Gen.G Esports vs
(9:00, BO5)
Bilibili Gaming

Gen.G największą nadzieją LCK na Worlds

Obecność Gen.G Esports na Worlds w ostatnich latach wydaje się być kwestią oczywistą. Wyniki natomiast... To zupełnie inna para kaloszy. Wierni kibice legendarnej organizacji rok w rok pokładają swoje nadzieje w coraz to kolejnych zawodnikach. Ostateczne rezultaty niemal zawsze okazują się być poniżej oczekiwań zarówno najgorliwszych fanów, jak i nieco trzeźwiej myślących widzów. Tym razem wszystko wskazuje jednak na to, że gigant koreańskiej sceny LoL-a dociął na ten najważniejszy turniej.

A w offsezonie wcale tak różowo nie było. Odejście Parka "Rulera" Jae-hyuka i Sona "Lehendsa" Si-woo budziło niemałe kontrowersje. W miejsce ubóstwianego strzelca i ekscentrycznego wspierającego wszedł młodziutki botlaner z akademii – Kim "Peyz" Su-hwan wraz z byłym zawodnikiem Fredit BRION – Yoo "Delightem" Hwan-joongiem. Wcześniejsza dyspozycja marksmana dawała jednak nadzieję, że zdoła on wejść w buty swojego poprzednika w dobrym stylu. I faktycznie, odświeżone Gen.G radziło sobie znakomicie. Zdobyte mistrzostwo League of Legends Champions Korea poprzez przekonujące zwycięstwo w finale przeciwko T1 dostarczyło wiele powodów do radości.

Kryzys pojawił się dopiero na Mid-Season Invitational. Jeong "Chovy" Ji-hoon i spółka już w drugiej rundzie fazy pucharowej potknęli się o własne nogi i po rewanżu z ekipą Lee "Fakera" Sang-hyeoka spadli do drabinki przegranych. Tam czekała na nich niemiła niespodzianka. Po łatwej serii przeciwko Cloud9 rywalem Gen.G okazało się Bilibili Gaming. Ku zdumieniu wszystkich, mistrzowie LCK nie byli w stanie stawić srebrnym medalistom LoL Pro League najmniejszego oporu. Sromotna porażka 0:3 zakończyła ich przygodę na turnieju. Koreańscy dominatorzy zdołali się jednak pozbierać i latem powtórzyli sukces z poprzedniego splitu, meldując się na Worlds jako pierwsza drużyna z regionu.

Podróż do play-offów w pięknym stylu

Dotychczasowe występy Gen.G na mistrzostwach nie pozostawiają wiele do życzenia. Podopieczni Go "Score'a" Dong-bina na przestrzeni etapu Swiss nie stracili ani jednego punktu, awansując do fazy pucharowej z bilansem 3-0. W żadnym spotkaniu nie było nawet cienia wątpliwości, że to właśnie koreańscy triumfatorzy zniszczą wrogi Nexus. 22-minutowa wygrana z GAM Esports i nieco dłuższe, aczkolwiek pewne zwycięstwo z T1 doprowadziły ekipę Peyza do decydującej serii BO3 przeciwko G2 Esports. Choć europejscy kibice liczyli na opór i zaskoczenie ze strony Samurajów, te nie nadeszły. Gen.G dwukrotnie poskromiło mistrzów EMEA i z czystym kontem zakwalifikowało się do play-offów.

Problem podczas oceny dyspozycji koreańskiego kolosa pojawia się jeden. Na jego drodze nie stanęła ani jedna chińska formacja, a szybki awans uniemożliwił mu solidną rozgrzewkę na scenie. Tu jawi się więc pytanie: jak wiele był w stanie wyciągnąć zespół Chovy'ego z zaledwie czterech oficjalnych gier oraz bloków treningowych?

Bilibili Gaming – drugi czy może jednak trzeci chiński seed?

W przypadku wicemistrzów LPL na Worlds możemy poczuć powiew świeżości. Jest to bowiem debiut Bilibili Gaming na najważniejszym międzynarodowym turnieju. Organizacja od 2018 roku grzała raz środek, raz dół tabeli, aby po pięciu latach po raz pierwszy pojawić się na wielkiej scenie. Ćwierćfinał zdaje się więc być rezultatem na miarę oczekiwań, jednak zawodnicy, którzy zdążyli już posmakować sukcesu, z pewnością nie planują poprzestać na tym etapie.

Generalna przebudowa nie od razu pozwoliła chińskiej formacji wznieść się na wyżyny. Nowy skład zbudowany wokół Chena "Bina" Ze-Bina zakończył wiosenną fazę zasadniczą na zaledwie piątym miejscu. Start z górnej drabinki play-offów uratował rozpędzone BLG, które po dwóch wygranych spotkaniach natknęło się na JD Gaming. Zeng "Yagao" Qi i spółka doprowadzili serię przeciwko przyszłym mistrzom do pięciu gier i przedzierając się przez dolny bracket, ponownie spotkali się z nimi w finale. Tam ponownie musieli uznać wyższość drużyny Rulera. Drugie miejsce zapewniło im jednak udział w pierwszych międzynarodowych rozgrywkach w historii organizacji.

MSI dla "świeżaków" było sprawdzianem, który udało im się zdać na solidną piątkę. Kilka straconych punktów w drodze do finału było niewielką ceną za chwałę, którą przyniosły im pozostałe solidne występy. Do ostatecznego starcia, które okazało się powtórką z finału ligi chińskiej, BLG musiało przejść po naprawdę wymagających trupach. Wygrane serie nie tylko przeciwko zachodnim formacjom, ale także z Gen.G oraz T1 chwilowo ustanowiły wicemistrza LPL drugą najlepszą drużyną na świecie. Ekipa Bina nie straciła rozpędu aż do półfinału letnich play-offów, przegrywając w fazie zasadniczej tylko pojedynek z JDG. Problemy pojawiły się na ostatniej prostej. Poza spodziewaną porażką z mistrzami regionu Bilibili uległo również LNG Esports i zakończyło split na miejscu trzecim. Zdobyte punkty zapewniły Yagao i spółce wyjazd na Worlds z drugiego miejsca, jednak ostatni rywale okazali się niewątpliwie lepszą drużyną, niszcząc ich 3:1, a następnie sprowadzając finał do zaciętych pięciu gier.

Awans do fazy pucharowej Worlds niepewny do samego końca

Tendencja spadkowa Bilibili zdaje się utrzymywać również na Worlds. Brązowym medalistom LPL udało się awansować do play-offów dopiero w starciu na śmierć i życie z bilansem 3-2. Porażkę z JDG można wliczyć w straty, jednak i zwycięstwa ekipy Bina nie zawsze były przekonujące. 45-minutowa batalia z KT, chwiejny wczesny etap gry przeciwko Fnatic, a także stracony punkt w ostatecznym meczu z G2 Esports mają prawo wzbudzać wątpliwości co do formy chińskiej formacji. Doliczając do tego przegraną serię z T1 otrzymujemy jedną wielką niewiadomą. Już na pierwszy rzut oka możemy stwierdzić, że BLG daleko jest do formy z MSI. Trudno natomiast powiedzieć, jak głęboko sięgają problemy drużynowe i ile z nich udało się rozwiązać od ostatniej oficjalnej gry.

Czy ekipa Chovy'ego zdoła sprostać oczekiwaniom?

W nadchodzącym spotkaniu Gen.G klaruje się jako jasny faworyt. Monstrualna forma każdego z zawodników wzbudza jednocześnie podziw i przerażenie. Król środkowej alei, obiecujący strzelec i leśny weteran już teraz zdają się być jednymi z kandydatów do finału. Bilibili nie pozostaje jednak w tym starciu bez szans. Zaprawiona w boju chińska formacja z pewnością musi liczyć na swojego toplanera, który na przestrzeni całego turnieju pokazywał się jako niezwykle kluczowy zawodnik. Duża odpowiedzialność spocznie również na barkach Zhao "Elka" Jia-Hao. Choć pod względem współczynnika zabójstw, asyst i zgonów strzelec BLG nie umywa się do swojego rywala, to w kwestii zadawanych obrażeń jest on bezapelacyjnie najlepszym strzelcem na tych mistrzostwach.

Problem pojawia się, gdy spojrzymy na bezpośrednich oponentów tej dwójki. Jeszcze nie tak dawno powiedzielibyśmy, że zestawienie na górnej alei będzie dla Bina swoistym rajem. Choi "Doran" Hyeon-joon przeszedł natomiast prawdziwą metamorfozę i z nieco problematycznego kaczątka przemienił się w łabędzia, dając Gen.G znacznie więcej możliwości na swobodną rozgrywkę. Nic nie wskazuje również na to, żeby Peyz pozwolił przeciwnikom naruszyć swoje imponujące KDA, które po fazie Swiss wynosi 15,7. Tutaj cały zespół nie ma sobie zresztą równych, okupując pięć topowych pozycji na liście najlepszych statystyk.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to Gen.G Esports zostanie drugim półfinalistą tegorocznych Worlds. Bilibili Gaming nie jest jednak drużyną, która podda się bez walki, a szczyt swoich możliwości pokazało już na MSI. Czy i tym razem zdoła zaskoczyć mistrzów Korei, czy Chovy i spółka spełnią marzenia i oczekiwania kibiców?


Transmisja z tego oraz pozostałych pojedynków dostępna będzie w języku polskim na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu i w serwisie YouTube. Po więcej informacji dotyczących Worlds 2023 zapraszamy do naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru.

Worlds 2023