G2 Esports.

Ten ostatni śmiało można nazwać największym zaskoczeniem tegorocznych mistrzostw. Patrząc na formę obu zespołów, Samuraje mieli dostać darmowy bilet do fazy pucharowej. Tak się jednak nie stało. Seria domknięta w dwóch przekonujących grach zapewniła NRG awans do ćwierćfinału i zszokowała widzów na całym świecie. Ekipa "Palafakera" w wielkim stylu została pierwszą (i jak się później okazało, ostatnią) zachodnią formacją w play-offach Worlds. Czy jej losy potoczyłyby się inaczej, gdyby na jej drodze stanęło więcej wschodnich składów? Tego nie wie nikt, a o sile mistrzów LCS przyjdzie nam się przekonać ponownie w nadchodzącym starciu.

Wielki powrót TheShy'a na Worlds

Sytuacja Weibo Gaming również przez większość sezonu nie była kolorowa. Formacja Kanga "TheShy'a" Seung-loka zakończyła zarówno wiosenne, jak i letnie play-offy na miejscu 5-6. To plasowało ich blisko czołówki, ale nie było wystarczające, aby zapewnić im wyjazd na Worlds. "Pięciomapówka" z LNG dała jednak nadzieje na lepsze wyniki w finałach regionalnych, które zresztą miały się ziścić.

W pierwszym starciu WBG natknęło się na Top Esports. Legendarny toplaner stanął do bratobójczej walki z Songiem "Rookiem" Eui-jinem oraz Yu "JackeyLove'em" Wen-Bo, z którymi w 2018 roku zdobył mistrzostwo świata. Po kolejnych pięciu intensywnych grach to jego ekipa wyszła górą, stawiając się o krok od mistrzostw. Ostatecznym rywalem Weibo było Edward Gaming z Jianem "Uzim" Zi-Hao w składzie. Zwycięska organizacja z 2021 roku nie stanowiła jednak wielkiej przeszkody. TheShy i spółka, wbrew wszystkim przeciwnościom losu, zameldowali się więc na Worlds jako czwarty reprezentant LoL Pro League.

Droga Weibo do play-offów usłana różami

Choć powrotem TheShy'a na Worlds po czterech latach przerwy można się zachwycać, to należy spojrzeć prawdzie w oczy. Jeśli "wytknęliśmy" drogę NRG do ćwierćfinału, to nie sposób byłoby nie zrobić tego samego w przypadku Weibo Gaming. Ekipa ta przeszła bowiem bardzo podobną trasę, co ich przyszli rywale i wywalczyła sobie awans wyłącznie dzięki zachodnim drużynom. Formacja Li "Xiaohu" Yuan-Hao rozpoczęła bowiem fazę Swiss od zwycięstwa właśnie z zespołem Palafoxa. Kolejne starcia okazały się znacznie trudniejsze – przegrane mecze z G2 Esports oraz kt Rolster poskutkowały bilansem 1-2. Los uśmiechnął się natomiast do WBG w kwestii BO3, dwukrotnie zsyłając czwartej sile LPL reprezentantów regionu EMEA.

Te nie przebiegły bez mniejszych i większych potknięć. Stosunkowo bliskie spotkanie z MAD Lions zakończyło się co prawda 2:0 na korzyść podopiecznych Yanga "Daeny'ego" Dae-ina, jednak Fnatic sprawiło im już znacznie więcej kłopotu, wygrywając w grze numer jeden i stawiając niemały opór w drugiej odsłonie serii. Ostatecznie Weibo zdołało zdominować ostatni pojedynek i zaprawione w bojach zameldowało się w ćwierćfinale.

Weibo zdecydowanym faworytem, ale...

Jedno jest pewne – losowanie par ćwierćfinałowych dla żadnej z tych drużyn nie mogło potoczyć się lepiej. NRG jako jedyna ekipa z bilansem 3-1 trafiła na rywala z wynikiem 3-2, który na przestrzeni fazy Swiss pokazał wiele słabości, a Weibo... Cóż, Weibo po prostu trafiło na Amerykę. Choć na papierze zespół z LPL nadal pozostaje niekwestionowanym faworytem, to od mistrzów LCS możemy oczekiwać, że przynajmniej godnie powalczą. Uszczknięcie punktu w serii BO5 zdaje się jak najbardziej pozostawać w ich zasięgu, a słabości chińsko-koreańskiej formacji mogą stać się jej powodem do zmartwień.

Skoro mowa o słabych punktach, ten największy wydaje się znajdować właśnie tam, gdzie leży siła NRG – na środkowej alei. Palafox ma za sobą niezwykle udane występy, czego o Xiaohu powiedzieć nie można. Chwiejna forma chińskiego midlanera może stać się punktem zapalnym tego starcia, na którym skapitalizuje nie tylko "Palafaker" ale i Contractz. Amerykański leśnik potrafił bowiem zachwycać, a współpraca tej dwójki okazywała się kluczowym czynnikiem, który przesądzał o zwycięstwach. Weibo pokazywało jednak, że pomimo kiepskiej dyspozycji środkowego we wczesnych etapach rozgrywki reszta mapy potrafi stanąć na wysokości zadania, a on sam może znaleźć odkupienie w walkach drużynowych. W mediach społecznościowych pojawiają się także pogłoski, jakoby w ostatnich dniach Weia "Weiweia" Bo-Hana na treningach zastąpić miał Hung "Karsa" Hao-Hsuan – rezerwowy leśnik formacji. Nie jest wiadome, kto ostatecznie wystąpi w oficjalnym meczu, natomiast potencjalne roszady w składzie mogą mieć niebagatelny wpływ na jego ostateczny wynik.

Choć poziom pierwszego ćwierćfinału Worlds na papierze odbiega od pozostałych zestawień, to z pewnością emocji w nim nie zabraknie. Agresywny styl gry obu ekip zapowiada nam prawdziwy rollercoaster na Summoner's Rifcie, dlatego warto nastawić budzik na 9:00, aby przekonać się, czy ostatnia nadzieja Zachodu dostarczy powodów do dumy, czy raczej do wstydu.


Nadchodzące spotkanie i pozostałe pojedynki obejrzeć będziecie mogli z polskim komentarzem na transmisji Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz w serwisie YouTube. Po więcej informacji dotyczących tegorocznej edycji Worlds zapraszamy do naszej relacji tekstowej:

Worlds 2023